Każdy naród posiada swoją specyfikę, ba, każdy człowiek ją posiada (przynajmniej powinien, choć wiem, że nie wszyscy potrafią pokazać swoje prawdziwe „ja”: boją się reakcji, są nieśmiali, słabi, nie mają pomysłu na siebie, ktoś im imponuje, tak bezpieczniej – w sumie czasem nawet dobrze zderzyć się z czyjąś maską, by się nie rozczarować, ale to jest dobre tylko przy krótkotrwałych relacjach, które w żaden sposób nie odbiją się w ludzkim życiu). I ponoć tak to już jest, że Rosjanie są bezpośredni, serdeczni, trwający wedle zasady: „przyjaciel albo wróg”, w Japonii, wchodząc do jakiegoś pomieszczenia należy ściągnąć obuwie, wybierając do kogoś z wizytą – zabrać drobny prezent, generalnie jest to zdystansowane, uprzejme społeczeństwo, lubujące się w ukłonach, zaś Indie słyną ze wspaniałego jedzenia, mnogości przypraw, umiejętności targowania, kilogramów biżuterii, bogato zdobionych strojów, a Ameryka to kraj wolności, fast-foodów, brutalnego futbolu, pieczonego indyka na Święto Dziękczynienia, jazzu, bluesa, country, w tej południowej przoduje brazylijska otwartość, widoczna choćby w pocałunkach na przywitanie z nowo poznanymi osobami (taka swoboda kłóci się z moją osobowością, nie mogłabym tam mieszkać), natomiast ta północna jest przystrojona uśmiechem, sztuką ludową, potwornymi walkami byków, z kolei chińska myśl techniczna oraz liczne osiągnięcia świadczą o ogromnej ambicji, uporze, systematyczności, na uwagę zasługuje tu kult przodków, konserwatyzm, zupełnie inni są szczerzy do bólu hałaśliwi Grecy, bezwzględnie rozkochani w swoim kraju (mówi się, iż uważają, że to, co tam mają jest najlepsze na całym świecie), u Norwegów na pierwszy rzut oka widać poczucie obowiązku, dyscyplinę, na co zapewne miała wpływ ciężka lokalizacja (doliny oraz dostępne od morza fiordy, tworzące niewielkie, odizolowane społeczności), ale dla kontrastu są tam lokalne festiwale w skansenach, zamiłowanie do sportów ekstremalnych, hodowla reniferów, szamanizm, już mniej beztrosko i bezpiecznie jest tam, gdzie choć baśniowe obszary (Madagaskar, Wyspy Kanaryjskie, Tunezja), to dzikie plemiona, piraci, uzbrojone bandy, nieoswojone zwierzęta, a nawet… kanibale (chodzi o niektóre tereny afrykańskie oraz australijskie), z kolei Polacy to ogarnięci kompleksami, wiecznie niezadowoleni pesymiści, ze skłonnościami do cierpiętnictwa, awantur, braku zaufania (a to akurat dobrze), niezbyt zainteresowani problemami społecznymi, jednak zaradni, pracowici (choć powszechnie istnieje opinia o lenistwie, to nie mogę się z tym do końca zgodzić, bo tak naprawdę, to wszędzie znajdzie się leserów i nadgorliwców, więc nie sposób uogólniać; zwłaszcza, że bezrobocie każe chwytać się różnych zajęć), gościnni, przywiązani do tradycji i dobrze wykształceni – ale co by nie napisać, to jak się przypadkowego zapyta o Polaków, odpowie: ZŁODZIEJE, PIJACY, BRUDASY, NIEUKI, EGOIŚCI – wniosek? Nie można sugerować się tym, czego się dobrze nie pozna… 😉
Co irytuje mnie? WŚCIBSTWO, czyli wtrącanie się w czyjąś prywatność, takie wszędobylstwo (lecę tam, gdzie sensacja, lecę węszyć), dopytywanie, by zaspokoić chorą ciekawość (jeśli będę chciała coś powiedzieć, to to uczynię, jeśli nie, to i tak mimo nachalnych pytać tego nie zrobię, a taki natarczywiec bez własnego życia jedynie straci w moich oczach), CHAMSTWO, FAŁSZ, BRAK EMPATII, TAKTU, ZROZUMIENIA, WULGARNOŚĆ, AGRESJA, PRZESADNA BEZTROSKA, PLOTKARSTWO, ale to nie są już cechy charakterystyczne dla jakiejś kultury, lecz konkretnego człowieka, bo w każdej kulturze znajdzie się ktoś bez kultury, i tyle.
Tak rozmyślam o tych kulturach po obejrzeniu filmu „Mustang” w reż. Deniz Gamze Ergüven, w którym zderza się dwutorowość kultury tureckiej, gdzie w większych miastach nie ma takiego ścisku, cechującego patriarchalno-konserwatywne prowincje: to właśnie tam prym wiodą mężczyźni, a kobiety są podnóżkiem do rodzenia dzieci i prowadzenia domu, często gwałcone, molestowane, wydawane młodziutko za mąż za kogoś, kogo nawet nie znają, izolowane od edukacji, znajdujące się w aresztach domowych, poddawane upokarzającym testom na dziewictwo, z rozpaczy, wynikającej z poczucia głębokiej niesprawiedliwości, w celu wyzwolenia popełniają samobójstwa, co mnie w ogóle nie dziwi, bo będąc na ich miejscu zrobiłabym dokładnie to samo (jeśli nie wskórałabym nic buntem ani nie udałoby mi się uciec). I w tym dramacie ujęto to, co powyżej wymienione, ukazane na podstawie historii 5 przepięknych sióstr: Nur (Doğa Zeynep Doğuşlu), Selmy (Tuğba Sunguroğlu), Ece (Elit Işcan), Sonay (Ilayda Akdoğan), wkraczających w etap nastoletni oraz najmłodszej Lale (Güneş Sensoy), która to bacznie obserwując los swoich najbliższych jawnie się buntuje [chodzi na mecze piłki nożnej, uczy z Yasinem (Burak Yigit) prowadzić samochód, ostatecznie ucieka do Istambułu, do ukochanej nauczycielki – Pani Dilek (Bahar kerimoğlu)]. Tragedia dziewczyn rozpoczęła się wraz z pierwszym dniem wakacji, kiedy wracały z zakończenia roku szkolnego i w przypływie naturalnej radości wskoczyły na ramiona kolegów (jak najbardziej w ubraniach), by pobawić się w morzu w zapasy, niestety zostały dostrzeżone przez czujne oko sąsiadki – Petek Hanim (Serpil Ucar), która natychmiast doniosła wujowi Erolowi (Ayberk Pekcan) oraz babci (Nihal G. Koldas), sprawującymi nad nimi opiekę po śmierci rodziców, o tym, co zobaczyła. Bowiem cała akcja została odebrana przez lokalną, małomiasteczkową społeczność jako nieprzyzwoitość, obrzydliwość, coś grzesznego, w czym może pomóc wyłącznie zamknięcie drzwi na klucz, zakratowanie okien, odcięcie od telefonu, kosmetyków, nauka gotowania, upychania pościeli pierzem, mycie okien, ubranie obszernych, wstrętnych sukienek i oczywiście jak najszybsze wydanie za mąż.
„Mustang” to taka trochę figlarna, dramatyczna baśń nie tylko o nierównym traktowaniu kobiet, wypełnianiu powinności względem mężczyzn, rozbieżności między konserwatyzmem a nowoczesnością, proteście, ale też o naiwności, marzeniach, dojrzewaniu, budzącej się seksualności, określaniu siebie, bo tutaj erotyzm jest odczuwalny, widoczny, ale w bardzo subtelny, piękny sposób. Aczkolwiek mimo młodzieńczego manifestu, to przykra opowieść, w której w imię tradycji dzieje się wiele złego, ale jednak dająca nadzieję poprzez osobę Lale, która postanawia coś zmienić, postanawia walczyć.
Myślę, że należy zdawać sobie sprawę, iż przy zachowaniu narodowej tożsamości bardzo istotna jest zdroworozsądkowa krytyka, która pozwoli na posiadanie statusu człowieka-osoby we własnej nacji, bo oczywiście to, co społecznie wymyślone nie musi być dobre dla wszystkich. Tak więc jak zawsze powiadam: zdrowy rozsądek, przede wszystkim, i wiara w siebie, ale nie przesadna, gdyż to także gubi, lecz częściej chyba wiara w innych, naiwna.
źródło ilustracji: http://www.fbw-filmbewertung.com/uploads/fbwdb_film/poster/2078ae2ed7274d54235e5c2e812d22be84f287f0.jpg
źródło ilustracji: https://bitchmedia.org/sites/default/files/1200x630_306433_mustang-a-film-of-flowering-femal.jpg
źródło ilustracji: http://www.metroactive.com/movies/images/01.06.16/mustang.jpg
źródło ilustracji: http://ocdn.eu/images/pulscms/YTM7MDMsMjZjLDAsMCwxOzAzLDAsMjU4LDAsMQ__/64334d44db6c95b83d9c730213507334.jpg
źródło ilustracji: https://i.ytimg.com/vi/O8wsVmdfsZw/maxresdefault.jpg