Nocna odyseja

Księżyc żegluje w chłodnej łódce nieba

więcej nie potrzeba

tylko tego nieba.

 

Zwisają gwiazdy – maść brudnego złota

moja tęsknota

jest z brudnego złota.

 

Poduszki szyję z włóczki stawu toni

nikt nie zabroni

szyć ze stawu toni.

 

Z ksiąg zakazanych zdmuchuję zaklęcia

nie brak mi zawzięcia

ufam w moc zaklęcia.

 

W sennych krainach tkają się koszmary

zawodzą czary

mam senne koszmary.

 

Zapalam świecę – spływa wosk wspomnienia

kraina cienia

z wosku łza wspomnienia.

 

Wzrok wbijam w szafirowe wzgórza

zwiędła mi róża

wejdę na te wzgórza.

 

Na boso, ścieżkami, przez leśne bezdroża

mijam martwe łoża

lgnę dalej w bezdroża.

 

Cyna wiadra w studni smętnie się obija

lubię być niczyja

życie mnie obija.

 

Skonały róże – wytnę kwiaty dalii

wszyscy oszukali

lecz mam bukiet z dalii.

 

Na mrocznawym szczycie puszczam bańki skrzące

strumyki szemrzące

wiodą bańki skrzące.

 

A na sznurku noszę czarne nietoperze

w nic już nie uwierzę

może w nietoperze.

 

(autor: Ja)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Moje wiersze. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *