Obietnica: rozpaczliwe otępienie

Na niebie noc rozsiewa czar.

Łzą obszar jest skażony.

Kotłuje się od wspomnień mar:

mój umysł rozstrojony.

 

Smętna ballada cichutko brzmi,

morwami tło zacienione.

Ktoś sobie dziarsko ze mnie drwi.

Ciało widmami gnębione.

 

Sztywnieję wzdłuż – leżę na wznak.

W uszach bezgłosem dzwoni.

Ciągle odczuwam oddechu brak –

nikt przed tym nie obroni.

 

Przeszywa ból, wypełnia złość.

Znam dobrze źródło lęku.

Los niespodzianie dał mi w kość –

odarł z ułudy wdzięku.

 

Strumyka szum, bunt gorzki wszczynam.

Psychikę zalały mroki.

Skrzypi podłoga – ja ten dźwięk znam:

czy Twoje słyszę kroki?

 

Wydarłeś się na przekór Tym,

co gwałtem uchwycili?

Zrobiłeś obłąkańczy dym,

celem do tych, co stracili.

 

Troskliwy wzrok i dobrze wiem –

przyszedłeś ciut pokrzepić.

Jesteś z miłości posłowiem –

stłuczone serce zlepić.

 

Ciąży ten szloch, ład boski mąci –

nie cieszy więc żadne zbawienie,

lecz obiecuję, by ulżyć Ci:

MUSZĘ WPAŚĆ W OTĘPIENIE.

 

 …

Udaję śmiech, hamuję łzy –

choć wszystko mam rozmiażdżone.

Wokoło słodko pachną bzy;

już nigdy nie ochłonę.

 

(autor: Ja)

 

Doszczętnie katuję ten utwór…

A wkrótce, wkrótce jedziemy w góry; po wyzwolenie, po ukojenie…

(źródło: https://www.youtube.com/watch?v=IrH_7r53EKY)

 

Straciłam mój własny głos wobec prostych prawd
Przybita niechęcią do ludzkich trosk i spraw
Zegary cofają się wciąż do starych ran
Boleśnie przemijam, ot tak

To cała ja
To właśnie ja
Królowa łez
Królowa strat

(…)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Moje wiersze i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *