Gdyby…

Gdyby człowiek częściej wysłuchał drugiego człowieka, jego historii, poglądów, trosk, wspomnień, marzeń, w zamian poczęstował radą, najszczerszą, ale subtelnie wypowiedzianą, pochwałą, pytaniem, a czasem po prostu nie odpowiadał nic, ofiarując niekrępujące milczenie, obszyte złotą nicią zrozumienia, żeby tak nie napomykał o sobie, choć ten raz, dając możliwość nieprofesjonalnej spowiedzi

Gdyby cieszyć się szczęściem innych, tak autentycznie, poklepać po ramieniu na znak pochwały, że się udało, że fajnie, gratuluję, należało ci się, i żeby te słowa były wolne od fałszywej serdeczności czy osobistej korzyści, bo przecież każdy ma prawo do szczęścia, choć pojmuje się je jednostkowo, pisze własną definicję, zarazem uwzględniając, iż ciebie raduje na przykład zdobywanie coraz to wyższych tytułów naukowych, a ich wspólna chwila przy filiżance różanej herbaty

Gdyby tak pojąć, że każdy ma prawo być sobą, mieć własną osobowość, styl, skalę uciech i rozpaczy, własne wnioski, zainteresowania, sposób prowadzenia dyskusji, spędzania wolnego czasu, niejednakową gestykulację, mimikę, smaki, ulubione kolory, muzykę, książki, jest hałaśliwy bądź wyciszony, towarzyski lub samotniczy, wylewny albo i nie, gdyby tak nie tolerować a szanować jednostkowość, bo tolerancja to taka „lekceważąca zgoda”

Gdyby tak wyzbyć się zazdrości, być wolnym od porównań; „bo inni mają, bo są, bo byli, bo im się udało, ktoś pomógł, dał, bo ładny, bogaty, rezolutny, lubiany, bo osiągnął, ukończył, super fura, piękne włosy, zagraniczne wakacje”, które niepotrzebnie frustrują, budzą awersję, niezgodę na własną codzienność, w istocie nie pozwalając pójść dumnie prosto przed siebie, własnym szlakiem, bo głowa stale obraca się za tamtym, bo wzmaga się pragnienie posiadania czyjegoś, więc nie wytycza się racjonalnych celów

Gdyby nie wyśmiewać słowem i pogardliwym wzrokiem, nie obmawiać, nie szeptać po kątach, wygrzebując syf największy ze skrzyni życia jego, jej, tylko tak uczciwie zerknąć w swoją talię, stanąć przed lustrem prawdy, bez okrycia, i zapytać się siebie: „czy warto? czy mam prawo? czy jestem na tyle idealny? za kogo ja się właściwie uważam? po co mi to?”, jednocześnie zdając sobie sprawę, że z góry patrzą tylko ludzie słabi, niedowartościowani, poranieni

Gdyby tak bardzo nie koncentrować się na wizualnym pięknie, lecz sięgać głębiej, pod wszelkie warstwy serca oraz umysłu, by dostrzec piękno trwałe, nienamacalne, które zwykle kuli się w ukryciu, przegrywając z gładką cerą, wąską talią, nonszalanckim trzydniowym zarostem, by uświadomić sobie, iż zewnętrzne przemija i z tym przemijaniem się pogodzić, nosząc w sobie wartości pudrowane sercem, przyozdobione uczuciowym tiulem, przy tym pamiętać tu genialną wypowiedź Platona: Praw­da jest dla mędrca, piękno dla wrażli­wego ser­ca. Rzeczy piękne są trudne, i właśnie ten trud podjąć

Gdyby tak komplementować bez okruchu złośliwości, bo faktycznie ktoś cudownie śpiewa, maluje tak, że chciałoby się wejść w ten obraz, tworzy fantazyjne fryzury, ma intrygujący gust albo zwyczajnie udało mu się ciasto, samodzielnie pomalował mieszkanie, przystroił stół, upolował świetne buty, ma rękę do kwiatów, długie nogi, kształtne paznokcie, wygrał konkurs, dostał awans, bo to taka motywująca laurka od nas dla kogoś, która mądrego nie doprowadzi do napuszenia, lecz zmotywuje, dowartościuje, a już na pewno pozostanie miłym wspomnieniem

Gdyby nie osądzać przed poznaniem prawdziwego, bo zderzenie z faktycznym naprawdę może nas zaskoczyć, poskręcać duszę ze wstydu, obarczyć nadwagą sumienie, gdyby tak wyzbyć się stereotypów, dać szansę, postarać się rozszyfrować dlaczego, nie powtarzać opinii, lecz wyszlifować własną, a materią będzie ten, którego bezpodstawnie chciałeś oceniać, nawet nie znając jego głosu

Gdyby tak umieć przyznać się do błędu i bezpretensjonalnie przeprosić, ale wiedząc za co się przeprasza, bo ta wiedza oznacza, że rozumie się rozmiar zadanej krzywdy, i nie zwlekać, a jeśli zwlekasz, bo jest ci trudno się przełamać, to wiedz, że na magię przeprosin nigdy nie jest za późno – „przepraszam” to nie słabość, ale siła

Gdyby nie być naiwnym, nie ufać nadmiernie, nie przekroczyć tej cienkiej granicy, rozważać, przewidywać, uczyć się na błędach moich i twoich, bo naiwność to echo twoich pragnień, wiara, że jeśli ja to ty też, to dziwna cecha zbyt uczciwych, którzy stale żywią nadzieję

Gdyby uśmiechać się do tych, których znamy, i tych, których mijamy na ulicy, widzimy na przystanku, w sklepie, w szkole, pracy, bo uśmiech jest naszym uniwersalnym językiem, serdeczny w każdym kraju oznacza to samo, bywa bardziej wartościowy niż rozmowa, być może pokrzepiający dla obcego, przełamujący lody, sprawiający, że dzień zyskuje dodatkową barwę albo w ogóle z szarego staje się kolorowy, jednak trzeba wiedzieć, że wraz z ustami muszą uśmiechać się oczy

Gdyby nie krzyczeć; krzyk niszczy a nie buduje, by  mówić spokojnie, bo krzykiem można zbyt wiele niepotrzebnego, krzyk jest niełaskawym dźwiękiem, ubogim językiem nieszczęśliwych

Gdyby tak wszyscy mieli proste zęby, czuli się dobrze we własnym ciele, posiadali dwie sprawne ręce i zdrowe nogi

Gdyby nie cierpieć, nie chorować potwornie, zmniejszyć ilość bólu do minimalnej dawki

Gdyby ukonkretniać pasje, wypełniające czas, w tym przypadku nie będący zmarnowanym, gdyż są mentalnym pokarmem, ale i prowadzą do tworzenia rzeczy wielkich, jeśli nie na społeczną rozpiętość to bez wątpienia imienną, a wyborność tkwi tu w tym, że wykonujesz stale jedną czynność, a ona nigdy nie staje się nudna

Gdyby bezwarunkowo troszczyć się o zwierzęta, dostrzegając w nich więcej niż one subiektywnie dostrzegają w człowieku, który wcale na to nie zasługuje, bo z premedytacją krzywdzi innych, by wsłuchać się w mowę czystej miłości okrytej warstwą sierści lub futra, by nauczyć się od nich kochać

Gdyby doceniać drobiazgi: mgłę przysiadającą na frędzlach trawy, kształt płatków magnolii, wdzięk jaskrawopomarańczowego wnętrza dyni, trzask łupiny orzecha włoskiego, szlachetne ułożenie łabędziej szyi, wieczorne pogwizdywanie wiatru, splątane gałązki wierzby, papierowe serwetki upiększone świątecznymi motywami, kwiatowy ornament wyrzeźbiony wokół tarczy starego zegara

Gdyby wspólne minuty trwały dłużej niż te spędzone osobno

Gdyby czasem noc zamieniła się z dniem lub trwała dłużej niż przeciętnie

Gdyby ulewa nie dopadała, jak w torebce brak parasola

Gdyby tęcza była częstszym zjawiskiem

Gdyby można było sugerowane 3 l wody zastąpić kawą z nieszkodliwym skutkiem

Gdyby jesień szeleściła listkami, a nie straszyła ubłoconym butem

Gdyby róże nie więdły w wazonie

Gdyby motyli fruwało więcej niż komarów

Gdyby lakier nie odpryskiwał z paznokci

Gdyby upragnione książki były od ręki dostępne na bibliotecznych półkach

Gdyby być samotnym niczym to drzewo, kiedy łakniesz wyciszenia, zaś kiedy zapragniesz drugiego człowieka on nagle się pojawi lub stale jest przy tobie, tuż, tuż, z utęsknieniem rozchylając ramiona.

Gdyby… to właściwie co wtedy?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Życie i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *