Filmów o tematyce związanej z LGBT obejrzałam mnóstwo (i w całości się do niej odnoszące i z jakimiś niewielkimi wątkami w tle), chociaż na blogu zrecenzowałam zaledwie kilka, ale myślę, że wszystkie są warte uwagi: „Modlitwy za Bobby’ego”, „Moonlight”, „Carol”, „Witaj w klubie”, „Piękny drań”, „Fucking Amal”, „Dziewczyna z portretu”, „Odwet”, trochę też „Pęknięcia”, „Wyśnione miłości”, „Tajemnica Filomeny” i „Kolor purpury”, do tego polecam „Kochałam Annabelle”, „Życie Adeli”, „Zagubione”, „Wspaniała rzecz”, „Niespełniona”, „Piękne lato”, „Morze Północne, Texas”, „Dom chłopców”, „Zabiłem moją matkę”, „Akron”, „Samotny mężczyzna”, „Bloomington” oraz „Płynące wieżowce”, a do tej listy mam jeszcze wkrótce zamiar dopisać: „Filadelfia”, „W imię…”, „Pocałuj mnie”, „Ciastka i potwory” oraz „Niebiańskie istoty”.
Nie sposób tu nie wspomnieć o słynnej „Tajemnicy Brokeback Mountain”, do której właśnie, choć niesłusznie, jest porównywany „Piękny kraj” w reż. Francisa Lee, na który w zeszłym tygodniu, chłodnym wieczorem z ponaklejanymi na niebie gwiazdami, pośród szumu jesiennych drzew, wybrałam się do kina.
A tam czekała na mnie historia totalnie nieszczęśliwego, podirytowanego, sfrustrowanego, bo zawiedzionego swoją codziennością młodego mężczyzny, Johnny’ego Saxby’ego (Josh O’Connor), który z powodu zaznanego przez ojca Martina (Ian Hart) udaru musiał porzucić jakiekolwiek plany, zrezygnować z siebie, by pozostać na farmie i pomagać przy hodowli koni oraz owiec [chłopak ma jeszcze tylko babcię Deidre (Gemma Jones) która jak wiadomo z roku na rok opada z sił, więc nie jest w stanie ogarnąć takiego dużego gospodarstwa]. Nuda, monotonia, niespełnienie, poczucie stania w miejscu, brak rozwoju, niemożność zmian podsycane ciągłą krytyką rodzica (że źle, że nie tak, że on by to zrobił inaczej, że wolno, niedokładnie, nie na czas, że chleje) w połączeniu ze świadomością odpowiedzialności są rozładowywane w miejscowym pubie, gdzie albo upija się do nieprzytomności, albo odbywa mechaniczne stosunki z przypadkowo napotkanymi mężczyznami. Sytuacja, chociaż nie od razu, ulega zmianie z chwilą, gdy postanawiają zatrudnić do pomocy bardzo przystojnego emigranta z Rumunii – Gheorghe’a (Alexandru Secareanu). Początkowo wściekły na los, na świat, na ludzi, niezmienność, życie, ubłoconą wieś Johnny gardzi pracownikiem, wyzywa go od Cyganów, traktuje jak parobka, jednak po epizodzie bójki o poranku, która ostatecznie kończy się pierwszym zbliżeniem, zaczyna się coś zmieniać – nie tylko w relacji między mężczyznami, ale też w samym Johnnym, bowiem z introwertycznego, chłodnego, zdystansowanego, agresywnego, rynsztokowego (jak mnie irytowały jego chamskie odzywki i łapczywy sposób jedzenia) osobnika, pod wpływem czułych gestów, zainteresowania, troski (okazuje się, że homoseksualizm nie polega na sekretnym, bezwiednym wyżyciu w obskurnym kiblu czy przydrożnej stajni, ale na autentycznym zaangażowaniu, na wspartej zaufaniem, wzajemną opieką, poczuciem bezpieczeństwa miłości, obfitującej i w namiętność, dotyk, pocałunki, wspólne kąpiele i w sprawdzenie czy danie jest odpowiednio przyprawione) zaczynają wypływać emocje i ukryte pragnienia, co odbija się nie tylko na jego lepszym samopoczuciu, ale i na umiejętności rozmowy oraz okazywania uczuć najbliższym (moment, gdy łapie ojca w szpitalu za dłoń należy do jednego z najbardziej wzruszających, do tego dodałabym karmienie i przytulanie owieczki, otwieranie Johnny’ego na pieszczoty i to jak w ostatniej scenie wpadli sobie w ramiona), nawet surowy, przygnębiający, zamglony krajobraz Yorkshire nabiera uroku, bo okazuje się, że są tam baśniowe wzgórza, doliny poprzecinane rzekami, wrzosowiska, skaliste wybrzeża i przepiękne pastwiska.
„Piękny kraj” nie jest więc drugą „Tajemnicą Brokeback Mountain”, bowiem tamta produkcja koncentrowała się na tym, że bohaterowie nie mogą ze sobą być z powodu krytycznego ustosunkowania społecznego, tutaj z kolei może i również nie ma publicznego obnoszenia ze swoją orientacją, a pewnie jest i jednostkowe skrępowanie wynikające z odmienności, to jednak nie wyczuwa się jakiejś homofobii (zresztą znajomi wiedzą, pracownicy baru wiedzą, babcia też wie, ojciec się domyśla i jakoś nikt nie robi z tego dramatu), bo chodzi o coś zupełnie innego: o przełamanie siebie, otwieranie na własne potrzeby, emocje, na bliskość, o gotowość na budowanie oraz poprawianie relacji i wyzbycie bezmyślnego, bezpodstawnego poniewierania kimś tylko dlatego, że jest obcokrajowcem.
Ten film trzeba obejrzeć, by zobaczyć, jak pod wpływem ciepła i zdecydowania (bo mimo opiekuńczości Gheorghe jest naprawdę stanowczym mężczyzną) w samotnego, nieufnego, zgorzkniałego człowieka zostaje wszczepiona pozytywna energia, dzięki której jego życie zaczyna nabierać sensu.
źródło ilustracji: http://1.fwcdn.pl/po/54/34/775434/7798187.6.jpg
źródło ilustracji: http://ars.pl/wp-content/uploads/2017/08/Piekny-kraj_1.jpg
źródło ilustracji: http://ars.pl/wp-content/uploads/2017/08/Piekny-kraj_2.jpg
źródło ilustracji: http://film.com.pl/_thumb/36/bf/cbbc27a7a6d917bb057c35f0bd79.jpeg
źródło ilustracji: http://1.fwcdn.pl/ph/54/34/775434/710284_1.2.jpg