Chłodny wicher w oddali rozpaczliwie zawodzi. Pan samotnie siedzący na krawężniku, postukując zdartą cholewą, śpiewa pieśń o nieszczęśliwej miłości. Szczątkowe trawy przymarzły do utwardzonej mrozem ziemi. Pałąkowate gałęzie wstydzą się własnej nagości. Jasnobrązowe wróble pochowały się w roztropnie wypatrzonych dziurach. Dziewczynka zacięcie kopie kamień, upychając w pamięci niemiłe zdarzenia. Stara cyganka, dźwięcząc cienkimi bransoletami, obiecuje z dłoni wyczytać przyszłość. Kruszą się wyblakłe mury pobliskiej kamienicy, gdzie w jednym z mieszkań ciepła zupa ląduje w poszczerbionym talerzu. Czarna herbata rozmiękcza kęs suchego ciasta. Pomarszczona dłoń gładzi równie pomarszczony policzek, zachowując błysk wspomnień w zamglonym wiekiem oku. Bez słów i słowami, gestem, uśmiechem, tkliwą łzą cieszą się, że to życie należało do nich, więc uczynili je najlepszym z możliwych, podczas gdy inni, znudzeni sobą i wspólną codziennością zgotowali prawdziwy koszmar, pomijając, że robili to dla siebie.
Kieliszki wzniesione w prywatnym toaście zwieńczonym cichym brzęknięciem, by tę relację tworzyć piękną i nigdy nawzajem nie zapominać o sobie. Cynamonowy posmak subtelnie palącej szarlotki przyjemnie rozpływa się po podniebieniu. Na ekranie film o tym, że warto pielęgnować, nie popadając w obłęd, że toksyczne więzy nie wychodzą na dobre, ale chwila namysłu, otrząśnięcie pokrzepione odwagą, porzucenie przeszłości, wyplątanie z kłamstw, mądre wybory, czułość i wzajemny szacunek zostają nagrodzone, czyli „Bezpieczna przystań” w reż. Lasse’a Hallströma na podstawie książki Nicholasa Sparksa.
Pewnego dnia w malowniczym nadmorskim miasteczku Southport pojawia się piękna, osnuta tajemnicą Kate Feldman (Julianne Hough), która dość szybko zatrudnia się w znajdującej nieopodal plaży restauracji „U Ivana”. Kobieta lokuje się w ustronnym domku, gdzie wiedzie samotne życie, ale nie wygląda na to, by chciała tę sytuację zmienić, ponieważ raczej nie wyraża chęci do zawierania nowych znajomości (co nie oznacza, że jest niesympatyczna, bardziej wycofana towarzysko). Jedyna osoba, jaka czasem ją odwiedza to równie enigmatyczna Jo (Combie Smulders), zaświadczająca, iż przyjechała tutaj w poszukiwaniu wyciszenia. Krąg znajomych poszerza się z chwilą, gdy postanawia odmalować pokój, w efekcie wybiera się do sklepu, by zakupić farbę. Tam poznaje właściciela – młodego wdowca Alexa (Josh Duhamel), na co dzień zajmującego się dwójką swoich dzieci: Lexie (Mimi kirkland) oraz Joshem (Noah Lomax). Mężczyzna w delikatny sposób zabiega o względy, ale ta atrakcyjna, małomówna kobieta niestety nie ma ochoty na uczuciowe zaangażowanie. Jednak serdeczność, niewymuszone ciepło, szczerość, uczynność, osobisty urok sprawiają, że coraz chętniej spędza z nim czas, a tym, co szczególnie ją urzeka jest stworzone przez niego poczucie bezpieczeństwa. A gdy już zyskuje zaufanie i zakochują się w sobie, przykra rzeczywistość, o której z całych sił chciała zapomnieć powraca w postaci listu gończego, gdzie jest podana za niebezpieczną morderczynię, z jej wizerunkiem, także autentycznym imieniem i nazwiskiem: Erin Tierney – został nielegalnie wypuszczony przez policjanta Kevina (David Lyons), będącego jednocześnie jej mężem, od którego, po uprzedniej zmianie wizerunku, uciekła, bowiem znęcał się nad nią zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Alex początkowo ma do niej żal, że nie powiedziała mu prawdy, ale gdy oprawca przybywa na miejsce i chce ją skrzywdzić heroicznie staje w jej obronie, tym samym uświadamiając i sobie i Erin ile dla niego znaczy. W związku z podjętą decyzją wręcza jej list od zmarłej żony, który tamta przed śmiercią napisała do przyszłej partnerki swojego męża w nadziei, że trafi jeszcze na kobietę, którą autentycznie pokocha i znowu będzie szczęśliwy. Erin czyta go z przejęciem, a gdy zerka na zdjęcie uzmysławia sobie, że jego żoną była… Jo.
„Bezpieczna przystań” to produkcja, którą ogląda się z przyjemnością, bez poczucia znużenia. Jest tu i romans i wątek kryminalny, a sama fabuła zgrabnie upływa na miłych rozmowach zabarwionych dojrzałym flirtem, jak to zazwyczaj bywa, przełamanym troskami. Znajdzie się miejsce na wzruszenie oraz złość, na niezgodę i refleksje, a wszystko to na tle ujmujących krajobrazów. Jedyna rzecz, która mi się nie podoba to tak naoczna obecność zmarłej osoby tu i teraz, co niestety zalatuje fikcją, ale mimo wszystko, nawet jak ktoś uzna, że prostota czy przewidywalność, to nic, niech to nie zraża, bo życie składa się z banałów, tylko my czynimy je tak bardzo skomplikowanym.
źródło ilustracji: http://images.tinypic.pl/i/00846/5mvr4i8l39jc.jpg
źródło ilustracji: http://www.cyfraplus.pl/ms_galeria/galeria/42234_1.jpg
źródło ilustracji: http://cdn1.stopklatka.pl/dat/movie/0000000067/0000067786/g-9.jpg
źródło ilustracji: http://cineman.as.e54-po.insyscd.net/vod/photos/PL/8239d7cb4d-p1823jhcll1nhl15521hefp0uslr1M_001_23607rV1.jpg
źródło ilustracji: http://img2.gofilm.pl/upload/album_1568/8a011fbec1798698048e05f43100c579.jpg
źródło ilustracji: http://1.fwcdn.pl/ph/18/30/651830/373470.1.jpg
źródło ilustracji: http://4.bp.blogspot.com/-OTTKHL9p1cs/Ue-x7tT2xRI/AAAAAAAAMHY/i3MqJcXKXvY/s1600/safe-haven-julianne-hough-josh-duhamel1.jpg
A szarlotkowy drink, który pysznie towarzyszył Nam w trakcie seansu, to nic innego jak połączony w dowolnych proporcjach sok jabłkowy z wódką, mieszany laską cynamonu 😉