Słyszę szepty w mojej głowie.
Ale nie dowie się nikt, co wyszeptane.
Szepczesz mi do ucha i to jeden z szeptów najpiękniejszych.
Bo moje napawają grozą.
Otwieram czarną historię autorstwa Alexa Northa i nadstawiam ucha, by usłyszeć złowrogi szept, którym szepcze „Szeptacz”.
10 miesięcy temu pisarz Tom Kennedy stracił żonę Rebekę (zmarła na atak serca) i od tego momentu raz, że sam nie może się poskładać (stracił wenę, śnią mu się koszmary, co więcej wspomina bolesną przeszłość), to dwa, że nie potrafi poskładać relacji ze swoim 7-letnim synem Jake’m, który notabene tę martwą mamę znalazł, więc prześladują go dramatyczne obrazy. Prześladuje go również postać dziewczynki w biało-niebieskiej sukience z zadrapanym kolanem i włosami sterczącymi w jedną stronę, nakazującej, w formie przestrogi, recytowanie przerażającego wierszyka:
Jeśli drzwi nie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem.
Jeśli na dwór wyjdziesz sam, złego pana spotkasz tam.
Jeśli okno uchylisz choć trochę, pukanie w szybę usłyszysz przed zmrokiem.
Jeśli jesteś sam i miewasz się źle, pan Szeptacz na pewno odwiedzi cię.
W końcu Tom postanawia, że czas zacząć żyć ponownie, ale żeby to uczynić muszą się przeprowadzić. Nowym miejscem zamieszkania staje się odkupiony od pani Shearing dom numer 13, przy Garholt Street, wyglądem przypominający rozgniewaną ludzką twarz, ulokowany w spokojnym miasteczku Featherbank, i choć mężczyzna od początku jest nastawiony raczej sceptycznie, bo budynek i wypełniony trupimi ćmami garaż dziwnie napawają go lękiem, to zawsze ściskający w dłoniach Teczkę z Bardzo Ważnymi Rzeczami Jake jest absolutnie podekscytowany. Ekscytacja wygasa, gdy słyszy głos chłopca mieszkającego pod podłogą i… głos szepczący nocą za oknem. Do tego dzieci w klasie straszą, że siedzi na krzesełku zaginionego Neila Spencera, co może oznaczać, że będzie następny, gdyż te złowieszcze szepty i porwania zaczęły się 20 lat temu, kiedy to Frank Carter pseudonim „Szeptacz” zamordował 5 chłopców, a ciała jednego z nich, czyli Tony’ego Smitha nadal nie odnaleziono. Sęk w tym, że Frank siedzi w więzieniu. Zatem kto po tylu latach szepcze? Wspólnik czy następca? Kto zapragnął go naśladować i w jakim celu to robi?
Inspektor Colin Lyon, komisarz Amanda Beck oraz prowadzący tamte śledztwa, które poważnie nadszarpnęły jego równowagę psychiczną i życie rodzinne Pete Wills postanawiają rozwiązać zagadkę tych zbrodni, zwłaszcza, że kolejny chłopiec znalazł się w niebezpieczeństwie.
„Szeptacz” to bardzo niepokojące 475 stron (Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA), które cały czas trzymają w napięciu; właśnie przez ten nastrój grozy oraz tajemnicy, i jeszcze przez trupie ćmy, Teczkę z Bardzo Ważnymi Rzeczami, sekretne postaci chłopca pod podłogą oraz małej dziewczynki w biało-niebieskiej sukience, ciężko tę książkę odłożyć, ponieważ samo rozwiązanie tej historii jakoś szczególnie nie zaskakuje, a nawet trochę zawodzi, bo wydaje się być takie… znikąd – ja w każdy razie liczyłam na inne. Tym, co również mi się nie spodobało jest fakt, że o szeptaniu stale się wspomina, a w ogóle się tutaj nie szepcze! Okrutne. Nim zaczęłam poznawać historię, miałam nadzieję, że od tych szeptów niemal się zatrwożę, że wstrzymam oddech, by upewnić, że i za moim oknem czy drzwiami nikt nie wyszeptuje rzeczy strasznych, a tu guzik, i to z pętelką: nie szepcze nikt. Sama fabuła dość intrygująca, bohaterowie i ich skomplikowane relacje też w porządku, ale bez fajerwerków. Dużo mroku, dużo wewnętrznych rozterek i dużo emocji, jakie daje ta powieść sprawiają, że naprawdę wciąga, więc ostatecznie polecam.
Po świecie chodzi wielu złych ludzi i zdarza się mnóstwo niemiłych sytuacji. Warto o tym pamiętać.
Świat potrafi być okrutny dla ludzi, którzy są cisi i spokojni.
Kiedy trzeba stanąć w obliczu czegoś okropnego, najlepiej zrobić to jak najszybciej, bez żadnej zwłoki. Jeśli nie można tego uniknąć, należy przynajmniej skrócić mękę związaną z oczekiwaniem.
Czasem ludzie chcą, żeby świat był bardziej skomplikowany niż w rzeczywistości.
Nie każdy, kto zachowuje się jak twój przyjaciel, naprawdę nim jest.
Żal to skomplikowane uczucie i nie zawsze łatwo sobie z nim poradzić.
Czasami proces twórczy może pomóc uleczyć rany.
Po nocy zawsze przychodzi dzień, ale nie ma przecież żadnych dowodów, aby uważać, że będzie lepszy od poprzedniego.
Niezależnie od naszych zamiarów finał nie zawsze jest taki, jak chcemy, Co więcej, niektóre sprawy potrafią nas prześladować do końca życia.
Łatwiej poprzestać na ogólnikach niż wyjawiać szczegóły.
Im większy hałas, tym łatwiej wślizgnąć się gdzieś niepostrzeżenie.