Jakby mi ktoś w dzieciństwie dał wybór oraz możliwość, to zamiast dobrą wróżką zostałabym czarownicą albo jakąś mroczną zielarką, bo takie postacie znacznie bardziej mnie pociągały: ubiorem i makijażem (długie, powłóczyste szaty ozdobione ornamentami lub znakami zodiaku, stożkowate kapelusze, płaszcze, pasy z sekretną saszetką, rękawiczki, podwiązki, rajstopy w pajęczyny, buty ze szpicem i srebrnymi klamrami, do tego jasna cera, przydymione oczy, mocno podkreślone usta, długie pazury i wytapirowane włosy), wyczuwalną tajemnicą, specyficznym dystansem, znajomością zaklęć, roślin, migoczących pyłów, obcowaniem z czarami, cyklami księżycowymi, rzucaniem uroków, posiadaniem magicznych atrybutów, czarnych kotów, nietoperzy, buchających kotłów, kielichów, zwierciadeł, fruwających mioteł, kryształowych kul, kadzielnic, świec, kamieni, zakurzonych ksiąg, amuletów, talizmanów, pierścieni, olejków eterycznych, uczestniczenie w sabatach, szeptanie, tańczenie przy ognisku, wzbudzanie powszechnego strachu, no i oczywiście zamieszkiwanie tych uroczych, garbatych albo stojących na kurzych łapkach, porośniętych bluszczem, posiadających całą masę wież i wieżyczek, prastare drzwi z wyciętym okienkiem i ciężką kołatką chatek, ulokowanych na podwórzu z ogromnym żeliwnym piecem, komórką, dzikim ogródkiem oraz latarenką, które od gęstwiny przerażającego, zamglonego, usianego moczarami lasu odgradza chybotliwy drewniany płotek 😉
Rozmarzyłam się…
A w taki klimat wprowadza mnie świadomość nadchodzącego Halloween, które szczerze żałuję nie jest u nas tak popularne jak być moim zdaniem powinno 😛
Ale nic straconego, bo nawet jeśli nie ma możliwości uczestniczenia w jakiejś zorganizowanej imprezie, to można sobie zapalić lampion, rozsnuć kadzidełkowy dym, założyć ponurą kieckę i samemu poświętować, serwując na przykład takie oto upiorne ciasteczka w kształcie wiedźmowych paluchów, które obłędnie pachną migdałami oraz wanilią, a są tak kruchutkie, że rozsypują się zaraz po ugryzieniu – zaświadczam, że genialne!
Przepis na Paluchy Wiedźmy (mi wyszło 50 sztuk) (Przepis pochodzi z Moich Wypieków od Pani Doroty)
Składniki:
- 2 i 2/3 szklanki mąki pszennej (tortowej)
- 3/4 szklanki cukru pudru
- 225 g zimnego i posiekanego masła
- 1 jajko
- 1 łyżeczka aromatu waniliowego
- 1 łyżeczka aromatu migdałowego
- 0,5 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Dodatkowo:
- migdały obrane ze skórki
Sposób przygotowania:
Wszystkie składniki wrzucić do miski i zagnieść z nich ciasto, uformować je w kulę, owinąć folią spożywczą i schłodzić w lodówce przez 30 minut.
Po upływie wskazanego czasu ciasto wyjąć i odrywając nieduże kawałki formować palce trochę cieńsze od własnych (w trakcie pieczenia urosną). Na samym końcu wciskać obrane ze skórki migdały (wystarczy zalać je wrzątkiem, chwilę odczekać i pościągać skórkę), a tuż nad nimi i na środku wykonać nożem po 3 cięcia.
Ciastka poukładać na blaszce wcześniej wyłożonej papierem do pieczenia i schłodzić dodatkowe 10-15 minut w lodówce, by uniknąć rozlania.
Piec około 10 minut, w temperaturze 200°C (wstawić do nagrzanego piekarnika).
Wyjąć. Wystudzić i dopiero wtedy zsunąć z blaszki (ciepłe mocno się kruszą).