Poupychałam kieszenie kasztanami. Nie zdjęłam kłujących czapeczek.
Deszcz pozostawia na szybie łzawe smugi.
Na zmianę piję herbatę lawendową i tę jabłkowo-cynamonową.
Kawę wzbogacam rumem.
Czytam. Dużo.
Ostatnio napawam się poezją Charlesa Baudelaire’a…
Czy jesteś, Piękno, z nieba czy też z piekła rodem?
W twym spojrzeniu anielskim i szatańskim płynie
Cnota mącona zbrodnią, przesyt truty głodem,
Możesz przejrzeć się w sobie jak pragnienie w winie.
(…)
Idziesz po trupach drwiąc z ich daremnych żywotów.
Gnój nie jest twym diamentem najskromniej bajecznym,
Mord, ulubieniec twoich najdroższych klejnotów
Na brzuchu wzdętym pychą drga w transie tanecznym.
(…)
Nieważne, czy przybywasz z nieba czy też z piekła,
Jeśli, monstrum genialne z marzenia i błota,
Do tej nieskończoności, która mnie urzekła
Tajemnicą wieczystą, otworzysz mi wrota.
(„Hymn do piękna”)
Edgara Allana Poe…
To, co widzisz, co się zda –
Jak sen we śnie jeno trwa.
Nad strumieniem, w którym fala
Z głuchym rykiem się przewala,
Stoję zaciskając w dłoni
Złoty piasek… Fala goni,
A przez palce moje, ach,
Przesypuje mi się piach –
A ja w łzach, ja tonę w łzach…
Gdybym ziarnka, choć nie wszystkie,
Mocnym zawrzeć mógł uściskiem,
Boże, gdybym z grzmiącej fali
Jedno ziarnko choć ocalił!…
(„Sen we śnie”)
Tadeusza Micińskiego …
Na szafirowej snów głębinie
toną żałobne gwiazd mych łodzie.
A cień olbrzymi jest na wodzie
od chmury, która za mną płynie (…)
(„Na szafirowej snów głębinie…”)
Kwiat purpurowy marznie w lodowni
w upiornych snach –
dusza się błąka z zarzewiem głowni,
by odgnać strach (…)
(„Kwiat purpurowy marznie w lodowni…”)
Na księżycu czarnym wiszę
patrząc w gwiazd gasnących ciszę.
W mroku dumnym i bezgłośnym
ze strzaskaną harfą snów
płynę – szukam jej –
nie odnajdę już (…)
(„Na księżycu czarnym wiszę…”)
Emily Dickinson
Serce żąda Rozkoszy – najpierw –
Potem – Zwolnienia od Bólu –
Potem – tych krótkich Narkoz,
Które cierpienie znieczulą –
Potem – chce Snu – a potem –
Jeśli tego nie wzbrania
Inkwizytor – chce tylko
Przywileju Skonania
(„Serce żąda rozkoszy…”)
i Williama Blake’a
Na nocnym niebie chmury się kłębią.
Noc mnie ogarnia, pieści swą głębią.
Podmuchy wiatru liśćmi targają,
Szeleszczą, huczą, zawodzą, grają…
Chłód mnie przenika do szpiku kości…
Ciemność rozgrzewa – kocham Ciemności…
Na horyzoncie widać tańczące
Rozbłyski burzę obwieszczające.
W nich aura strachu i moc miłości…
Energia cierpień, czar namiętności…
(…)
Ma mroczna dusza metamorfuje-
Odczuwam rozkosz, cierpienie czuję…
(„Mroczny Hymn”)
Błądzę po sekretnych ogrodach.
Dotykam swoich snów.
Czuję i nie czuję.
A odgarniając chwilowo dłońmi tkwiącą we mnie nostalgię, na jesienne, pochmurne wieczory proponuję Alfajores, czyli kruche okrągłe ciasteczka maślane, przełożone słodką masą krówkową, które dzięki dodatkowi mąki kukurydzianej są niezwykle chrupiące i delikatne.
Wypiek ten jest popularny w Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej.
Z wierzchu można je jeszcze oprószyć cukrem pudrem, a boki obkleić wiórkami kokosowymi.
Ja wybrałam tę skromniejszą wersję 😉
Przepis na Alfajores (30 sztuk; już sklejonych) (Przepis pochodzi z bloga: http://wkrainiesmaku.pl/)
Składniki:
Ciasto:
- 1,5 szklanki mąki kukurydzianej
- 2 szklanki mąki pszennej (tortowej)
- 2/3 szklanki cukru pudru
- 200 g masła
- 4 żółtka
- 2 łyżeczki aromatu waniliowego
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
Dodatkowo:
- masa krówkowa
Sposób przygotowania:
Składniki wymieszać, zagnieść z nich ciasto, rozwałkować na grubość 2mm, powykrawać foremką lub kieliszkiem ciastka w kształcie koła i poukładać je na blaszce wcześniej wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec około 7 minut, w temperaturze 180°C (wstawić do nagrzanego piekarnika; ciastka mają pozostać jasne)
Wyjąć. Wystudzić. Przełożyć masą krówkową.