Jestem zmęczona.
Świat przez ludzi gna zbyt szybko.
Ja idę spacerkiem – nie spieszę się do niczego.
Denerwuje mnie słońce; lubię się tylko z tym jutrzenkowym, przecinającym ciepłym złotem smug chłodnawe powietrze.
Widziałam wczoraj fioletowe krokusy.
Pierwsza pszczoła zapodziała się w moim mieszkaniu.
Wyliczam odcienie pojawiającej się zieleni.
W dalszym ciągu nie zważam, która jest godzina.
Kończę czytać smutną książkę o kobiecie i już wiem po jaką dalej sięgnę.
I upiekłam, a właściwie uformowałam poranne, bo uaktywniające ciasteczka, których dla osobistego uaktywnienia musiałabym zjeść chyba tonę – mimo wszystko warto dla rozpusty, ponieważ są smaczne, ładnie pachną i wyglądają jak ziarenka kawy – to cieszyńskie kawusie 😉
Przepis na ciasteczka kawusie (około 40 sztuk) (Przepis pochodzi z bloga: http://smakinatalerzu.pl/)
Składniki:
- 350 g cukru pudru
- 50 g miękkiego masła
- 30 g gorzkiego kakao
- 3 płaskie łyżki kawy mielonej
- 3 łyżki rumu
Sposób przygotowania:
Wszystkie składniki wrzucić do miski i dokładnie wymieszać (jeśli masa będzie zbyt sucha należy dodać jeszcze odrobinę masła), po czym uformować nieduże, owalne ciasteczka. Na końcu, za pomocą trzonka łyżeczki, wykonać przez środek nacięcie.
Odstawić do wysuszenia.