„Czasami ludzie nie są tymi, za których się podają” – „Teraz zaśniesz” autorstwa C.L. Taylor

Nie mogę spać, choć jestem tak bardzo zmęczona, a jeśli już zasnę, to nie wysypiam się wcale.

Sen jest ucieczką i ukojeniem.

Mam mroczne, bolesne i tak realistyczne sny, że stale się plączę czy to już jawa czy jeszcze sen.

Jestem niespokojna.

Wyczerpana.

I co z tego, gdy…

…szum wiatru układa się w słowa: NIE ZAŚNIESZ.

Nie zasnę.

 

I co z tego?

 

„Teraz zaśniesz” autorstwa C.L. Taylor to książka, w której najpierw dech w piersiach zaparła mi okładka, ale to do tego stopnia, że zapragnęłam w owej drewnianej chatce choć przez chwilę pomieszkać, nocą lub o ledwie co przecierającym oczy poranku poplątać po zarośniętym starymi trawami podwórku, obserwując jak dym frunący z komina wtapia się w chmury, a dopiero potem zaintrygował mnie sam pomysł na jej treść.

 

32-letnia Anna Wills, wracając do Londynu po weekendzie integracyjnym w Brecon Beacons, zderza się z ciężarówką, za kierownicą której zasnęła Donna Farrell – w wypadku giną jej koledzy z pracy: Freddy oraz Peter, a trzeci z nich 25-letni Mohammed zostaje sparaliżowany.

Anna od tego momentu trwa w ogromnym poczuciu winy, które uniemożliwia jej zaśnięcie, co wzmaga fakt, że ktoś zaczyna ją zastraszać, wypisując na samochodzie subtelne groźby lub podrzucając kartki z cytatami, dotyczącymi zapadnięcia w sen. W wieczny sen.

Całej tej nerwowej sytuacji nie pomaga rozstanie z Alexem Cartnerem, które jednak nakłania ją do podjęcia decyzji o wyjeździe na wyspę Rum, gdzie David przyjął ją na 3-miesięczny okres próbny do pomocy w hotelu Bay View.

Wysepka usytuowana na zachód od wybrzeży Szkocji liczy sobie zaledwie 31 mieszkańców, a jej kamieniste drogi, szare pagórki, krzewy kolcolistu, bezkresne niebo, wzburzone morze, kucyki oraz jelenie przyciągają tu tych, którzy podobnie jak Anna chcą uwolnić się od swoich problemów – z tej oto przyczyny zjawia się tu 7 turystów: Joe Armstrong, Christine Cuttle, Fiona Gardnier, Trevor Morgan, Malcolm, Melanie i Katie Ward, z którymi po nagłej śmierci Davida Anna musi poradzić sobie w pojedynkę – rzecz wydaje się tym bardziej makabryczna, że bohaterowie zostają odcięci od świata przez potworny sztorm, a pośród nich jest ktoś, kto chce zamordować Annę, bo jak sam stwierdza:

Nie jestem aniołem miłosierdzia. Jestem pełną wad brzydką istotą, ale litościwą i pełną współczucia. I zdeterminowaną. To moja największa zaleta.

 

„Teraz zaśniesz” to 395-stronicowy (Wydawnictwo Albatros) thriller psychologiczny i kryminał w jednym, który czyta się naprawdę przyjemnie, mimo że opowiedziana z perspektywy bohaterów historia (dodatkowo poprzetykana kartkami z pamiętnika) nie jest jakoś szczególnie skomplikowana; dość łatwo domyślić się kto jest zabójcą, w efekcie czego zakończenie nie zaskakuje. Dialogi nie są  porywające, ale na pewno nie nużą. W trakcie czytania nie czułam wzrastającego napięcia, bardziej działał na mnie ponury klimat szkockiej wyspy i świadomość odgrodzenia potęgowana przez wzajemną podejrzliwość bohaterów.

To całkiem dobra pozycja na coraz dłuższe wieczory, gdzie bezsenność przeplata się z  lękami, dramatami, sekretami i pozorami, a ucieczka zamienia się w zasadzkę.

Tu balansuje się na cienkiej granicy między normalnością a chorobliwym obłędem.

Tu dokonuje się samosądu i własnymi rękami wymierza sprawiedliwość, wierząc, że… wyświadcza się komuś przysługę.

Dużo masek.

Dużo wyrzutów sumienia.

I dużo… wielkodusznej zemsty.

Smutek to nie kurtka, nie można go tak po prostu zrzucić. Staje się częścią ciebie, niewidoczną powłoką na twojej skórze. Czasami ją czujesz, a czasami nie, zawsze jednak tam jest.

Poczucie winy to takie podstępne uczucie. Czai się w mrokach umysłu, czekając, aż będzie mogło odsunąć na bok radość, zadowolenie i spokój; rośnie w siłę i spycha ze sceny wszelkie inne emocje, aż pozostaje tylko ono.

Życie jest mniej pogmatwane, kiedy szufladkujemy ludzi i przyklejamy im etykietki.

Czasami człowiek robi to, co musi.

Właśnie to jest najgorsze w śmierci – cisza, którą po sobie pozostawia.

Śmierć nie jest jak sen. Ktoś, kto umarł, nie odpoczywa.

Bo tak właśnie jest kiedy coś spieprzymy. Przepraszamy, próbujemy naprawić sytuację i jakoś się z tym pogodzić. Życie toczy się dalej, a my staramy się znowu czegoś nie spieprzyć.

Wraz z ciszą i ciemnością nadchodzi paranoja.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Literatura, Literatura i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *