Z iluzji słów i obrazów utkany świat.
Mój z bólu, słów i fantazji.
Nie potrzebuję słońca, tylko księżyca.
Zaklęcia kruka i kielichu naparu wiedźmy.
Odetchnąć.
Powrót do Amélie Nothomb – tym razem „Zbrodnia hrabiego Neville’a”.
68-letni hrabia Henryk Neville otrzymuje telefon od wróżki Rosalby Portenduère, która informuje go, że w środku nocy znalazła w lesie „zwiniętą w kłębek i szczękającą zębami” jego 17-letnią córkę Sérieuse, która aktualnie przebywa u niej, a gdy ten wstawia się po nią, to poza reprymendą, że nie zważa na uczucia dziecka, dodatkowo napiętnowanego imieniem (oznacza ono tyle, co „poważna”), otrzymuje przepowiednie o tym, że wkrótce wyda duże przyjęcie, gdzie zabije jednego z gości.
Hrabia początkowo zdaje się być zirytowany całą sytuacją, potem ciut drwi, jednak w końcu ogarnia go przerażenie, bo… jak tu uniknąć nieuniknionego? Uznaje więc, że jeśli i tak ma się wydarzyć, to on sam wybierze tego, kogo zabije, bo zawsze znajdzie się ktoś za kim się nie przepada, a jego zniknięcie przyjmuje się z rozkoszą.
Niestety rzecz, zważywszy na obowiązującą etykietę, status i związaną z nim zbiorową opinię, okazuje się niezwykle trudna, zwłaszcza, że owy dzień zbliża się wielkimi krokami, bo coroczne garden party jest zaplanowane na 4 października i musi wypaść pierwszorzędnie z 3 istotnych powodów:
Po pierwsze garden party na zamku Pluvier uchodzi za najważniejsze towarzyskie wydarzenie w belgijskich Ardenach – w ciągu jednego niedzielnego popołudnia można było uwierzyć, że należy się do jakiejś nierealnej zbiorowości, zasługującej na miano świata szlacheckiego.
Po drugie hrabia jest postrzegany jako mistrz urządzania tego rodzaju przyjęć – postępuje zgodnie z „hołdem gościa”, czyli wszystkie działania upodabniają gościa do kogoś w rodzaju mesjasza. Hołd, który mu oddawano, był czymś bardziej skomplikowanym niż kult otaczający Chrystusa. O ile przykazania boskie były stosunkowo jasne, o tyle »przykazania« dotyczące gościa zawsze jakoś umykały uwadze nawet najbardziej zapobiegliwego gospodarza, który w razie uchybienia mógł liczyć na pobłażliwy osąd (…) gdy nietakt zdarzał się zbyt często, kara była nieuchronna: gość zaczynał przejawiać niezadowolenie. Miał zastrzeżenia do wydanego przez nas przyjęcia, a może nawet do nas samych. Nie przygotowaliśmy się dostatecznie starannie do jego odwiedzin, ten brak taktu mógł się dla nas okazać zgubny: będziemy mogli uznać się za szczęściarzy, jeśli przyjmie nasze następne zaproszenie (…) Ale kiedy wszystkie obmyślone przezeń elementy widowiska stworzyły harmonijną całość, czuł niewypowiedziane szczęście, niczym choreograf, który patrzy na swój balet i dołącza do tancerzy, zachwycony, że udało mu się wyczarować piękno tam, gdzie można się było po ludzkim gatunku spodziewać najbardziej drapieżnych ruchów – nie chce stracić tego statusu, bo ponad lęk, że zostanie odrzucony zmaga się z „kompleksem pokoleniowym”; istnieją dwa gatunki ludzi, które nigdy nie zdołają się porozumieć – te w, które przyszły na świat, by uwodzić, i te, które narodziły się po to, by ktoś je uwodził, a on zdecydowanie należy do tego pierwszego.
Po trzecie to pożegnalne garden party, ponieważ Henryk, mimo zarządzania arcybogatym klubem golfowym, nigdy nie został milionerem (cechuje się nadmierną uczciwością), w związku z tym jego rodzina jest na ten moment zrujnowana, stąd musi opuścić zamek i zamieszkać w domu u jego podnóża, czyli Aumônière.
Podczas gdy hrabia bije się z myślami, jego najmłodsza pociecha (jedna z trzech, ponieważ posiada jeszcze 22-letniego syna Orestesa oraz 20-letnią córkę Elektrę, jednak oni, podobnie jak jego olśniewająca urodą żona Aleksandra, są zupełnie inni: energiczni, radośni, wygadani, spontaniczni, towarzyscy), czyli właśnie Sérieuse podaje mu mu gotowe rozwiązanie: ZABIJ MNIE – w ten sposób przepowiednia się spełni, on nie będzie miał rysy na wizerunku, a ona uzyska święty spokój, bo chociaż odczuwa zmysłami, to nie wyzwala to w niej żadnych emocji; wciąż ten lodowaty mur dzielący mnie od samej siebie. Tak bym chciała, żeby runął.
Najpierw hrabia się waha. Następnie się zgadza. Potem znowuż zaprzecza.
Czy Sérieuse ostatecznie nakłoni go, by zmienił zdanie?
Jak dalej potoczy się ta historia?
I najistotniejsze: czy przepowiednia się sprawdzi?
To pytania dla tych, którzy chcąc poznać odpowiedzi, sięgną po tę fenomenalną książkę 😉
„Zbrodnia hrabiego Neville’a” to jak zawsze w przypadku tej autorki króciutka książka, bo licząca 109 stron (Wydawnictwo Literackie), ale też jak zawsze na tyle treściwa, że wcale nie potrzebuje ich więcej.
Akcja jest dynamiczna. Dialogi superciekawe. Bohaterowie wyraziści. Obserwacje trafne. A sama historia po prostu genialna!
To specyficzna, intrygująca, prześmiewcza, tragikomiczna opowieść, z elementami karykatury, groteski, obłędu i czarnego humoru, którą określiłabym jako baśniowy thriller o tym, że antyczne fatum wciąż jest aktualne, ale nie można tego przyjąć jako pewnik, czyli sterczeć w miejscu i bezmyślnie czekać „niech się dzieje, bowiem i tak nic nie można zrobić”, tylko zbadać sytuację, ruszyć głową, nabrać odwagi i podjąć jakąś decyzję, by zmienić bieg wydarzeń złudnie nieuniknionego. Wszakże to nie tylko doskonale kpiarski obraz tych, co wierzą w przepowiednie, ale też tych, którzy są w stanie poświęcić bliskich w imię społecznej opinii i pozycji zajmowanej w tym społeczeństwie, a więc i kontrast między biedotą a bogactwem. Jest również o przymykaniu oczu na wszelkie nikczemności, o pozorach, bezczuciu, zagubieniu, „postaw się a zastaw się”, o tym, że warto dać upust długo tłumionej rozpaczy i o tym czy da się rozpoznać moment, w którym człowiek z ofiary zmienia się w winowajcę. Nawet o bezsenności, pięknie i dręczących myślach jest ten utwór, zatem o takich rozmaitościach i w tak cudowny sposób, że naprawdę warto przeczytać 😉
Milczenie kierowcy podczas jazdy jest czymś normalnym, a nawet pożądanym: świadczy o tym, że skupia się on na prowadzeniu samochodu. Milczenie ojca podczas spaceru z córką jest już czymś mniej oczywistym.
Czasem dorastające dzieci zmieniają się na niekorzyść.
Honor wyklucza kradzież.
Nienawiść i miłość coś ze sobą łączy.
Premedytacji nie da się ukryć. Ktoś, kto zabija z rozmysłem, robi to inaczej niż ten, kto zabija w afekcie. Nie ma nic prostszego niż udowodnienie komuś umyślnego działania.
Być szlachcicem nie znaczy mieć więcej praw niż inni. Znaczy mieć o wiele więcej obowiązków.
Nie ma szans na zakochanie ten, kogo nie dotyka nawet ból.
Los działa niezależnie od tego, co czujesz.
Bezsenność to jedna wielka tajemnica. Bo w gruncie rzeczy dlaczego miałoby być męczarnią długie leżenie w wygodnym łóżku, choćby bez snu? Dlaczego nachodzą wtedy człowieka okropne myśli? Wytłumaczenie jest jedno: bezsenność to długotrwałe wspólne więzienie z najgorszym wrogiem. Przeklętą częścią naszego ja. Nie wszyscy ją w sobie mają. I dlatego nie wszyscy wiedzą, czym jest bezsenność. Tym groźniejsze to przekleństwo, że dotyka ludzi zanurzonych w ciemności, a więc nie mających szans na zaczepienie na czymś wzroku.
Podobno młodzież ma prawo błądzić.