Telewizyjny manipulant: reklamy

Reklamy – forma znienawidzonego przerywnika, koszmar ulubionego serialu lub filmu. Uwaga: są nieuniknione. Pojawiają się przeważnie w najlepszym momencie, choć nie mają na celu spotęgowania akcji (bardziej emocji, i to tych negatywnych). Reklamy atakują z każdej możliwej strony: radio, billboard, ulotka rzucona pod drzwi, wsadzona do skrzynki, wepchnięta w dłoń, tablica informacyjna, gazetka, internet, prasa, telewizja.

Producent, copywriter, twórca, pomysłodawca prześcigają się w formie i treści, by zachęcić do zakupienia danego produktu. Seks-golizna-bzdura-nadmiar-żenada-politowanie-salwy śmiechu-obojętność. Myślę, że tak w skrócie wygląda sposób podejścia do tego typu sklepowych „naganiaczy”. Bo ludzie, którzy są zewsząd atakowani takimi obrazami zwyczajnie przestają na nie zwracać uwagę: reklama, więc przełączę na inny program, a i tak kupię to, co mi potrzebne (albo na co mi kieszeń pozwoli). Używając słowa TAKIMI mam na myśli GODNYMI POŻAŁOWANIA, niestety.

Bo jak racjonalnie sobie wyjaśnić, że młoda kobieta reklamuje krem przeciwzmarszczkowy, szczupła specyfik na odchudzanie, ta z białymi, prostymi zębami pastę do zębów, a ta z cudownymi włosami artykuły do zwiększenia ich objętości? Pasta do zębów krzywego uzębienia nie wyprostuje, a i nie wybieli, jeśli ktoś ma ciemniejszą kość, jak ktoś ma cienkie włosy to uratują go wyłącznie doczepy, krem lat nie ujmie, a tabletka bez diety i ćwiczeń nie odchudzi – nie ma szans. A co z płynami, proszkami gwarantującymi biel jeszcze bielszą, czerń, która pozostaje taka sama? Chyba to, że owe wyroby mają magiczne właściwości, bo po ich użyciu pranie wyciąga się z pralki już wysuszone (i nawet takie się rozwiesza). Magią mogą się również poszczycić leki na rozmaite dolegliwości, z naciskiem na maści, pozwalające po wsmarowaniu w bolące miejsce wsiąść na rower czy hasać z dziećmi po zielonej łące – natychmiast! Nie można również zapomnieć o płynach do mycia naczyń: jedna kropla wystarczy na wyczyszczenie trzydziestu talerzy – Panie Święty to w przeliczeniu wychodzi, że płyn kupi się dwa, góra trzy razy do roku, cóż za oszczędność, cóż za koncentrowanie się na ludziach – czary w butelce. A lodówki pełne Danonków, Kinder pingui, Mlecznych kanapek? Szafki obfitujące w Toffifee, Kinder Czekoladki? To jest abstrakcja, bo takie rzeczy nie zalegają, zwłaszcza, gdy leżą na wyciągnięcie ręki. A i są tam też parówki i są Berlinki, to tak jakbyśmy na świecie mieli ludzi i ludzi. A jak ci smutno, to zjedz budyń – pomoże na każdą troskę. Gwiazdorzysz? Sięgnij po Snicersa. Czujesz się „niewyraźnie”? Połknij Rutinoscorbin: jedna tabletka i jak nowo narodzony (jeśli ktoś nie ma odporności to czasem opakowanie silnego antybiotyku nie pomaga), możesz pofrunąć na egzamin do szkoły plastycznej, i rzecz jasna zdać. Ale jeżeli uprzednie by nie pomogło, to niezawodna Pani Goździkowa uleczy Etopiryną. Gdzieś w tle podśpiewują „Ibum”, biorą szybkie kredyty na wypoczynek w Hurghadzie, oswajają bądź skubią tęczę (tutaj prowadzą też chmury na smyczy i doją żyrafy z kolorowych cukierków). Nie lepsze są reklamy, w których występują sławne osoby. Ich obecność wcale nie ulepsza jakości towaru, śmiem wątpić, że oni wcale z niego na co dzień nie korzystają, a fakt, że się tam pojawiają zwyczajnie zalatuje marketingiem: znana twarz, więc kupię – no niekoniecznie. Infantylne hasła, dialogi, absurdalne sytuacje, irytujące melodie, przygłupie zachowania – cała prawda o reklamach.

A co mnie osobiście najbardziej drażni? Na ten moment jest to: widelczyk do ciasta (babeczka z kubeczka), będący w istocie łyżeczką, polimerowa gładź – przebojowa gładź, śmiech kobiety z reklamy leku na zgagę (to ta z księdzem), dyskusja dziadka z wnuczką, opierająca się wyłącznie na słowach: Majo Majo (reklama majonezu Napoleońskiego Mosso), Zupa Romana, usta i nos (nieudana ściągawka serca i rozumu). Z kolei od lat tkwi mi w pamięci reklama Old Spice, z murzynem siedzącym na koniu, cytuję:

Witam panie,
Spójrz na swojego mężczyznę, a teraz na mnie
Jeszcze raz na niego i na mnie.
Szkoda, że nie jest mną,
Ale jeśli zaczął by używać dezodorantu Old Spice Bahama mógłby pachnieć, jakby był mną.
Popatrz na dół i w górę,
Gdzie jesteś?
Jesteś na jachcie z mężczyzną, który pachnie jak Twój facet mógłby,
Co masz w ręku?
Spójrz na mnie, bo ja mam ostrygę z dwoma biletami na to, co kochasz.
Spójrz jeszcze raz, bilety zamieniają się w diamenty, wszystko jest możliwe, jeśli Twój mężczyzna pachnie jak Old Spice.
Siedzę na koniu.

źródło ilustracji: http://ocdn.eu/images/pulscms/N2I7MDQsMCwwLDJlZSwxYTU7MDYsMzMyLDFjYw__/f3784987ed0d0742330a7e09327c3be6.jpg

No Błagam… A, i wstawka międzyreklamowa kabaretu Paranienormalnych (jak skaczą bokiem w rytm beznadziejnej melodii – jakbym miała ją ustawioną jako budzik, to natychmiast bym się zerwała – pomyślę o tym). W ogóle kwestia współczesnych kabaretów to temat na odrębny wpis, nadmienię tylko, że teraz stawia się wyłącznie na formę, a więc występujący stroją idiotyczne miny, seplenią, kuśtykają, wykręcają ciała, nie mówiąc przy tym nic śmiesznego (a chyba nie o to chodzi?)

I naczelna zachęta: seks i nagość – wszędzie. Ale to chyba nie zachęta, lecz desperacja? Bo co innego? Jak przykładowy Pan Kowalski zobaczy, że pani w erotycznej bieliźnie albo bez rozkłada się na kolorowej planszy, to znaczy, że jeśli takową położy, to ona nagle się pojawi i będzie przed nim prężyć – na tej podłodze rzecz jasna? Albo, że wraz z oknami, bramami, garażami gratis jest ta ponętna kobieta? Zapiekanka, serek będą jedzone wspólnie, a później okraszone namiętną nocą? Przecież to nie działa, nie teraz, JUŻ nie teraz: dzisiaj, w dobie dostępu do darmowych stronek z udziałem mamusiek, nastolatek, czy bdsm takie nogi w rajstopach, czy majtki u kostek, reklamujące spadanie cen w dół wydają się być, i tu sama nie wiem czy śmieszne, czy smutne? Z niedorzeczności smutne. Jedno jest pewne, iż traktuje się ludzi na sposób stereotypowo seksistowski. Była przed laty taka reklama kremu Nivea, gdzie chłopczyk z dziewczyną wzajemnie się nimi smarowali (po nosku, ramieniu) i to jest jedyna, która ma w sobie delikatny wdzięk.

A żeby nie było tak kąśliwie, to „powiem”, iż są też reklamy, które ogląda się dość przyjemnie, co więcej nie zapadają w pamięć z powodu głupkowatej piosenki, ale na przykład fajnej postaci, a mam tu na myśli: serce i mózg, głodek z Danio, mrówki z papieru Regina, Chester z Cheetosów, Komary z reklamy Raid (pomijając tu tekst: „Zabija komary na śmierć” – jak można zabić na śmierć?), pies Pico z płatków Chocapic, królik z Nesquik’a, margarynowy ludzik z Delmy. Rozkoszne są również reklamy z udziałem zwierzaków: Whiskas, Gourmet gold (z tym białym kotem perskim. „Bierz z życia co najlepsze”), Pedigree Denta Stix (ta, co psy uśmiechają się ludzkimi zębami), papieru Velvet („Velvet, miękki jak aksamit” – nawet hasło jest sympatyczne, jak na reklamę papieru toaletowego). I są reklamy po prostu miłe dla oka (odpowiednio dobrani aktorzy, ciepła atmosfera, ujmujący dialog, hasło, życzliwość): Milka („Śmiało: bądźmy delikatni”), Merci („Jesteś jak gwiazda i tak lśnisz na niebie mym. I pulsujący mocno wulkan mój to ty. Jak motyl fruniesz tak przez całe życie mi! Merci, że jesteś tu, merci, że jesteś tu”), Raffaello („Wyraża więcej niż tysiąc słów”), Nimm2 („Nimm2 – łakocie i witaminy”), Werthers original („Jest dla wyjątkowych osób”), Almette („Puszysty smak natury”), Coca-cola (wersja świąteczna: „Coraz bliżej święta”), Fantazja („Kiedy masz ochotę na chwilę wytchnienia”). Lubię też te z kawą (Nescafe: „Łagodny smak kawy na dłuższe rozmowy”, Jacobs: „Baw się kawą”), niektórymi perfumami (choćby Black Opium), bo mają w sobie elegancję i pazur, ale wszystko ze smakiem. Warzywa Bonduelle  też zaliczam do tych udanych  („Zielono mi kiedy cię widzę, więc słodyczy twojej chcę. Ja też lubię kukurydzę, ale czy ona lubi mnie? Nie czekaj, idź, niech wszyscy widzą, dobrze różne smaki znać, jeden mix każdego dnia”), i reklamy z Biedronki. Ale takim moim ulubionym cyklem była/jest reklama serka Hochland  – Szkolni Przyjaciele. Ktoś ich jeszcze pamięta?

źródło ilustracji: http://i.ytimg.com/vi/yq66xRJERc8/hqdefault.jpg

Miała bardziej marzycielski wydźwięk (nie to, co dzisiaj): dziewczynka podkochuje się w tym młodym kawalerze i podrywa go na kanapki z serem;p Dla mnie bomba.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Film i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *