„Najbardziej ślepi są ci, którzy nie chcą widzieć” – „Kłamstwa” autorstwa T.M. Logana

Komponuję bukiety z kwiatów cieni, a na starym murze wyskrobuję kluczem sekretne zaklęcia.

W głowie szumi mi od wina i od własnych paranoi.

Podążam za odległym zapachem nasturcji.

Wypijam gwiazdy z nocy czarnego nieba.

Szeleszczę koronkami i żałościami.

W oczy spoglądam bezwstydnie.

Kłamstwa wodzę za nos i o kłamstwach czytam, bo oto otwieram debiutanckie „Kłamstwa” autorstwa T.M. Logana.

 

Joe Lynch zawodowo jest nauczycielem języka angielskiego w miejscowym gimnazjum, a prywatne ojcem ukochanego synka Williama i mężem Melissy – na co dzień wiodą spokojne, poukładane życie, w którym to on przejął większość obowiązków domowo-opiekuńczych, a ona biznesowych. Wszystko zmienia się, gdy w pewne czwartkowe popołudnie przebijają się przez korek w północnym Londynie, bo właśnie wtedy chłopiec dostrzega bladoniebieskiego volkswagena golfa, czyli samochód mamy, który jedzie w zupełnie innym kierunku niż było to umówione, a więc na parking przy hotelu Premier Inn, w którego restauracji prowadzi bardzo ożywioną i nieprzyjemną dyskusję z mężem swojej najlepszej przyjaciółki BethBenem Delaneyem.

Joe, chcąc rozwiązać konflikt i zrozumieć o co tak właściwie chodzi, czeka na mężczyznę w podziemiach, lecz tamten reaguje nadzwyczaj gwałtownie – dochodzi między nimi do szamotaniny, w skutek której Ben upada na beton i traci przytomność, na widok czego Wills dostaje ataku astmy, a że zapomnieli inhalatora, to w panice odjeżdżają, zostawiając rannego, jednak kiedy Joe wraca, by udzielić pomocy, okazuje się, że… mężczyzna zniknął – razem z samochodem, komórką i czarną skórzaną bransoletką Bena.

Odtąd, złowrogo wypowiedziane przez Bena słowa: Wszystko, co wiesz, to kłamstwo, okrutnie się urzeczywistniają, bo nie dość, że co raz przyłapuje bliskich na łgarstwie (na czele z własną żoną), to jeszcze zaczyna otrzymywać pogróżki drogą sms-ową, mailową i na Messengerze od tajemniczego Davida Bramleya, ktoś hakuje jego peceta oraz konto na Facebooku, gdzie wstawia szydercze teksty i poprzerabiane w Photoshopie zdjęcia, co doprowadza do zawieszenia prawa do wykonywania zawodu na czas nieokreślony.

Ktoś ewidentnie chce zniszczyć jego reputację, małżeństwo, może i całe życie, bo ponad to stara się zarzucić mu morderstwo.

Czy to Ben, który przestrzega zasady mówiącej: „Liczy się tyko moje dobro i pieprzyć całą resztę”, a reguły jego gry brzmią: „Nie wystarczy, że ja zwyciężę – wszyscy inni muszą przegrać”?

Czy ktoś zupełnie inny?

Tylko kto?

I co miało oznaczać to dziwne spotkanie w parku, do którego w zasadzie nie doszło?

Czego dowie się od pierwszej sympatii Mel – Marka Raddingtona?

Jak się ma do tego dawna impreza po wystawieniu sztuki Szekspira?

Jak sprawa Alexa Kolnika?

A jak Agencja Towarzyska VIP?

I co znaczy znaleziony na karteczce samoprzylepnej napis STEB?

 

Odpowiedzi na te i inne pytania uzyska ten, kto przeczyta – a warto 😉

 

„Kłamstwa” to 431 stron (Wydawnictwo Bukowy Las) absolutnego napięcia i ciągłych zaskoczeń, bo kiedy wydaje się, że rozwiązanie już jest blisko, to autor szokuje jeszcze bardziej niż  własna wyobraźnia, aczkolwiek nie traci przy tym poczucia realności. Książkę czyta się błyskawicznie (ja zasiadłam do niej 2 razy), a to za sprawą wartkiej akcji, wciągających dialogów i genialnej intrygi, której wyjaśnienia kompletnie się nie spodziewałam! Bohaterowie ciut irytujący, zwłaszcza naiwny Joe, ale w końcu zbiera się w sobie i decyduje na odważne kroki.

Maksimum niedomówień, oszustw, pecha, manipulacji i niepokoju, a do tego przestroga przed zdradliwą stroną mediów społecznościowych.

To naprawdę magnetyzująca pozycja.

Prawda o bitwie jest taka, jaką widzi ją zwycięzca.

Życie nie jest wiecznym parkiem rozrywki. Czasami trzeba po prostu robić swoje i cieszyć się tym, co nas czeka.

W niektóre dni człowiekowi musi wystarczyć to, że nie stało się nic złego. 

Są wielkie dni i małe dni, a te wielkie nie zawsze  są dobre. Ale prędzej czy późnej one również odejdą w przeszłość.

Umiejętność kłamania jest o wiele trudniejsza, niż się wydaje. Sprawy się komplikują, ludzie gubią wątek. Jak to mówią, kłamca powinien mieć dobrą pamięć. Większość ludzi jej nie ma, a przynajmniej nie na tyle dobrą, żeby dać sobie z tym radę.

Nie wiesz, co posiadasz, dopóki tego nie stracisz.

Działanie z premedytacją. To zwrot, który zna się z wiadomości telewizyjnych czy gazet, ale nigdy nie dotyczy naszego własnego życia.

Lepiej jest wiedzieć, niż nie wiedzieć.

DNA nie kłamie. W przeciwieństwie do ludzi.

Wygląda na to, że we współczesnym świecie można osiągnąć bardzo wiele za pomocą uwagi i improwizacji. Ludzie uwierzą w najdziwniejsze rzeczy, choć nie zobaczą ich na własne oczy, a potem nie będą chcieli uwierzyć w to, co stoi tuż przed nimi.

Z improwizacją jest jak ze wszystkim innym – im częściej się to robi, tym łatwiej przychodzi.

Obrazy zazwyczaj kłamią znacznie lepiej niż słowa.

Bo to nie fotografowanie, udostępnianie i publikowanie sprawia, że coś jest tym, czym jest. Istotą wszystkiego jest działanie. Bycie. Przeżywanie.

Koty nikogo nie potrzebują, dają sobie radę same. Żyją chwilą, ufają swoim oczom i uszom, temu, co widzą przed sobą.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Literatura, Literatura i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *