Widziałam w życiu wiele ekranizacji, które szokują zamysłem i zmieniają sposób w jaki postrzega się świat, ale to, co zaoferował Marek Rębacz w spektaklu „Ciemno”, wyreżyserowanym przez Janusza Majewskiego, w 1995 roku, naprawdę miesza w głowie, bo ukazuje potworne cwaniactwo kosztem kondycji psychofizycznej drugiego człowieka.
Czym właściwie jest tytułowe Ciemno i skąd wzięła się ta nazwa? Ciemno to doprawdy dziwna wieś, otoczona gęstymi bagnami, które nadto porastają suche trawy. Całe otoczenie sprawia wrażenie średniowiecznej prowincji, wręcz zatrzymanej w klepsydrze czasu; 16 drewnianych chałup, spróchniałe stodoły, konne powozy scalają się w do końca niezrozumiałą mozaikę, niezrozumiałą – przez co zdradliwą. Fragmentarycznej odpowiedzi udziela żona Jakubca (Hanna Zembrzuska), mówiąc: Może to stąd, że pośrodku lasów leży? Może od głupoty i ciemnoty ludzkiej się wzięło? (…) Prąd można zawsze założyć, ale tego, co w ludzkich głowach – nie zmienisz. Co mądrzejsze to już dawno stąd uciekło, tylko te ciemne zostały.
Ale czy niewielkie społeczeństwo, zamieszkujące ten odległy współczesności obszar istotnie jest tak archaiczne, jak wydaje się być na pierwszy rzut oka? Okazuje się, że NIE. Bowiem ci „prości” ludzie, poubierani w łachmany, są doskonałymi aktorami, którzy samodzielnie tworzą scenariusz, rekwizyty, charakterystykę i odgrywają czarną komedię dla jednego widza – Roberta (Paweł Wawrzecki). Ten szubrawy plan rodzi się w momencie, gdy przybysz, w porozumieniu z Mecenasem Pająkiem (Marek Kondrat), postanawia pod maską policjanta wyciągnąć od mieszkańców odszkodowanie za zniszczony samochód, który chłopi ściągnęli traktorem na podwórko Jakubca (Jan Kobuszewski). Całe zamieszanie wzniecił niepozorny kundelek – Czesiek, który uniknął śmierci pod kołami owego luksusowego pojazdu, nieświadomie kierując go do rowu swoim niespodziewanym pojawieniem. I tu zawiązuje się akcja przesycona elementami koszmaru i wyśmienitej farsy – Ludność Ciemna [w porozumieniu z Plebanem (Lech Ordon )], nie chcąc ponieść finansowej odpowiedzialności, zaczyna wtajemniczać przyjezdnego w lokalne zasady i tradycje (traktują go „po naszemu”). Okazuje się, iż odcinanie rąk obcym, przy pomocy cichego narzędzia, jakim jest siekierka to nic anormalnego, a pływające trupy, świnia przebrana w suknię panny młodej oraz wędrujące światełka są tu na porządku dziennym. Co więcej, miejscowi raczą go opowieściami o gwałtownych zgonach przybyszów (jeden stracił oko, drugi dwie ręce, trzeci utopił się w studni). Babcia (Krystyna Feldman) modli się przed obrazem o ustrzeżenie przed „złym”, zaś urocza Karolina (Magdalena Wójcik) informuje, że tej nocy wypłyną trumny zamordowanych kochanków, których pochowano na bagnach. Podróżnikowi nie wypada zrobić nic innego, jak wskoczyć w kaftan bezpieczeństwa i odjechać na sygnale, pozostawiając Ciemno: tak, jak było przed wiekami.
Jednak zakończenie uświadamia, że Ciemno to nie okolica zamieszkiwana przez „głupich” chłopów, lecz kraina sprytem i alkoholem płynąca, o czym świadczy wypowiedź gospodarza: No, i dosyć tego teatru, do roboty. Produkcja całą dobę stała – trzeba straty odrobić. Klienci się niecierpliwią – dzisiaj całą noc dzwonili. Karolcia: do komputera – faktury szykować. Mietek: wyciągaj mercedesa i towar ładować. Księże Plebanie, no coś wam z tą akcyzą ostatnio nie wyszło, bo jak się okazuje, to mieszkańcy zajmują się tu niczym innym, jak produkcją wódki, w związku z tym, nawet kosztem absolutnej utraty moralności, czy kreowaniem paradoksalnych sytuacji dowodzą, że: nie ma takiej siły, która by nas, naszego Ciemna pozbawić mogła.
Myślę, że nie tyle chodzi o samo Ciemno, co o dobrze prosperujący w tym Ciemnie interes.
Spektakl szczególnie polecam tym, którzy lubią niekonwencjonalne przedstawienie konwencjonalnych problemów, ale też tym, którzy w absurdalnej makabrze potrafią dostrzec komedię.
(źródło wszystkich ilustracji: http://www.teatrtelewizji.tvp.pl/teatr_tv/galerie/galeria/ciemno-galeria_581842/)