„Nie zawsze dostajemy to, czego pragniemy” – „Świąteczny sweter” autorstwa Glenna Becka

Nie lubię Was Święta, bo napieracie sobą, nużąc już na wstępie.

Stałyście się próżne.

Przesadnie wystrojone.

Skoncentrowane na tym, co smakuje, pachnie i połyskuje.

Zbyt obłudne.

Iluzyjne.

Zachciankowe.

Na pokaz.

Bezuczuciowe i bezwartościowe.

Odarte z niepozowanego.

Z milczenia też odarte.

Głośne.

Drogie, ale nie drogocenne.

Szalone.

Imprezowe.

Męczące.

 

Chwilami ulegam nastrojowi brokatu, pierniczków i reniferów, bo mam predyspozycje niezdrowe do popadania w obłędy, ale potem się zastanawiam i przekłuwam balon fasadowego zachwytu. Trzask prask. Wszystko na nic.

Chyba polano mi zbyt wiele goryczy, a ja się w niej jeszcze nie do końca utopiłam, bo trwam półświadomie – straciłam siłę i ochotę, i tak sobie błądzę w niejawie, a szczególnie bestialskie jest to, że nikt nie złożył mi obietnicy, że nie będzie dolewki mimo woli, i tego najbardziej się boję. Drżę i uciekam, wiedząc, że butelka nigdy nie została zamknięta i wcale nie trzeba wystawiać kieliszka, ponieważ tu nikt nie pyta, a jak już leją, to do dna.

Święta więc tworzę w sobie i od tego chciałabym zacząć, by może mądrzej rozsiewać naokoło, chociaż kiedyś, bo okrutnie nie chcę ulegać pędowi oraz ułudzie zewnętrznego – naturalnie zawsze mogę lepiej i wstyd mi i niewygodnie, ale na ten moment zasiadam z książką, starając się uklimacić nadchodzące; jakoś tak mocniej oraz prawdziwiej – i „Świąteczny sweter” autorstwa Glenna Becka okazuje się odpowiednim wyborem

bowiem to lektura nieoczywiście świąteczna, choć akcja rozgrywa się właśnie w bożonarodzeniowym okresie, który kojarzy się z obficie sypiącym śniegiem, migoczącymi lampkami, aromatem choinki, mandarynek, cynamonu, z bliskością, umiarkowaniem, dobrem, ciepłem i uśmiechem – tutaj niestety nie ma tej baśniowej magii, ponieważ historia 12-letniego Eddiego (w przeciwieństwie do uszytego przez maminą miłość swetra) utkana jest z bólu, gniewu, rozczarowania i innych złych emocji, które pomimo ciężkich doświadczeń (śmierć taty, utrata domu, piekarni) nakazują zapomnieć o tym, co tak naprawdę liczy się w życiu, a dla niego na pierwszym miejscu jest to czerwony rower z długim, czarnym siodełkiem, czyli do pewnego momentu wartość totalnie zaślepiająca, bo na oczy pozwoli przejrzeć dopiero tajemniczy starzec Russell; wszakże wytrwały dziadek oraz kolega Taylor też mają w tym swój udział.

To piękna, wzruszająca oraz pouczająca opowieść (zresztą oparta na faktach, co tylko potęguje jej wiarygodność), która powinna postawić człowieka do pionu, ale też wszczepić w niego wiarę na to, że jeśli się chce, to można, tylko trzeba dostrzec, docenić i przewartościować; nie jest więc tak w 100% negatywna, choć niewątpliwie smutna, a raczej słodko-gorzka, bo ogólne przesłanie ma optymistyczny, nawet budujący wydźwięk (i dobrze!).

Może dla niektórych okaże się przewidywalna (choć mnie zakończenie szczerze zaskoczyło), może zbyt banalna czy przeciętna, jednak na pewno dająca nadzieję, bo to 286 stron (Wydawnictwo Nowa Proza) o tym, że choć czasu nie da się cofnąć, to własne błędy można naprawić.

Książkę czyta się błyskawicznie (przed rozpoczęciem należy przygotować się na to, że mimo prostego języka jakoś tak dziwnie wciąga, że pochłania się ją za jednym zamachem – no nie sposób zamknąć wcześniej niż po finalnym zdaniu!), ale zirytowało mnie to, że są tu literówki – zbyt dużo literówek, co świadczy o pewnej niedbałości…

Nie mniej jednak polecam, bo dzięki niej autentycznie można się nad sobą i swoim postępowaniem zastanowić.

A czasu wbrew pozorom jest mało.

Życie kruche.

A Los lubi przykro zaskakiwać.

 

To, jakie jest życie, zależy od ciebie. Zawsze znajdziesz śmiech i radość, jeśli tylko zechcesz je dostrzec.

Gdy sobie uświadomisz, że możesz poprosić o pomoc, cały twój świat się zmieni.

Niektóre rzeczy po prostu się zdarzają. Czasami są konsekwencją naszych własnych działań, kiedy indziej nie. Bywa i tak, że złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom.

Wszyscy stajemy przed różnymi wyzwaniami i próbami. Niektóre są trudniejsze od innych. Mają nas wzmocnić i przygotować do drogi. Nie tylko dla naszego dobra, ale dla dobra tych wszystkich, których w życiu spotkamy.

Rzeczy nie zawsze są takie, jakie się wydają.

Wszyscy chcą czuć się kochani, ale kiedy czujesz samotność, trudno jest czegoś dokonać.

Ludzie powinni być szczęśliwi, ale czasami trudno jest osiągnąć szczęście, jeśli pozwalasz sobie stać się kimś, kim nie jesteś.

Człowiek jest szczęśliwy, jeśli skupia się na tym, żeby innych uczynić szczęśliwymi.

Czasami nasze atuty są również naszymi słabościami. Czasami, żeby być silnym, najpierw musisz być słaby. Musisz dzielić się swoimi ciężarami, polegać na innych, gdy masz kłopoty. To trudne, ale rodzina jest po to, żeby zapewnić ci schronienie przed burzami, które pojawiają się w życiu każdego człowieka.

Życie jest serią wydarzeń, które nie zawsze rozumiemy czy doceniamy.

Nie możemy kontrolować tego, co nam się przydarza, ale możemy panować nad własnymi reakcjami.

Czasami prezent, którego najbardziej pragniesz, jest tuż przed tobą, ale musisz znaleźć sposób, żeby go dostać.

Wszyscy potrzebują miejsca, w które mogą pójść podumać przez chwilę.

Cisza jest ważna. Tylko wtedy można usłyszeć szept prawdy.

Zabawne, ilu ludzi patrzy na pozory i nigdy nie zastanawia się nad głębszym znaczeniem różnych rzeczy. Chyba tak jest łatwiej, bo kiedy ślizgasz się po powierzchni, obwiniasz o swoje kłopoty pierwszą osobę, którą spotkasz. Nigdy siebie. Może dlatego ludzie nie lubią ciszy. Cisza sprawia, że myślisz, a myśląc zaczynasz sobie uświadamiać, że nie wszystkie problemy są spowodowane przez kogoś innego.

Jeśli dobrze traktujesz zwierzęta, one nie uciekają. Nie są takie jak my. Uciekają od ludzi, którym nie ufają; a my przeważnie od siebie samych.

Czasami jesteśmy tak skołowani, że przegapiamy to, co oczywiste.

Wszyscy jesteśmy złożeni z dwóch części: tej, która myśli, i tej, która czuje. Zwykle obie współdziałają ze sobą i wtedy jest dobrze, ale czasami życie uderza nas mocno i jedna część bierze górę nad drugą.

Zdumiewające, jak źle mogą wyglądać rzeczy, kiedy się na nie patrzy niewłaściwym okiem.

Czasami najtrudniejsza część podróży, to uwierzyć, że jesteś coś wart.

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Literatura, Literatura i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *