„Tajemnice nie są straszne, straszne są realia” – „Szopka” autorstwa Zośki Papużanki

A burza była wtedy szczególnie burzysta i wzburzona własnym i ziemskiego padołu wzburzeniem; ciemność rozjaśniła wrzaskiem pioruna i nie interesowało jej nic zupełnie.

A ja siedziałam otoczona nieracjonalnym strachem wpadnięcia błyskawicy przez okno, jednocześnie ciesząc się z tej pierwszej poważnej majowej burzy. Lubię burzę – burzę w strugach deszczu.

Towarzyszył mi wazon wypełniony różowymi goździkami, a należy wiedzieć, że róż potwornie mi się nie podoba – darzę go sympatią tylko w malinach, psim języku i refleksach słońca zachodzącego za flizelinowymi chmurami (jednak nie odwracam z pogardą czy lekceważeniem wzroku na jego widok, bo ma prawo do swojego istnienia, swojego miejsca we wszechświecie; byle nie był nachalny, bo nachalność mnie męczy i irytuje).

W mieszkaniu pachniało kawą, owocami i topiącym się woskiem.

I w otoczeniu tej burzy, kawy, tych goździków, owoców, tego wosku właśnie kończyłam czytać zapowiedzianą kiedyś tam książkę „Szopka” autorstwa Zośki Papużanki, która zaskakująco po zetknięciu z wieloma opiniami i samą mną dla mnie okazała się mniej poruszająca niż przeczytana wcześniej powieść „On”.

To nakreślona bez upiększenia i niekoniecznie z przesadą rodzinna saga za „gderliwymi i upiornymi drzwiami” (najpierw na parterze starej kamienicy, następnie w ascetycznie szarym peerelowskim bloku), na którą pod koniec załapują się nawet prawnuki, zapoczątkowana przez kompletnie nieudane bezimienne małżeństwo (z którego jednak głupio rezygnować, bo co ludzie powiedzą, bo dzieci, bo przyzwyczajenie) jazgotliwej, dokuczliwej, podłej, chamskiej, wiecznie niezadowolonej, fanatycznie katolickiej, terrorystycznej wdowy (obrośnięty w „janosikową legendę” pierwszy mąż zmarł, bo zabrudził sobie ranę na nodze) z wrażliwym, spokojnym, bezkonfliktowym, pokornym, usuwającym w kąt, tkwiącym w powojennych wspomnieniach i znajdującym ukojenie w pracy mężczyzną, z którą miał ułożoną, grzeczną, ambitną, miłą, cierpiącą na lęk separacyjny Wandzię (zanim dorosła obwiniała się o wszystko, co naganne, a pokrzepienie odnajdywała u sąsiadki hrabiny Heleny, co miała perfumy z pompką, porcelanowe lalki, sekretarkę z ciemnego drewna, wachlarz z nakrapianych piór perliczki i marcepanowe kuleczki; uwielbiała też chodzić do kolegi Jurka i wyjeżdżać z tatą na ferie, bo wtedy był naprawdę szczęśliwym człowiekiem) i który zbyt szczerze i zbyt dobrodusznie przysposobił leniwego, bezczelnego, nie stosującego do żadnych reguł Maciusia (z nieróbstwa rzucił studia, choć był najlepszym studentem, zastraszał siostrę, ciągnął kasę od rodziców, kłamał, zrobił studentce chemii Elce jedno, potem drugie dziecko, dostał doskonale płatną pracę, ale się rozpił, więc ją stracił, zdradzał i bił żonę, to się rozwiedli, stracił mieszkanie, zęby, zajmował barak za strzyżenie trawnika, wracał tylko po czystą koszulę, pieniądze i obiad).

„Szopka” to genialnie stworzona formą i językiem hałaśliwa, pełna złych emocji, sprzeczek, pretensji, rozgoryczeń, wyzwisk, tłustego rosołu, bigosu i schabowych książka o nieprzyjemnej prozie życia z chorobą i śmiercią w tle opowiedziana bardzo soczyście złudnym chaosem, groteską, grami słownymi i czarnym humorem z perspektywy kilku postaci, co jednak ładnie układa się na tych 205 stronach (Wydawnictwo Świat Książki) w spójną całość. To historia gorzka, ale nie tak smutna i samotna jak „On”; tutaj człowiek ma większy wybór – tam bardziej musi udźwignąć i ustosunkować się do tego, co od niego niezależne.

„On” bardziej wzrusza, jest bardziej emocjonalna, a „Szopka” denerwuje wstrętną, zrzędliwą Matką i pasożytniczym Maciusiem – jednakże tutaj wzrusza Ojciec, który tą cichą codziennością, skromnością, chęcią niewadzenia nikomu, małomównością i dobrym sercem tak bardzo przypomina mi mojego…

*są i goździki

Choćbyśmy chcieli zmylić instynkt, pójdziemy udeptanymi ścieżkami. Czas utracony, który niczego nie ocali. Choćbyśmy chcieli zapamiętać jakąś chwilę, i tak zawsze się okazuje, że to nie było tak, że nie wiadomo, kto to zrobił, kto powiedział, że zostają jakieś strzępy, brudy na talerzach, nienależące do nikogo. I nigdy nie będzie jasne, kto jest narratorem, kto postacią, kto tłem, kto bohaterem, czyje są słowa, które się piszą. Tylko kto przegra, kto przegra, to zawsze wiadomo od początku.

Sen zjawiał się natychmiast, nie biorąc pod uwagę włączonego światła czy obecności innych ludzi. Sen rozumiał swoją konieczność, świetnie wiedział, że nie ma dla niego żadnej alternatywy, więc przychodził tym łatwiej, im rzeczywistość stawała się trudniejsza.

Wolność to widmo.

Bo przecież o to chodzi, żeby mieć gorzej.

Jak się traci coś, czego się i tak nie miało, to wcale nie jest łatwiej.

Tajemnica jest najważniejsza. Bo to jest tylko dla ciebie. Tylko twoje.

Dziecko dopóki nie rozumie, nie boi się.

W pociągu jest wszędzie i nigdzie równocześnie, skądś odjeżdżasz, dokądś się udajesz, nie jesteś ani tu, ani tam, pociąg to żaden czas ani żadna przestrzeń, i ta świadomość sprawia pewną przyjemność. Można być samemu albo z ludźmi. 

Od razu widać po człowieku, czy jest mądry, wystarczy w oczy spojrzeć.

Drzewa nie dają się omotać naszej pamięci i rosną po swojemu.

Całe życie zdrowy byłeś, to se na koniec umrzesz.

Nie trzeba tak śmierci od życia separować, skoro sama się ciśnie, gniecie, skoro sama jest jakoś tam życiem.

Orzechy trzeba obrać i ręce robią się brudne, zostają brudne na bardzo długo, bo dotykasz czegoś, czego nikt przed tobą nie dotykał, jakbyś świętość dotykał, i dlatego ręce zostają brudne, to z ciebie ten brud wyłazi. 

Nie ruszaliśmy się. Staliśmy z talerzami, półmiskami, dymiącym barszczem, wyciągającym uszka, by usłyszeć kogoś, kto nigdy nie mówił.

– Ciągle mi się coś psuje. Przestaje chyba być potrzebna. Już się przyzwyczaiłem. To jest starość.

– Starość, starość. To po co jej pomagasz?

– Nie chcę jej przeszkadzać.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Literatura, Literatura i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *