Mówi się, że bunt jest wpisany w ludzką naturę, że nie istnieje taki, który na wszystko przystaje. Ale czy faktycznie każdy człowiek jest buntownikiem? Myślę, że NIE, bo tak samo można by powiedzieć: „wszyscy potrafią kochać”. Niestety patrząc na to, co się dzieje (zdrady, morderstwa, gwałty, oszustwa, wszelkie świństwa) należy tę wypowiedź przekształcić: „wszyscy mogliby kochać, ale nie każdy chce” – podobnie jest z buntem: „wszyscy mogliby się buntować, ale nie każdy chce, nie każdy też potrafi, bo nie każdy ma odwagę”. Buntownicy mają ciężkie życie (mam tu na myśli autentycznych buntowników, czyli takich, którzy nie mogą przystać na coś, co odbiega od tego, jak czują, jak myślą, co wiedzą, i choćby pragnęli przytaknąć innym, by mieć święty spokój, by nie rozdrabiać na części pierwsze, nie tłumaczyć: dlaczego?, to jednak nie da rady – muszą po swojemu, zgodnie z rozumem, czasem sercem, ale zawsze racjonalnie; są argumenty – mądre) a z pewnością bardziej zawikłane niż konformiści (jak chcesz, tak zrobię, będzie prościej, masz rację, nie mam śmiałości się sprzeciwić, zasad nie posiadam, moralność pożyczę, poglądy skopiuję, własnych wartości brak, ty wiesz lepiej, jestem głupi, zgodnie z wolą twoją panie, itd.). Oczywiście nie chodzi o to, że jestem heros, niczego się nie boję, dzielność moja cecha, ja wam udowodnię, bo to raczej zgrywanie a nie szczerość. Chodzi o to, by z rozwagą, zgodnie z sumieniem, po głębokich rozważaniach, z jak najmniejszą krzywdą lub jej brakiem, by dobrze, w imię czegoś logicznego, z planem, z mózgiem, z duchem, bo niestety przeważnie w samotności.
Świat zna buntowników racjonalnych i nieracjonalnych, spokojnych i burzliwych, uporządkowanych i chaotycznych, tych, którym się udało i tych, którzy ponieśli klęskę (to zwykle indywidualny upadek). Bunt kwestionuje bierność, bunt rozwija, rozwala stare mury, toczy boje z niesprawiedliwością, złem, bunt pragnie zmian, pozwala iść na przód, ulepsza codzienność, rewolucjonizuje losy, ale ten wartościowy bunt – okiełznany przez zbuntowanego, przemyślany. Bunt przeraża, jednocześnie będąc nadzieją. Bunt to wysiłek, to cecha zagubionych w teraźniejszości, cecha tych, którzy przedzierają się przez zasłonę dymną, widzą więcej.
A jeśli rzeczywistość posiada swoich buntowników, to i literatura nie może być o nich uboższa (bo zwykle nawet bywa bogatsza niż życie). Buntuje się Antygona (przeciw irracjonalnej niemożności pochówku brata), Jan Kochanowski w „Trenach” z powodu śmierci córki Urszulki, Gustaw z „Dziadów” Adama Mickiewicza, gdyż brak pieniędzy nie pozwolił mu być z ukochaną kobietą – romantyczna miłość upadła, dalej jako Konrad w sławetnej „Wielkiej Improwizacji”, bo jest niesprawiedliwość, cierpienie a przecież on potrafiłby stworzyć szczęśliwy naród, Konrad Wallenrod to typowa natura byroniczna (pełen sprzeczności, niepokorny, przeciwstawiający się wrogowi ojczyzny), Giaur szuka intensywnych przygód, bo nudzą go schematy, podobnie jest z Hrabią Henrykiem z „Nie-boskiej komedii”, Kordian Juliusza Słowackiego chce uwolnić naród od tyrana, Rodion Romanowicz Raskolnikow („Zbrodnia i kara”) nie akceptuje podziału na biednych i bogatych, co nie podoba się także „Szewcom” z dramatu Witkacego, bo niby z jakiej racji arystokracja ma lepiej?, i w „Weselu” też ten bunt się pojawia, bo inteligencja w istocie lekceważy problemy mieszkańców wsi, za to idealista i społecznik – doktor Tomasz Judym („Ludzie bezdomni”) nie pojmuje dlaczego ci wykształceni nie wykorzystują odpowiednio swojej wiedzy, by pomóc, zaś pozytywistę, człowieka czynu – Witolda Korczyńskiego („Nad Niemnem”) drażni bierność i małostkowość ludzi, Cezary Baryka („Przedwiośnie”) dostrzega, iż mimo wyzwolenia nic się nie zmieniło, bowiem są nieustanne spory polityczne, brakuje również programu uzdrowienia, w „Tangu” Sławomira Mrożka jest podwójny bunt: Stomila i Eleonory przeciwko normom i Artura przeciwko absolutnemu rozpasaniu, Józef K. („Proces” Franza Kafki) sprzeciwia się bezzasadnemu ubezwłasnowolnieniu, Jurand ze Spychowa („Krzyżacy”) przeciwko brutalności Krzyżaków, Zbyszek przeciwko obłudzie własnej matki („Moralność Pani Dulskiej”), lekarz Bernard Rieux z „Dżumy” przeciwko złu, Prometeusz przeciwko władzy Zeusa, Józio z „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza pragnie przełamać zastane formy, Werter konwenanse i obyczaje, Ikar doświadczenie ojcowskie (co niestety prowadzi go do zguby) – to taki bunt dla buntu, nierozważny, ku wolności w imię wolności. Taki bunt jest charakterystyczny dla osób młodych, choć przyznam, że znam także starsze osoby, z którymi dyskusja wygląda mniej więcej tak:
-Mogę cię o to prosić?
– Nie
– Dlaczego nie?
– bo… NIE
Ten argument zawsze mnie „zabija” swoją nieracjonalnością^^ Bo jak ktoś tak odpowiada to ucięcie z nim dyskusji wcale nie oznacza, że on ma rację, tylko że dalsza rozmowa po prostu nie ma sensu.
Bo młodzieńczy bunt jest nadzwyczaj intensywny, gdyż młodzi ludzie mają w sobie świeżość, chęć walki w imię ideałów, przemian, mają więcej pomysłów, są mniej zmęczeni, mniej zniechęceni. Bunt w buntowniku nigdy nie zginie, jedyne co to może się wyciszyć, stać mniej nieposkromiony.
Bunt nie przemija, bunt się ustatecznia;
Jest teraz w locie: dojrzałym dokolnym,
Jakim kołują doświadczone orły.
Bunt się uskrzydla tak-jak udorzecznia
Bo wpierw to było jakby piaskiem w oczy,
Turniejem chłopców na słonecznej plaży;
A teraz ciężki; teraz ciężej waży.
Bunt się uskrzydla tak-jak kamień toczy
I pomyśl; czułość, ta świetlista kula,
Teraz dopiero w mym pobliżu płonie
Luzując szczęki, łagodząc me dłonie
Bunt się uskrzydla tak-jak się uczula.
(Stanisław Grochowiak, [„Bunt nie przemija”])
Książki lubią buntowników, lubią ich również filmy, a mam tu na myśli na przykład: „Lot nad kukułczym gniazdem”, „Stowarzyszenie umarłych poetów”, „Buntownik z wyboru”, „Pała ze sprawowania”, „Blaszany bębenek”, „Bogowie”, „Zło”, „Thelma i Louise”, „Młodzi gniewni”, „Przerwana lekcja muzyki”, „Królowie lata”, „Uciekinier z Nowego Jorku”, ale raczej nie lubi ich świat, stąd często są samotni, jednak… to właśnie o buntownikach nigdy się nie zapomina.