„Bo tak już jest na tym świecie, że bez prawdziwej rodziny nie ma prawdziwej Wigilii”, czyli świąteczne opowiadania w zbiorze „9 Wigilii”

W tym roku czytałam już jedną świąteczną książkę, mianowicie „Świąteczny sweter” autorstwa Glenna Becka, ale postanowiłam sięgnąć jeszcze po zbiór opowiadań polskich pisarzy „9 Wigilii” i… niestety nie przypadły mi one do gustu: dla mnie są dość nużące i niezbyt skłaniają do refleksji – dobrze więc, że to zaledwie 221 stron (Wydawnictwo Świat Książki).

Nie są to typowe historie bożonarodzeniowe pełne ciepła, magii i miłości, ale raczej smutne opowieści o ludziach bardzo samotnych, którzy jakoś starają się sobie w tym dniu poradzić, nierzadko osłaniając pancerzem zgorzkniałości i gniewu.

Na całe szczęście nie są zupełnie pozbawione małych świątecznych cudów 😉

Mi najbardziej podobały się opowiadania Joanny Szczepkowskiej (genialne), Wojciecha Kuczoka oraz Jerzego Plicha.

Za to gorąco zachęcam do przeczytania świątecznych opowiadaniach kryminalno-sensacyjnych Joanne Fluke, Laury Levine oraz Leslie Meier zebranych w książce „Piernikowe makabreski” oraz świątecznych opowiadań o miłości, czyli „W śnieżną noc” autorstwa Maureen Johnson, Johna Greena i Lauren Myracle!

A poniżej „9 Wigilii” w pigułce:

1. „Puste krzesło przy wigilijnym stole” – Stefan Chwin

Główny bohater nie lubi świąt, ponieważ jego rodzina od zawsze znajduje się „w stanie ruiny zupełnej” (o czym świadczy na przykład to, że babcia Aniela uczyła go pogardy do ojca, który był „szlachetnym wygnańcem we własnym mieszkaniu), dlatego w życiu dorosłym długo nie potrafi otworzyć serca na dzielenie w tym dniu radości, bo przez cały czas chodzi rozdrażniony i zły, zresztą sam stwierdza, że w  tym kraju wielu ludzi nienawidzi Wigilii tak jak ja. Jest nas cała armia, cicha, skromna, niewidoczna, rozproszona w tysiącach miast, miasteczek, i wsi, choć wcale nie afiszujemy się z naszymi nieprostymi przecie, bolesnymi uczuciami, wiedząc dobrze, że żadna Wigilia nie rozkwitnie świętym blaskiem na gruzach rodziny, choćby zwaśnione strony stawały na głowie, żeby wszystko było ok.

Nie pomaga w tym nawet pielęgnująca tradycję żona Joanna, ale… wszystko ulega zmianie, gdy poznaje Bezdomnego Handlarza Książek.

 

Bo tak to już bywa z posłańcami, że w końcu któraś ze stron uznaje ich za zdrajców i niechęć wobec adwersarza przenosi na niewinną głowę.

 

2. „O mówieniu ludzkim głosem” – Łukasz Dębski

Wielki Mistrz Masarski Apolinary Polek, który ku pokrzepieniu stale przyrównuje się do przesławnego italskiego kondotiera Guidoricco da Fogliano, mimo ogromnych chęci bycia ojcem nie może mieć potomstwa, zatem razem z żoną Karen, każdego roku, z okazji Świąt Bożego Narodzenia, zapraszają do siebie jakieś dziecko z Państwowego Domu Dziecka –niestety tym razem trafia im się nieznośny chłopiec i bardzo rozpieszczona siostrzenica Hania, jednak zagłębienie w ich nieprzyjemne małoletnie historie oraz udawanie psa Budrysa kompletnie zmieniają ten dzień.

 

Wiadomo, że los, to nie waga szalkowa, nie dzieli nam szczęścia po równo.

Nie jest naturą wojownika dawać emocjom ujście w momencie upokorzenia; należy rzecz przyjąć z kamienną twarzą, by później wrócić i wyrównać rachunki.

 

3. „Malarz duchów” – Natasza Goerke

Pewien malarz nie znosi wernisaży i chadza na nie tylko z zawodowej konieczności oraz z głodu, a ponieważ obecnie ma zły okres, bo stracił galerię oraz sponsora, to wybiera się do długoletniego przyjaciela Fumihiro, który specjalizuje się w malowaniu duchów (mają niepowtarzalne twarze i są wyrwane z kontekstu), zaś one same sprzedają się po prostu świetnie – na miejscu poznaje tajemniczą Walerię, która zajmuje się snami i psychoterapią duchów.

 

Śnimy we śnie, śnimy na jawie. Nieustannie tkwiąc w stanie snu, śnimy nieraz, że się budzimy.

Wszystko jest złożone, a więc wszystko może się w każdej chwili rozpaść.

Im bliższa osoba, tym trudniej o czysty odbiór – wypatrujemy tego, co nam znane, nie dowierzamy temu, co obce, i zamiast się otworzyć, szukamy potwierdzeń.

 

4.”Franz Carl Weber” – Paweł Huelle

Piotr przybywa do Zürichu (by skontaktować się z kancelarią w sprawie otrzymanego spadku), który wita go zapachem gorącej czekolady i przejrzałych mandarynek – tam lokuje się w Hotelu Saint  Gotthard, tuż obok domu towarowego z zabawkami „Franz Carl Weber”, z którego ojciec kiedyś podarował mu kolejkę elektryczną; wraca więc wspomnieniami do tamtego i radosnego i smutnego okresu.

W hotelu poznaje również Teresę, która od lat śledzi i upokarza Biskupa Luigiego, ponieważ jest on ojcem ich dziecka, ale gdy tylko się urodziło postanowił od niej odejść i wstąpić do zakonu.

 

Każda rzecz na tym świecie ma swój pierwowzór.

 

5.”Czwarty, który nie zdążył” – Agnieszka Kołakowska

Cieśla Saul spotyka się z Rabbim Hillelem w Jerozolimie, który opowiada mu o napięciu ogarniającym miasto i o nerwowej atmosferze, co jest spowodowane tym, że Herod jest zaniepokojony żydowskimi proroctwami – prosi więc Saula, by ten wyruszył do Betlejem i zorientował się czy faktycznie coś się tam szykuje; podróży towarzyszą liczne halucynacje i niepewność, a obłęd wzmaga spotkanie dziwacznego Nabatejczyka.

 

Nie trzeba wielkiego talentu, by dostrzec pewne wpływy.

 

6.”Opowieść wigilijna” – Wojciech Kuczok

Starszy pan, który od 7 lat samotnie spędza Wigilię (bo dzieci są daleko i nie pamiętają o ojcu) snuje „opowieść życia” o niewoli u ruskich nowo poznanemu synowi sąsiadów, którzy postanowili w tym dniu gościć go u siebie.

 

Ludzie samotni źle znoszą okoliczności świąteczne.

Starzy ludzie tak mają, że coraz mniej pamiętają, coraz częściej opowiadają te same historie, aż wreszcie zostaje im w pamięci tylko tak zwana opowieść życia.

Kiedy wiesz, że każda odpowiedź jest niedobra, a milczenie jeszcze gorsze, mów prawdę, jeśli od tego ma zależeć twoje życie, nie kłam, przyłapanego na kłamstwie ubiją cię jak psa, przyłapany na prawdzie zginiesz przynajmniej z godnością.

 

7.”Niech się panu darzy…” – Antoni Libera

Profesorowi fizyki brakuje przynależności do jakiejkolwiek wspólnoty, bowiem wywodzi się z domu wolnomyślicielskiego, gdzie religia nie dała się pogodzić z żadnym nowoczesnym światopoglądem – z tego też powodu Święta Bożego Narodzenia nigdy nie były u nich celebrowane, więc nie nauczył się ich obchodzić i w tym dniu odczuwa silne wyobcowanie. Z biegiem czasu reaguje na nie coraz gorzej, ale jednak ciekawość i specyficzna aura tej magii pcha go na wieczorne spacery, podczas których zagląda świętującym do okien i stara się pojąć o co w tym wszystkim chodzi. W gruncie rzeczy jest bardzo samotny, a ta samotność wzmaga się w trakcie grudniowego odczytu w Akademii w Amsterdamie, więc postanawia zatelefonować z budki do przypadkowej osoby, by chociaż przez chwilę móc z kimś porozmawiać.

 

Bo praca dla samej pracy, jako panaceum na wszystko, nie daje szczęścia.

 

8. „I gęsi, i żurawie” – Jerzy Plich

Babka Pechowa oraz Pani Fierlowa plotkują „odrobinę zbyt głośno, zbyt beztrosko i jakoś zbyt bezwstydnie” o Władku FIFIE, który za wszelką cenę stara się być blisko ludzi (pojawia się na wszystkich pogrzebach, dożynkach, festynach, pochodach pierwszomajowych, wkręca na przypadkowe wesela, w Święto Gór sprzedaje kołacze własnego wypieku, jest samozwańczym ochroniarzem striptizerek w Domu Zdrojowym, przejmuje rolę trenera w trakcie meczów rozgrywanych przy starym młynie, a potem gra to w jednej to w drugiej drużynie), a to dlatego, że na co dzień jest naprawdę osamotnionym człowiekiem, bo jak przychodzi Wigilia, nawet palcem nie ruszy, nawet kompotu ze śliwek nie otworzy, sam cały wieczór, na stole pół litra i talerz kiszonej kapusty; nic więcej.

 

Bo świat jest tak urządzony, że na pogrzeb wkręcić się znacznie łatwiej niż na wesele.

 

9.”Okno dla anioła” – Joanna Szczepkowska

Paweł S., syn znanego w świecie kryminalnym Romana „Zduna”,  ucieka z Zakładu Karnego w Orążach i skrywa się w leśnej chatce Profesora filologii klasycznej, który od 3 lat spędza święta w pojedynkę, ponieważ jego mama oraz żona nie potrafiły żyć w zgodzie (matka zbyt chciała rządzić, on nie umiał się postawić, żona naciskała, ale to nic nie dało, więc w końcu odeszła); wtargnięcie Pawła według planu ma być formą ataku, ale nieporadność i serdeczność profesora tak go urzekają, że sytuacja przybiera całkowicie inny obrót.

 

Miłość właściwie jest smutna.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Literatura, Literatura i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *