Ten świat jest absurdem rzekł Albert Camus, a on rodzi się z konfrontacji ludzkiej potrzeby i bezsensownego milczenia – milczmy dalej, ale nic dobrego z tego nie wyjdzie: wystarczy się rozejrzeć.
Zima jest latem, lato bywa zimą. Deszcz tam, gdzie zwykle susza, susza tam, gdzie dominują ulewy. Śnieżyca toczy się w kraju pozbawionym śniegu. Bliźniacze tornada pędzą przed siebie nie znając litości. Bakterie zmieniają klimat. Spadają ogromne kule gradowe. Niebo przecinają śmiercionośne pioruny. Lasy płoną na potęgę (domy też, serca znacznie mniej, chyba, że na początku, wtedy zawsze albo na boku, wtedy jeszcze bardziej). Nikczemność postrzegana jako szlachetność, zaś prawy gest lekceważony. Nadzieja tłumaczy przegraną, przegrana potęguje nadzieję. Sąsiad morduje sąsiada. Mąż gwałci żonę lub ta zdradza go z jego najlepszym przyjacielem, by poczuć oddech zatraconej po 2 latach małżeństwa świeżości. Ojciec ma pociechę z córką. Brat molestuje siostrę. Dziecko zabija dziecko. Gimnazjalista popełnia samobójstwo, ponieważ jest gnębiony przez rozwydrzonych gówniarzy odznaczających się grupową siłą, wszak w pojedynkę to zwykłe niepewne cieniasy (przeważnie dokuczają wewnętrznie słabi i głęboko zakompleksieni, na co dzień nieszczęśliwi – ci radośni i emocjonalnie bogaci nie muszą dowartościowywać się w tak szmatławy sposób). Nastolatek pozbawia życia z miłości. Koleżanka okrada koleżankę. Pierworodni własnych rodziców. Kumpel dosypuje trucizny kumplowi, sam trując się powolnie ogólnodostępnymi dopalaczami. Ktoś pociął komuś twarz, z przypadku, na dyskotece, bo alkohol – sami rozumiecie. Dwóch wyrostków powiesiło psa, pociągnęło go za samochodem, obdarło ze skóry, podpaliło kota, rzuciło nim o ścianę – tak tylko dla zabawy przecież. Jedni umierają z głodu, inni z przejedzenia. Ten kłamie tamtego, tamten z niego kpi, czasem naiwnie wierzy. Prostactwo dominuje. Obłęd rzecz powszednia. Bezwzględność. Brak empatii. Awanturnictwo. Złodziejstwo sposobem na zarobek wzmocniony spiskiem. Cyganka prawdę Ci powie. Pani Magister siedzi na kasie w supermarkecie, a sama kasa szeleści przyjemnie tym obłudnym, odurzającym jej zapachem i ilością, z której nawet nie potrafią skorzystać, bowiem mieć a nie być. Nienawiść rodzi nienawiść, a całe zło mieści się w jednym słowie: CZŁOWIEK, przeważnie świadomy, bo w przyrodzie występują anomalia, niezależne.
Ciemna od gęstości chmura ze złowieszczą finezją przepływa przesz weekendowe niebo, przekreślając wycieczkowe atrakcje. Głucha cisza, tak typowa dla nocy, ogarnia blokowe podwórka, późną wiosną nęcąc puszystym kocem, kubkiem gorącej kawy z łyżeczką migdałowego likieru i umysłowo niezobowiązującym filmem „Chłopak z sąsiedztwa” w reż. Roba Cohena: o absurdach tego świata, ale nie z winy świata, bo świat to ludzie, a ludzie to my, jak uporczywie śmiem powtarzać. I tutaj ten absurd również się pojawia, bo jest seksowna nauczycielka literatury klasycznej Claire Peterson (w tej roli przepiękna Jennifer Lopez), która znajduje się w separacji z mężem Garrettem (John Corbett), nagminnie zdradzającym ją z sekretarką w trakcie licznych, oczywiście biznesowych, podróży do San Francisco. Kobieta w średnim wieku, atrakcyjna, samotnie wychowująca nastoletniego syna Kevina (Ian Nelson), rozczarowana losem, przypadkiem poznaje niespełna 20-letniego siostrzeńca swojego sąsiada – Noaha Sandborna (Ryan Guzman), typowego samca alfa: z błyskiem namiętności w oku (ale szaleństwa również), uwodzicielskim uśmiechem, żwawością charakteru, naprężonym mięśniem, trafionym komplementem, będącym wtedy, gdy tamtego, co miał trwać tuż obok i nigdy nie zawieść nie było, uświadamiającym, że nadal jest się kimś godnym zainteresowania, intrygującym. Gest goni gest, wzrok błądzi, napięcie wzrasta, w efekcie para ląduje w łóżku, a ta przyjemna noc, która miała być chwilową odskocznią ma swoje niebezpieczne konsekwencje, bowiem młody okazuje się gniewny, wręcz niepoczytalny i po tym jak z boleści duszy wali głową w ścianę, boksuje, po czym przytula się do poduszki, zaczyna najpierw nachodzić, błagać, przysyłać kwiaty, a później szantażować, grozić, podsłuchiwać, wyzywać od „pieprzonej kurwy”, wypisywać niepochlebne hasła, rozwieszać po klasie zdjęcia z momentu uniesienia, w końcu uszkadza hamulec w samochodzie jej małżonka (później wychodzi na jaw, że to samo zrobił w aucie rodziców za to, że ojciec zdradzał matkę, a ta z rozpaczy się powiesiła; w konsekwencji zginął wraz z kochanką), strzela do najlepszej przyjaciółki, jednocześnie wicedyrektorki – Vicky Lansing (Kristin Chenoweth), to samo próbuje zrobić z synem, co mu się nie udaje, bo odważna rodzicielka wbija mu strzykawkę w oko, zrzuca na głowę ciężar i pozostawia w płonącej stodole.
Co jest dla mnie głównym absurdem? Naturalnie wdanie się w romans niby rozważnej dojrzałej kobiety z takim małolatem – jakby nie mogła poszukać statecznego mężczyzny w zbliżonym do swojego wieku: od doświadczonej niewiasty wymaga się więcej niż od buzujących hormonów i to ona powinna trzymać rękę na pulsie, a nie rzucać się w wir cielesności, by sobie coś udowodnić… No żal.pl – jak to się kiedyś mówiło ;p
„Chłopak z sąsiedztwa” to produkcja typowa do puszczenia w telewizji właśnie w takie dni jak ten dzisiejszy, zanurzone w krajobrazowej szarości, leniwe aurą, pozbawione ptasiego śpiewu, gdyż nie wymagają od widza żadnego wysiłku (ale ja lubię takie dni: trochę melancholii, spokój, lekki wietrzyk, brak zaduchu i skwarczącego słońca): po prostu rozsiądź się wygodnie człowieku i oglądaj, jest Ci dane. Nie jest to więc górna półka, ale spokojnie można obejrzeć z zażenowania nie odwracając wzroku, usilnie nie poszukując czegoś na pozostałych kanałach. Pomysł nie jest jakiś odkrywczy: starsza ona zawiedziona bytem i czarujący młody on, który wariuje na jej punkcie, jedna noc, dla niej niezobowiązująca, a dla niego niczym przysięga wspólnej przyszłości, ona nie chce, bo odzyskuje równowagę umysłu, ale on nie daje za wygraną, w odwecie postanawia zamienić jej życie w koszmar – temat wałkowany na wiele sposobów; w tym przypadku nieszczególnie porywająco, ale dzięki Jennifer Lopez bardzo ponętnie – co jakiś czas to naprawdę wystarczy, bo generalnie całość miło się ogląda.
źródło ilustracji: google.pl/
źródło ilustracji: http://www.weeatfilms.com/wp-content/uploads/2015/02/boy2.jpg
źródło ilustracji: http://ocdn.eu/images/pulscms/NTA7MDQsMCwwLDU3OCwzMTM7MDYsMzIwLDFjMg__/3fdeddf455eeda42dd0cc8851918881d.jpg
źródło ilustracji: http://filmowyszekspir.pl/wp-content/uploads/2015/06
/img_64191.jpg
Ponoć alkohol łagodzi obyczaje, powątpiewam, ale… sok z czerwonych buraków łagodzi smak ostrych chipsów z marchewki – sprawdzone, do tego ostrego filmu ;p 😉