Roztańczona ikona mody Królowa Jadwiga, rozpowszechniająca włoszczyznę i ze smakiem zajadająca sękacze Bona Sforza, piekielnie inteligentna i władcza Caryca Katarzyna II, ciesząca bajkowym, uwiecznionym w listach uczuciem, ponoć łysa i bezzębna (skutek uboczny leczenia rtęcią chorób wenerycznych) Marysieńka Sobieska, publicznie zgilotynowana, rozrzutna miłośniczka makaroników tudzież wszelkich słodkości Maria Antonina, zatrzymująca upływ czasu krioterapią generałowa Aleksandra Zajączkowa (nawet w trakcie mroźnych zim spała przy otwartych oknach, do tego kąpała się w zimnej wodzie, nacierała skórę lodem, spożywała wyłącznie chłodne dania i odbywała dziesięciokilometrowe spacery), wyuzdana rozpustnica Valeria Messalina, zgryźliwa dewotka Anna Jagiellonka, narcystyczna, rozkochana w bielu, różu i we własnych włosach, prawdopodobnie zmagająca z anoreksją Cesarzowa Sissi (nie dopuszczała do tego, by mieć więcej niż 50 cm w talii), wysoce nieurodziwa Elżbieta Rakuszanka, legendarnie piękna, ukąszona przez tkwiącą w koszyku wypełnionym figami kobrę Kleopatra VII Wielka, „Drakula w spódnicy”, „Krwawa Hrabina” Elżbieta Batory, pełna seksapilu, zakłamana prowokatorka Maria Stuart, córka papieża i kurtyzany Lukrecja Borgia oraz po śmierci ukochanego Alberta, któremu zresztą przez wzgląd na panujące zasady sama się oświadczyła, by w 1837 roku wspólnie zamieszkać w Pałacu Buckingham; po odejściu męża, którego przeżyła o 40 lat, wolała spędzać czas w Windsorze, Balmoral w Szkocji czy też w Osborne House na wyspie Wight (Albert generalnie miał delikatne zdrowie, a zmarł 3 tygodnie po wizycie u najstarszego syna Bertiego, w Cambridge, którego odwiedził na wieść o niemoralnym prowadzeniu, w celu sprowadzenia go na właściwe tory; ostatecznie doktor William Watson stwierdził tyfus, ale królowa obarczała winą Edwarda, bo przeziębił się spacerując z nim w wietrzny, deszczowy dzień) już na zawsze odziana w czerń (permanentna żałoba przyczyniła się do nadania przydomku „Wdowa z Windsoru”), śpiąca z jego rozłożoną piżamą, celebrująca obfite, serwowane wedle francuskiego zwyczaju, jedne po drugich (a nie angielskiego, gdzie wszystko naraz jest ustawione na stole), na najlepszej porcelanie, posiłki (miała niespełna 1,50cm, a ważyła ponad 80kg), brzydząca, mimo posiadania dziewięciorga dzieci, stanem błogosławionym i karmieniem piersią (zwłaszcza denerwowały ją niemowlęta, a słysząc, jak jej córka rozprawia o zbliżającym się porodzie, oznajmiła: W takich momentach wyglądamy raczej jak krowy albo suki), sumiennie pisząca pamiętniki (zapisała ich 121), określana „Babcią Europy” (jej potomkowie obejmowali rządy Rosji, Prus, Bułgarii, Grecji, Rumunii, Hiszpanii, Jugosławii, Norwegii i Szwecji) Wiktoria Hanowerska, która w 1837 roku, w wieku zaledwie 18 lat, po śmierci stryja Wilhelma IV, zasiadła, a raczej rozsiadła się na nie bagatela 63 lata na tronie – to tylko strzępek informacji zaczerpniętych z internetowych odmętów-zamętów o kobietach zapisanych w historii świata.
Oczywiście znacznie (nieporównywalnie) lepiej zgłębiać temat sięgając do profesjonalnej literatury, która powstaje w oparciu o wieloletnie badanie, szukanie, czytanie, drążenie, sklejanie, wnioskowanie, na co i ja mam ochotę, zwłaszcza chodzi mi o książkę „Królowa Wiktoria” napisaną przez Mariusza Misztala, a wszystko dlatego, że w sobotni wieczór wybraliśmy się na film „Powiernik królowej”, w reż. Stephena Frearsa.
Produkcja koncentruje się jedynie na niewielkim fragmencie z życia brytyjskiej monarchini i cesarzowej Indii (w tej roli Judi Dench), a mianowicie na skandalicznej przyjaźni z o 44 lata młodszym urzędnikiem więziennym – indyjskim muzułmaninem Abdulem Karimem (Ali Fazal), który zostaje ściągnięty na dwór z okazji jubileuszu 50-lecia jej panowania, by usługiwać przy stole oraz wręczyć podarunek od swojego narodu: nazar – amulet w postaci złotej monety. Ta emocjonująca chwila sprawia, że mężczyzna rzuca się do stóp królowej, z oddaniem je całując, a ten gest w połączeniu z urzekającą urodą sprawia, że wkrótce staje się sekretarzem, szczególnie zaufaną osobą, osobistym doradcą i „Munshim” – duchowym przewodnikiem, bowiem wraz z upływem czasu zaczyna mu ciążyć służalcza funkcja, więc prosi o możliwość powrotu do domu, a wystraszona wizją utraty powiernika władczyni postanawia awansować go na nauczyciela (przybliża jej hinduski styl, smaki, kulturę, obyczajowość, mitologię, zaznajamia z językiem hindi i urdu, rozprawia na tematy filozoficzne, duchowe, życiowe), do tego nadaje mu różne ordery, pozwala nosić miecz, sprowadzić żonę i krewnych, ofiarowuje dom, powóz z woźnicą, kamerdynera, upoważnia do jadania w towarzystwie oburzonych i zaniepokojonych dworzan (obawiają się, że może być szpiegiem), którzy złośliwie tytułują go zastępcą, budzącego kontrowersje, ale już nieżyjącego szkockiego koniuszego Johna Browna (był jej lekiem na depresję po utracie męża). Do głośnego zbiorowego sprzeciwu dochodzi, kiedy Królowa Wiktoria wpada na pomysł nadania Abdulowi tytułu szlacheckiego – wtedy też dworski lekarz James Reid sugeruje, że będzie zmuszony wydać opinię o częściowym postradaniu zmysłów i uświadomieniu pozostałym, iż „Munshi” nie tylko pochodzi z plebejskiej, niezbyt wykształconej rodziny (sam utrzymywał, że wywodzi się ze sławnego rodu z Agry), ale jest również nosicielem syfilisu, w odpowiedzi na co od tej decyzji odstępuje.
W dniu śmierci królowej, a więc 22 stycznia 1901 roku nastał czas panowania Edwarda VII, który wraz z żoną Aleksandrą i najmłodszą siostrą, księżniczką Beatrice, czym prędzej pozbyli się Abdula (nie był z tego powodu zachwycony, ale przynajmniej wyjeżdżał stąd bogaty) i dokumentów poświadczających jego zażyłe relacje z monarchinią.
I choć starano się skrzętnie tę znajomość zatuszować, paląc wszelkie listy, pamiętniki i fotografie, to autorka książki kucharskiej, Shrabani Basu, zaczęła dociekać dlaczego na królewskim dworze, pod koniec panowania królowej, zaczęto tak często podawać… indyjskie curry – w ten oto sposób prawda wyszła na jaw. Zawsze wychodzi.
„Powiernik królowej” to bardzo interesujący, naznaczony kąśliwym humorem, wzruszeniem i trafnymi spostrzeżeniami na temat ludzi film o w gruncie rzeczy starszej, samotnej, nie lubiącej konwenansów władczyni, która potrzebuje kogoś, komu może się zwierzyć, w efekcie nawiązuje nie erotyczną, lecz taką matczyną, przyjacielską, duchowo-psychiczną relację z dużo młodszym egzotycznym mężczyzną, różniącym się od niej pod każdym względem, co przy wzajemnym odtajnianiu nieznanych obszarów, pozwala przeżyć wspaniałą przygodę.
Źródła podają, że Abdul był w gruncie rzeczy zachłannym karierowiczem i potrafił wspaniale manipulować królową, ale w filmie nie zostało to pokazane; właściwie z początku jest zauważalnie wywyższony, staje się dla niej kimś równorzędnym, jednak potem, w następstwie starcia z dworem, zostaje zepchnięty na dalszy plan.
źródło ilustracji: http://1.fwcdn.pl/po/72/05/777205/7801252.6.jpg
źródło ilustracji: http://moviesroom.pl/images/0.Aj.MR/Ola/Ilustracje/powiernik-krolowej-1000×600.jpg
źródło ilustracji: https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/Ea8ktkqTURBXy82MTA4MDI5NmUyNzVlZDQwOThkZjc1YjY2NDZlNDgxMC5qcGVnkpUDAszRzQylzQcckwXNAyDNAcI
źródło ilustracji: http://poznan.carpediem.cd/data/afisha/o/73/07/7307ddd247.jpg
Jedno z nielicznych, zachowanych zdjęć:
źródło ilustracji: http://bi.gazeta.pl/im/23/4d/15/z22336547Q,Krolowa-Wiktoria-i-jej-hinduski-sluzacy-Abdul-Kari.jp
Na koniec krótko o jesiennych nowościach kawiarnianych:
przed filmem w Costa Coffe spróbowałam delikatnego, ale jak dla mnie trochę zbyt słodkiego latte z białą czekoladą i różą, więc, by usatysfakcjonować się tak do końca…
…po filmie w So! Coffe delektowałam się przepyszną kawą na podwójnym espresso, z mleczną pianką, chrupiącymi bezami i sosem z owoców leśnych – ta jest po prostu BAJECZNA 😉
(obok stoi herbata Rooibos ze świeżymi malinami, cytryną, laską cynamonu oraz torcik Toblerone)