Niesamowicie kocham zwierzęta, zwłaszcza psy. Nie wyobrażam sobie życia bez tego towarzysza na czterech łapach. 2 lata temu pożegnałam moją cudowną Zuzannę, która dreptała za mną krok w krok przez 13 lat. Gdyby nie wyjście mojego brata do sklepu po 2 listki gumy orbit nie byłoby jej z Nami. Spotkał ją przy stoisku z warzywami, smutną od porzucenia, niechcianą, będącą chwilowym kaprysem. Wzięliśmy ją, by wraz z upływem czasu dostrzegać jak potrafi uśmiechać się pies. Jej sierść mieniła się barwą spalonej kawy, szyję zdobił biały kołnierzyk, natomiast na łapkach nosiła kredowe skarpetki. Była wspaniała; czuła, zazdrosna,dumna, obrażalska i strasznie leniwa – nie znosiła chodzić na długie spacery, wolała bierny relaks, na kanapie. Bała się zakrytej twarzy, wody, fajerwerków oraz szeleszczących zrywek. Uwielbiała chipsy cebulowe, milkę jogurtową, pizzę z sosem czosnkowym i gotowaną kiełbasę. Nie znosiła much, gołębi, innych psów, i w ogóle innych ludzi poza nami.W moim pokoju spędzała cały swój czas. Nie dokuczała, nie niszczyła (wyjątek stanowiły chusteczki higieniczne i opakowane mydło), niestety wskazówka jej zegara któregoś dnia się zatrzymała…
Obecnie jest ze mną Ofelia, 2letnia suczka rasy beagle, umaszczenia tricolor; złota głowa i biało-czarny tułów. Ofelia to absolutne przeciwieństwo Zuzanny; szalona, przyjazna, wesoła i niebywale aktywna. Beagle są wdzięczną rasą i ludzie często decydują się na ich zakup, ale wcześniej należy się zastanowić nad poziomem swojej cierpliwości, gdyż jest to rasa trudna do poskromienia. My jesteśmy ubożsi o kilka kabli (m.in. do laptopa), jeden telefon, trochę ubrań, ściereczek, ręczników, kocyków, kwiatków (wchodziła na parapet i wyjadała ziemię, po czym wyrywała korzenie), serwetek, skarpet, rajstop, długopisów, misek – myślę, że mogłabym wymieniać i wymieniać – w każdym razie „szczenięctwo” miała destrukcyjne, ale o ile bogatsi w tlen, bowiem spacery mogłyby nie mieć końca, a jeszcze lepiej, gdy obfitują w zabawę piłką, patykiem, butelką, bieg przy rowerze, wzajemne gonienie – brak spaceru zwykle wiąże się z nudą wręcz wymalowaną w psich oczach, co w efekcie kończy się szczekaniem na konkretną osobę, trącaniem łapą, szarpaniem za nogawkę i nie odstępowaniem nawet na chwilę. Ta rasa jest nieprzeciętnie żarłoczna – chyba nie ma produktu, który by Ofelii nie smakował; makaron, bułka, ziemniak, kawa (autentycznie wypiła mi kiedyś cały kubek, pod moją nieobecność – dla uściślenia – wskoczyła w tym celu na stół), herbatę, cukier prosto z cukiernicy, masło (najlepiej całą kostkę – tak, kiedyś zjadła, strąciła sobie łapką z szafki, gdy nikt nie widział), papryka, kukurydza, sałata, brzoskwinia, kasza, ryż, dżem, kalafior, ser, ogórek konserwowy, truskawka – wszystko – ale gruby beagiel, to smutny beagiel, ponieważ nie ma energii do biegania, w związku z tym ich dieta musi być naprawdę zbilansowana i nie powinno się ulec proszącemu spojrzeniu (karma royal canin – rodzaj zależny od wieku, zupa warzywna: marchewka, seler, pietruszka, troszkę ugotowanego mięsa – w wyważonych porcjach i jakieś kosteczki do czyszczenia ząbków, ale to tak wyjątkowo, na smaka – jak ciastko dla człowieka – niby niepotrzebne, ale smakuje), bo poza tendencjami do tycia mają wrażliwe żołądki i takie podjadanie zwykle kończy się zatruciem (zwłaszcza, że wychodząc na spacer wchłaniała wszystko, co znalazła na trawniku – na ten moment nosi kaganiec, ponieważ ludzie bywają okrutni i często do takiego jedzenia dodają truciznę, szpilki, czy żyletki). Ponadto beagle są wyjątkowo inteligentne – ileż radości sprawia im wykonywanie sztuczek! Moja mała potrafi dać łapę, leżeć, dać głos, czołgać się, wstydzić się, wykonywać obrót, siadać. Generalnie akceptują wszystkie zwierzęta i mają raczej przyjazny stosunek do ludzi, choć ostatnio zauważyłam niechęć do dzieci. Ofelia lubi też pływać (szczególnie za kaczkami) i jeździć samochodem. Fajerwerków się nie boi (nawet ogląda je z zaciekawieniem z balkonu), za to drażnią ją okulary, laski, reklamówki, księża i zakonnice. Gdy jedzie straż pożarna to niemiłosiernie wyje, stale szuka kotów, by w konsekwencji się z nimi bawić. Jak była mała to nie umiała merdać ogonem ani nie wiedziała, że jak idzie na smyczy, to na tej smyczy jest – myślała, że jak ją minę, to znaczy, że już ją opuściłam, więc siadała i oddawała się piszczeniu na całe osiedle. Kocham jej spojrzenie „spod byka” i te dłuuugie uszy. Kocham to, jaka jest i to, że po prostu jest. Kocham ją, kochałam Zuzannę i będę kochała każdą inną sunię (tak, mam słabość do suczek), i nigdy nie pogodzę się ze stratą którejkolwiek.
Zwykle dla człowieka pies jest dodatkiem do życia, ale dla psa człowiek jest całym, bezwzględnie całym światem. Jakież to piękne uczucie – być światem – czyli wszystkim;)
To tylko pies,
tak mówisz, tylko pies…
A ja ci powiem,
Że pies to czasem więcej jest niż człowiek
On nie ma duszy, mówisz…
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie
A kiedy się pożegnać trzeba
I psu czas iść do psiego nieba
To niedaleko pies wyrusza
Przecież przy tobie jest psie niebo
Z tobą zostaje jego dusza.
(Barbara Borzymowska, „To tylko pies”)
BY POWIĘKSZYĆ ZDJĘCIE WYSTARCZY NA NIE KLIKNĄĆ;)
Tutaj mam 3 tygodnie Z kolei tu 2 miesiące
Tu z moją Panią
A tu z moim Panem;)
Dokładnie rok temu odszedł mój pies, po 10 latach spędzonych razem zdecydowanie mogę się podpisać pod fragmentem”(…)że pies to czasem więcej jest niż człowiek(…)”. Minęło 365 dni, ale mimo to nigdy się nie zapomni. Zwykle czynności na każdym kroku przypominają o tym niemałym stworzeniu (miałam Goldena Retrievera- prawdziwa przytulanka). Wiele zdjec, wiele wspomnien, przynajmniej to zostaje z nami na zawsze.
Pozdrawiam Cię serdecznie i wybacz, że wróciłam akurat do tego postu, ale chyba sama potrzebowałam mini powrotu do czasów, kiedy i mój przyjaciel ze mną był.
Ja zawsze mówię, że pies to miłość obszyta sierścią. Ludzie zawodzą, kłamią, kombinują, zdradzają, ranią, zazdroszczą, są fałszywi – pies jest pozbawionych tych paskudztw – kocha za to, że się jest, tak po prostu, i aż tak.