Zasadniczo sprawiam wrażenie jakbym nie znosiła świąt – żadnych (choć teraz wiadomo mam na myśli Boże Narodzenie), ale to nie jest do końca tak, bo jak tu nie lubić świąt, jeśli poza pięknym przesłaniem i całą tą magią dają jeszcze wolne oraz są prezenty (którymi rzecz jasna wolę obdarowywać, bo tej szczerej radości z otrzymanego nie jest w stanie zastąpić nic; znaczy można konkurować, bo jest i miłość, i troska, i cierpliwość, i pomoc, wszakże w tym miejscu chodzi o tę dziecięcą, czyli prostolinijną uciechę, że ktoś pamięta, że myśli, że słucha, że wie) ? Ja lubię święta same w sobie, lecz irytuje mnie to, co zrobili z nich ludzie (oczywiście nie generalizuję, bo są takie rodziny, że można im pozazdrościć autentycznego przeżywania i wyczuwalnej miłości), którzy często zapominają nawet czyje to są urodziny i jaka jest ich kluczowa idea – liczy się choinka z brokatowymi bombkami, superhiper ozdoby, kompot z suszu, kapucha, barszcz z uszkami, karp pływający w wannie w oczekiwaniu na rzeź lub już konający w siatce, potem zalany galaretą i otoczony zieloną pietruchą, makowiec, pośpiewanie kolęd dla rozrywki, pasterka również dla rozrywki, przedświąteczna spowiedź (bo tak trzeba), przełamanie opłatkiem (bo tak trzeba), sianko pod obrusem (bo tak trzeba) i pusty talerz dla samotnego wędrowca (bo tak też trzeba), no i te pocałunki judaszowe, te życzenia szalbiercze, to zakłamanie okrutne, ta telewizja w tle, ten alkohol na stole.
Wigilia stała się teraz dobrą imprezą i to bardzo mi się nie podoba: ten marketing, te błyszczące łańcuchy, renifery i mleczne czekolady z mikołajem już na początku października, ta głośna muzyka na każdym kroku (na mnie na przykład to kompletnie nie działa), ta łgarska otoczka, ta dobroć na chwilę, ta ogromna wystawność, przesada. Kiedyś było inaczej, skromniej (szczyt bogactwa tkwił w butelce „Coca-Coli”), ale chyba dzięki temu cieplej, z jakąś taką większą życzliwością, z brakiem pozowania – ja wiem, że świat daje teraz multum propozycji, impulsów, nowości, niemniej jednak to my ten świat tworzymy i niekiedy warto się zatrzymać, by zastanowić za czym właściwie tak pędzimy, a co jest tak naprawdę istotne.
Ja zamierzam się temu szałowi, temu konsumpcjonizmowi, tej hipokryzji, masówce nigdy nie poddać; jasne, że owinę pudełeczka papierem tłoczonym w gwiazdy betlejemskie, włączę kolorowe lampki na drzewku, nakleję pierogów i postawię na stole piernik, by podtrzymać cudowną tradycję, jednak nie zapomnę po co i dla kogo to robię, i co, mimo permanentnego buntu, jaki w sobie noszę, strasznej zadziorności (co akurat bywa korzystne), braku zewnętrznej wylewności, pamiętliwości (choć są rzeczy o których nie sposób zapomnieć i po prostu trzeba, przynajmniej ja muszę, z niektórych relacji zrezygnować, bo nie potrafię, chyba nawet nie chcę, bo nie pojmuję; są dla mnie zbyt toksyczne i przez nie pojawiają się złe myśli i złe emocje, a do Chrystusowego miłosierdzia jest mi niestety daleko) jest dla mnie najważniejsze: rodzina, poczucie wspólnoty, świadomość, że ma się najbliższych i że można na nich liczyć w szczęściu i niedoli, prostota, uduchowienie (na przekór osobistym żalom, wynikającym z niezrozumienia Niebieskiego). I nawet choćbym miała tylko siedzieć przy jednej świeczce, siorbiąc z talerza najcieńszą w świecie grzybową, to będę w ich towarzystwie, wiedząc i czując, że od zawsze na zawsze są dla mnie wszystkim.
To niezapięte pod szyję podejście do świąt skierowało moje kroki w sobotni wieczór do kina na komedię „Złe mamuśki 2: Jak przetrwać święta”, reż Jon Lucas, Scott Moore, której pierwszą część jakimś nieuzasadnionym dziwem nad dziwami pominęłam, ale teraz już wiem, że nadrobię, bo ten absurdalno-frywolny humor w damskim wydaniu autentycznie mi się spodobał i momentami nawet wiarygodnie rozbawił (a widok mnie rozbawionej to jakiś ewenement xD).
A jest to historia 3 przyjaciółek: Amy (Mila Kunis), Kiki (Kristen Bell) oraz Carly (Kathryn Hahn), które jako przedstawicielki domowego ogniska stanęły przed uciążliwym faktem przykładnego zrealizowania świąt (co wiąże się z patologicznym gotowaniem, wypiekaniem, dekorowaniem, kupowaniem, pakowaniem), zachowując jednocześnie odpowiednie wzorce oraz nadążając za nowymi trendami, by ludzie oraz świat nie tylko nie mogli ich obwinić za zlekceważenie, lecz nawet pozazdrościć tudzież pogłaskać po głowach, jak to one wszystko cacy-cacy rozplanowały i zrealizowały. Aczkolwiek po wtargnięciu do hałaśliwej i zatłoczonej galerii handlowej stwierdzają, że już dość, że to nie tak, że nie mają siły i zalewając się paroma butelkami piwa twardo postanawiają, iż w tym właśnie roku na przekór dziedzictwu oraz wymogom: będzie na ludzie, bez niepotrzebnej spiny. I kiedy ten zamysł tak ucieszył, zrelaksował, popchnął do kradzieży choinki, wykonania erotycznej sesji z podstarzałym mikołajem i wygłoszenia wszem i wobec informacji o własnym zmęczeniu oraz napaleniu do drzwi każdej z nich puka… mamunia; mamunia wraz ze stertą zesztywniałych koncepcji, bo przerażająco oziębła, zabójczo apodyktyczna, przy tym chorobliwie perfekcyjna Ruth (Christine Baranski) pragnie, by odbyło się z pompą, wystawnie, wręcz karykaturalnie, z kelnerami, bijącymi po oczach światełkami, wystrzeliwującymi gołębiami, łomotającymi w bębny kukiełkami, hucznym kolędowaniem w myśl „Opowieści wigilijnej” z udziałem chóru i statystów, z grającym na trąbce jazzmanem i stertą najrozliczniejszych potraw, lukrowa, neurotyczna, psychopatycznie prześladująca mocą toksycznych więzi Sandy (Cheryl Hines) żąda bliskości absolutnej, i niczym upierdliwy wrzód, Freddy Krueger z ulicy Wiązów, bestialsko obślizgła ośmiornica owija ją mackami czułości, wtranżalając się w prywatność do tego stopnia, że zakłada swetry i piżamy z córuchnową facjatą, do tego identycznie się obcina i farbuje, zaś w trosce o dobre pożycie siada w zaciemnionym kącie, gdy tamta uprawia z mężem seks, do tego kupuje dom w sąsiedztwie, a w chwilach sprzeciwu szantażuje emocjonalnie na kozetce u psychoterapeuty, że córka niewdzięczna, a ona przecież zmaga się z rakiem serca w 12 stadium, leniwym okiem czy polio, trochę lepiej wypada odziana w kowbojski kapelusz, zanadto wyzwolona, wiecznie naćpana, uzależniona od mężczyzn oraz hazardu, wiecznie będąca w podróży Isis (Susan Sarandon), której jednak trzeba zarzucić, że pojawia się u pierworodnej tylko wtedy, gdy chce wyciągnąć pieniądze, za co tamta ma do niej ogromny żal. W wyniku zderzenia przeciwstawnych przekonań wybucha istny armagedon, gdzie zarówno młodsze, jak i starsze pokolenie, wrzeszcząc wniebogłosy, chce przejąć pałeczkę, uciekając się do surrealistycznych taktyk oraz podstępów, co doprowadza do nagłych wybuchów nienawiści, wypowiedzenia nieodpowiednich słów i wykonania nikczemnych gestów, które doprowadzając na skraj szaleństwa, ostatecznie oczyszczają, wyzwalają i pomagają zrozumieć, że pierwsza mama jest nadwrażliwa, zwyczajnie niedoceniona i zakompleksiona, stąd potrzebuje prestiżu i ogólnego uznania, druga cierpi po śmierci męża, przemożnie obawiając się samotności, a trzecia musi po prostu przystopować ze zbyt liberalnym podejściem do macierzyństwa, bo tak naprawdę łączy ją z córką genialna więź, więc by ją ulepszyć i podtrzymać musi uczestniczyć w jej życiu trochę więcej niż do chwili, aż uda jej się wycyganić plik banknotów.
A jak się ma do tego golenie męskiego odbytu, mikołajowy striptiz i trwający 5 godzin w oryginalnym, rosyjskim wydaniu „Dziadek do orzechów” trzeba przekonać się samodzielnie, a zaświadczam, że naprawdę warto, i mówię to ja: totalna przeciwniczka komedii i wydawałoby się niestrawnego, żenującego, orgiastycznego humoru, który w tym świątecznym kiczu i mamino-córkowych utarczkach jest zaskakująco pozytywnie przyswajalny 😉
źródło ilustracji: http://1.fwcdn.pl/po/74/73/787473/7808521.6.jpg
źródło ilustracji: http://gfx.dlastudenta.pl/photos/Nowe/zlemamuski-min.jpg
źródło ilustracji: https://moviesroom.pl/images/0.Aktualizacja_listopad/3.AGA/zlemamuski2swieta.jpg
źródło ilustracji: https://multikino.pl/-/media/images/news/zle_mamuski_2/zle-mamuski-news2-l.jpg
źródło ilustracji: https://cont5.naekranie.pl/wp-content/uploads/2016/08/Z%C5%82e-mamu%C5%9Bki-zdj%C4%99cie-640×360.jpg
źródło ilustracji: https://media.multikino.pl/thumbnails/50/rc/QTE2Qzky/eyJ0aHVtYm5haWwiOnsic2l6ZSI6WyIxMTA0IiwiMTAwMDAiXSwibW9kZSI6Imluc2V0In19/uploads/images/films_and_events/zle-mamski-main_5b710a3836.jpg
źródło ilustracji: http://bi.gazeta.pl/im/07/8c/15/z22593799IH,Kadr-z-filmu–Zle-mamuski-2–Jak-przetrwac-swieta-.jpg
źródło ilustracji: http://1.fwcdn.pl/wv/33/03/43303/a2.43303.4.jpg