Moją uwagę przyciąga to, co nietypowe – nieistotne czy jest to człowiek, przedmiot, rysunek, czy słowo – chodzi o pomysł, o inwencję. Sądzę, że jeśli ktoś lub coś prezentuje się inaczej, to musi być w jakiś sposób nietuzinkowy(-e); duszą, umysłem, osobowością, funkcją – ma głębszy sens, sens, którego nie widać na pierwszy rzut oka, lecz trzeba się wysilić, by zrozumieć o co właściwie chodzi. A może o nic nie chodzi, bo taki(-e) po prostu jest, sam(-o) z siebie? Od zawsze i na zawsze? Odwieczna zagadka rozmaitych indywidualności;)
W każdym razie zaintrygowała mnie liberatura, o której rzeknę słów kilka.
W 1963 roku, francuski pisarz i krytyk Michel Butor, opublikował eseje „Le livre comme objet” oraz „Sur la page”, w których zanalizował kształt i typografię książki. Inspiracją do jego rozważań było między innymi udoskonalenie nowych technologii druku i składu tekstu, które otworzyły przed autorami dodatkowe możliwości ekspresji. Ponadto zwrócił uwagę na to, że gazety, radio, telewizja i Internet stanowią niebywale szybkie medium komunikacji, toteż książka w swej tradycyjnej formie zaczęła stawać się zbędna. Stwierdził, że można ją uratować, lecz należy znaleźć coś, co będzie wskazywało na jej wyższość; takiej wartości doszukał się w wizualnych i przestrzennych walorach, jak przeróżne czcionki, numeracje, przypisy, marginesy, kolumny, wzbogacające fakturę dzieła, pozwalające na inne organizowanie sensów oraz na uwypuklenia i unaocznienia, zależności zupełnie niedostrzeganych, w trakcie linearnego odczytu. Toteż wyższość książki polega na tym, iż posiada ona trzy wymiary: wysokość i szerokość strony, a także grubość woluminu, jednak może przetrwać tylko wtedy, gdy wykorzysta się potencjał tkwiący właśnie w jej fizycznej budowie (Zob. Katarzyna Bazarnik, „Krótkie wprowadzenie do liberatury: książka jako przedmiot”< http://www.slideshare.net/mik_krakow/katarzyna-bazarnik-krtkie-wprowadzenie-do-liberatury>).
Ten wzrost zainteresowania zbiegł się z działaniami Zenona Fajfera, który w 1999 roku, w „Dekadzie Literackiej”, wydał esej-manifet „Liberatura. Aneks do słownika terminów literackich”, w którym zakwestionował służebną rolę, jaką pełnią książka i pismo wobec treści; krój, kształt woluminu, rozmiar, czy wygląd czcionki funkcjonowały poza obszarem analizy i interpretacji. W związku z lekceważeniem cielesnej strony literatury, pisarz upomniał się o wykorzystanie artystycznego potencjału oraz mnogości znaczeń zawartych w typografii i budowie książki (Zob. „Co to jest liberatura”, <http://www.liberatura.pl/co-to-jest-liberatura.html>).
Fajfer wyróżnił dwie kluczowe postawy, zaprzeczające wprowadzeniu jakichkolwiek zmian do klasycznego traktowania dzieł literackich. Pierwsza z nich odnosi się do twórców, sprowadzających akt kreacji do skonstruowania fabuły, wyartykułowania kilku złotych myśli, by ostatecznie poddać się wytrwałym oczekiwaniom na wpis do rejestru lektur szkolnych; nie interesuje ich poszukiwanie nowych form, przełamywanie obyczajowego tabu, czy podejmowanie artystycznego ryzyka – wolą kroczyć dobrze oznaczonym szlakiem, bez obawy przed zbłądzeniem. Z kolei druga z nich dotyczy tych, którzy nie wierzą, że w obszarze literatury można jeszcze coś odkryć; uważają, iż jest ona skazana na pastisze, intertekstualność, cytaty i pisanie o pisaniu. Tak więc powodem nastania kryzysu w literaturze zdaje się być pominięcie zagadnienia fizycznego kształtu oraz budowy książki, zawężając jej problematykę do sfery tekstu, w obrębie którego bada się wyłącznie warstwę brzmieniową i znaczeniową. Jedynym sposobem jego przezwyciężenia jest powtórne zrewaluowanie takich fundamentalnych pojęć jak: tworzywo, forma, czas, przestrzeń, dzieło literackie, książka, bo może też być tak, że to właśnie panujące wciąż dogmaty krępują inwencję pisarzy i wpływają na utrwalenie istniejącego stanu rzeczy. Zatem należy zastanowić się nad tym, czy tworzywo to tylko język, czy tak naprawdę nie jest nim kartka papieru w odpowiednio dobranej barwie, czy forma to określony sposób ułożenia słów i zdań (wedle podporządkowania świata, przez kulturę, prezentującą swe myśli, w oparciu o alfabet łaciński, w którym słowo to dźwięk i znaczenie) a nie ich fizyczny kształt; pisarze nie zdają sobie sprawy, jakie nieznane możliwości kryje w sobie taki lub inny układ typograficzny (układ słów, wersów, kształt pisma), w efekcie ignorują rodzaj czcionki, pozostawiając dokonanie wyboru wydawcy. Ponadto należy rozważyć, czy forma to jedynie stały wzorzec, według którego modelowane są poszczególne dzieła, a dzieło literackie to językowy twór, spełniający warunki literackości powszechne w danym okresie i środowisku, czy za tymi pojęciami nie stoi rzeczywista struktura książki, uznawanej dotychczas za przedmiot materialny, złożony ze zszytych kartek, na których znajduje się tekst utrwalony w znakach graficznych; autorzy powinni zastanowić się nad istotą wyglądu okładki, nawet tego czy ona w ogóle jest potrzebna, rodzajem papieru (albo innego materiału), kształtem, kierunkiem pisma, formatem, kolorem, liczbą stron, liter oraz słów. Pisarze muszą sobie uświadomić, iż do ich obowiązków należy również uwzględnienie, w procesie twórczym, fizycznego wyglądu książki oraz związanych z tym czynników; bowiem książka to twór autonomiczny, dlatego też tylko jej autor potrafi stworzyć harmonię między faktycznym kształtem a wydrukowanym w niej tekstem. Bez przeanalizowania tych problemów i wyciągnięcia właściwych wniosków ciężko byłoby wprowadzić innowację w odniesieniu do czasu oraz przestrzeni, gdzie pierwszy nie może być pojmowany wyłącznie jako czas fabuły, czas narracji i czas w dziele literackim, lecz w dodatku jako czas lektury; czytelnik współkształtuje utwór, wobec tego nie godzi się szeregować wydarzeń linearnie oraz jednokierunkowo, ponieważ postrzega on w sposób symultaniczny i wielopoziomowy, w skutek czego może mieć kaprys czytania od tyłu, wybranymi fragmentami, dowolnie selekcjonując kolejność epizodów lub rozdziałów. Jeśli chodzi o przestrzeń literacką to jest ona równoznaczna z miejscem akcji, a przecież pierwszą przestrzenią, widoczną jeszcze przed zagłębieniem się w tekst, jest książka rozumiana jako materialny obiekt – zadrukowane kartki papieru włożone pomiędzy okładki [Zob. Zenon Fajfer, „Liberatura czyli literatura totalna (Aneks do »Aneksu do Słownika terminów literackich«)”,< http://www.slideshare.net/mik_krakow/zenon-fajfer-liberatura-czyli-literatura-totalna-aneks-do-aneksu-do-sownika-terminw-literackich>].
A taki rodzaj literatury, mianowany przez Fajfera czwartym rodzajem literackim, w której tekst i materialna forma tworzą ścisłą całość, wszelkie elementy (także niewerbalne), są nośnikami znaczenia, natomiast autor samodzielnie (co nie oznacza, że wykonuje ją własnoręcznie, a ze jest ona rezultatem jego przemyślanej decyzji zarówno pod względem materialnego wyglądu, jak i zawartych treści) koncentruje się na kroju, barwie i rozmiarze czcionki, formacie, typografii, fakturze, rodzaju papieru lub innego materiału (drewno, tkanina, kość) obecności wszelkich elementów graficznych (zdjęcia, diagramy, rysunki, mapy), zintegrowaniu tekstu z rysunkiem bądź fotografią, wreszcie na wartościach numerycznych (wymiary tomu, liczba stron, słów, pojedynczych znaków) została określona mianem liberatury (Zob. „Co to jest liberatura…”).
Termin ten został po raz pierwszy użyty w czerwcu 1999 roku, w ramach obchodów Bloomsday, w Bibliotece Jagiellońskiej, gdzie Zenon Fajfer, Katarzyna Bazarnik oraz Radosław Nowakowski zorganizowali Międzynarodową Wystawę Książki Niekonwencjonalnej, na której zaprezentowali książki, odbiegające swym wyglądem od standardowego wyobrażenia (Zob. Katarzyna Bazarnik…).
Twórca pojęcia zaznaczył, że liberatura to nie tyle nowy prąd czy moda, co sposób myślenia o słowie, literaturze i książce z uwzględnieniem jej cech fizycznych (Zob. Anna Posłuszna, „Czy liberatura to literatura?” , <http://www.up.krakow.pl/konspekt/20/liber.html>).
Wszkaże sama nazwa liberatura jest interpretowana w dwojaki sposób. Albo od łacińskiego słowa liber, czyli książka – w takim ujęciu dzieło literackie to nie programowo lub idealnie istniejący obiekt, lecz tekst zajmujący ściśle określoną fizyczną przestrzeń, albo od łacińskiego liber, czyli wolny, aczkolwiek ma w tym rozumieniu niewiele wspólnego z liberaturą, a więc literaturą wyzwalającą, hiszpańskiego pisarza Juliána Ríosa, którego zdaniem, każde dzieło literackie, przełamujące jakieś tabu oraz przekraczające estetyczne czy obyczajowe konwencje, posiada siłę wyzwalającą, z kolei autor przyjmuje tu rolę wyzwoliciela (liberatora) oswobadzającego dzieło i czytelnika z utrwalonych schematów – tak rozumiana liberatura, to pojęcie subiektywne, zależne od przyzwyczajeń i oczekiwań twórców oraz odbiorców. Tymczasem Fajfer sprecyzował konkretne cechy, pozwalające na odznaczenie grupy utworów na podstawie obiektywnych wyznaczników, czyli powiązania materialnej przestrzeni dzieła z jego warstwą werbalną, wobec tego bywa ona jeszcze błędnie definiowana jako „sztuka książki”, czy tak zwana „piękna książka”, która jednak jest bliższa sztukom pięknym niż literaturze, bo warstwa graficzna dominuje tutaj nad wartością treści. Natomiast w książce liberackiej forma książki zdaje się być uzależniona od tekstu utrwalonego w piśmie, który wymusza pewny kształt, ponieważ wizualne właściwości mają przekazać określone znaczenia utworu (Zob. Katarzyna Bazarnik, „Liberatura: ikoniczne oka-leczenie literatury”, < http://www.slideshare.net/mik_krakow/katarzyna-bazarnik-liberatura-ikoniczne-okaleczenie-literatury>).
Co więcej, liberatura nazywana jest architekturą słowa. Tak oto skomentował to sam twórca pojęcia:
Architekturą, czyli sztuką najbardziej przestrzenną z przestrzennych. Oczywiście, przyrównanie do architektury też jest tylko pewnym uproszczeniem, bowiem w liberaturze aspekt czasowy nadal odgrywa ogromnie ważną rolę. Należałoby więc raczej mówić o czasoprzestrzeni: liberatura to literatura czasoprzestrzenna. Ale wciąż literatura (Zenon Fajfer,”Nie(o)pisanie liberatury”, cyt.za; K. Bazarnik, op.cit.).
czym jednocześnie udzielił odpowiedzi na pytanie: czy liberatura to literatura?, która nadto jest pojmowana jako literatura totalna, w której tekst i przestrzeń książki stanowią integralną całość; książka nie tyle zawiera utwór literacki, co sama nim jest (Zob. „Co to jest liberatura…”).
W związku z powyższym, Zenon Fajfer wyróżnił trzy odmiany liberatury. Pierwsza to ta, w której przeważa czynnik „architektoniczy”, czyli tekst wymusza daną formę książki lub jej fragmentu. W drugiej warstwa graficzna jest zespolona z tekstem, ewentualnie sam tekst formuje się w jakiś obraz. Natomiast w trzeciej dominuje warstwa materialna: papier, jakiś inny materiał lub przedmiot, tworzący z książką rodzaj instalacji (Zob. Anna Posłuszna…).
Nie sposób nie wspomnieć o czytelniku, który styka się z tak niekonwencjonalną książką, w której forma staje się treścią a treść formą, jednak formą, która daje mu sposobność prawdziwego współuczestnictwa w dziele literackim, co powoduje wywołanie określonych emocji. I nie chodzi tu o dysponowanie taką swobodą jak w dziele otwartym, że czytelnik staje się poniekąd jego współtwórcą, ale o odegranie przewidzianych przez autora ról (w zależności od przyjętego punktu widzenia); czytelnik wyrażając zgodę na sugerowaną grę, staje się prawdziwym bohaterem książki. Rola czytelnika nie sprowadza się więc do biernego przeczytania tekstu, lecz zmusza go do pewnej aktywności, polegającej na pracochłonnym odkrywaniu tego, co zatajone; tutaj nawet najdrobniejsza nieuwaga może spowodować, że nie wkroczy on na wyższy stopień rozumienia tekstu. W liberaturze niebywale istotny staje się sam akt poznawania; nie jest tak ważne to, co uwidaczniają słowa a to, co realnie przeżywane (Zob. Zenon Fajfer, „Liberatura czyli literatura totalna…„). Katarzyna Bazarnik wyjaśniła to w następujący sposób:
Rzeczywiście te książki wymagają większej aktywności czytelniczej. Poczynając od bardzo prozaicznej kwestii otwarcia książki. Jest to problem, z którym czytelnik musi się zmierzyć. Jest jak pierwszy wykonawca muzyki, który ma różne możliwości wyboru. Jak otworzyć »Oka-leczenie«? Jak otworzyć »Butelkę«? Każda z tych książek stawia materialny opór. Wymaga wykonania pracy manualnej. To bardzo fizyczne czytanie. Najpierw mamy obcowanie z przedmiotem. Równolegle – obcowanie z wizualnością, a dopiero potem nadchodzi kontakt z tekstem. Tekst też niejednokrotnie wymaga większego wysiłku odkodowania. W »Oka-leczeniu« jest warstwa zewnętrzna, którą możemy przeczytać tak jak tradycyjny tekst, ale uważny albo poinformowany czytelnik może dostrzec, że inicjały też układają się w tekst. I wtedy trzeba wziąć kartkę, ołówek i spisać go sobie. Aż tekst stanie się jednym słowem (Agnieszka Słodownik, „Pewnych rzeczy nie da się zwerbalizować”, < http://www.dwutygodnik.com/artykul/1656-pewnych-rzeczy-nie-da-sie-zwerbalizowac.html>).
Książki liberackie nie są niestety ogólnodostępne, jednak od października 2002 roku, przy Małopolskim Instytucie Kultury w Krakowie, działa pierwsza Czytelnia Liberatury (ul. Karmelicka 27, 31-131 Kraków), dzięki której kontakt z tymi utworami stał się szerszy. Czytelnia Liberatury znajduje się również w Artetece Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie (ul. Rajska 12 – wejście od ul. Szujskiego), (Zob. Katarzyna Bazarnik, „Krótkie wprowadzenie do liberatury…”).
(źródło ilustracji: http://4.bp.blogspot.com/-zIMmzUSqZTo/TmXWNodQciI/AAAAAAAAAI8/PSza8qymhkk/s1600/liberaratura+ksiazka.jpg)
(źródło ilustracji: http://magazyn.o.pl/wp-content/i/2014/01/zenon-fajfer-spogladajac-przez-ozonowa-dziure-675×900.jpg?9d7bd4)
(źródło ilustracji: http://netkultura.home.pl/autoinstalator/wordpress5/wp-content/uploads/2011/01/1432424-original.jpg)
(źródło ilustracji: http://i2.wkrakowie.pl/med_structure/article/article_598/Image1/ExtraLarge.jpg)
(źródło ilustracji: http://www.tessera.org.pl/old/slides/liberatura/muller/4.jpg)