Bywa tak, że przez ludzki umysł nachalnie przemyka się myśl, by poznać więcej niż się powinno, najlepiej WSZYSTKO (to co dotyczy przyszłości, teraźniejszości, historii, charakterów, zdarzeń, mnie samego i innych ludzi, ich idei, planów, pragnień, codzienności, motywów, organizmu, kosmosu, świata, przyrody, zjawisk, zwierząt, roślin, uczuć, umysłu, racjonalnego i niedorzecznego, nauki, sztuki, języka). Człowiek tak siedzi, główkując: dlaczego? a jeśli? co by było gdyby? jakim cudem? czemu tak a nie inaczej? właściwie jak to jest możliwe? trzeba by było… lecz co wtedy? I szuka odpowiedzi, i układa rozmaite scenariusze, i chciałby a nie może dowiedzieć się więcej niż jest w stanie. A tak szczerze powiedziawszy to skrycie marzy o poznaniu myśli tych, którzy go mijają, siedzą na przeciwko, tych, których lubi oraz tych, których nie darzy zbyt wielką sympatią. Poznać NIEMOŻLIWE, ot wielkie marzenie ludzkości, by zaspokoić tę uwierającą w bucie osobowości ciekawość.
„Wszystko” łaknie też poznać słynny brytyjski astrofizyk, kosmolog Stephen Hawking (Eddie Redmayne) i najlepiej udowodnić to naukowo; liczy się umysł, doświadczenie oraz prawa fizyki – nie ma miejsca na nieuzasadnione cuda i nadprzyrodzone siły (bowiem Hawking jest agnostykiem). Historia jego życia została zawarta w filmie „Teoria wszystkiego” (reż. James Marsh), który całkiem niedawno pojawił się w polskich kinach.
źródło ilustracji: http://i.iplsc.com/-/0003T9PF05QCHDF1-C116.jpg
Produkcja koncentruje się raczej na kwestii uczuciowej niżeli naukowej działalności (a szkoda, bo byłoby o czym mówić), na trudach małżeństwa z geniuszem, u którego w wieku 21 lat zdiagnozowano „chorobę neuronu ruchowego” (stwardnienie zanikowe boczne – ALS), mogącą prowadzić do całkowitego paraliżu. Dla młodego, niezwykle inteligentnego mężczyzny (ponoć wystarczyła mu godzina nauki dziennie, zadania rozwiązywał szybko, „na kolanie”, przed samymi zajęciami, nie wykonywał notatek) to ogromny szok, choć sprawia wrażenie jakby szczególnie zależało mu na sprawności nie tyle fizycznej, co umysłowej; ma tyle planów, chce tak wiele odkryć, dowieść (a zwłaszcza, iż Wszechświat nie ma początku, granic ani Stwórcy), znaleźć odpowiedzi na pytania: czy możemy cofnąć się w czasie? jaka jest natura czasu? czy to się kiedyś skończy? kim jesteśmy? dlaczego jesteśmy? Bo gdy usłyszał od lekarza, że pozostały mu zaledwie 2 lata życia, lecz jego umysł w dalszym ciągu będzie sprawny zaczął poszukiwać, zakładać, uzasadniać, koncentrując się na wiedzy teoretycznej, hipotezach (w ogóle w tym nieszczęściu wydaje się być bardzo dowcipny); stworzył cztery prawa mechaniki czarnych dziur, badał zunifikowaną teorię pola, sporządził model czasoprzestrzeni pozbawionej krawędzi (i jakby się zagłębić w biografię, to jest tego naprawdę dużo więcej), napisał książkę „Krótka historia czasu”, obronił doktorat, został Profesorem, królowa angielska uhonorowała go Orderem Imperium Brytyjskiego (nagród i wyróżnień również ma masę). Tę ciężką codzienność (coraz gorzej chodził, tracił czucie w dłoniach, jego ciało zaczęło się „wykręcać”, w końcu nie mógł się sam ubrać, jeść, wsiadł na wózek, a po przebytym zapaleniu płuc, przeszedł tracheotomię, więc przestał mówić – porozumiewa się przy pomocy syntezatora mowy, który tekst pisany przekłada na mowę syntetyczną) postanowiła dzielić z nim, pomagać mu poznana na potańcówce studentka filologii francuskiej i hiszpańskiej Jane Wilde (w tej roli Felicity Jones), z którą wziął ślub [po 30 latach wzięli rozwód – Jane związała się z Jonathanem (Charlie Cox), który prowadził chór i pomagał jej w opiece nad mężem], ma troje dzieci: Roberta, Lucy, Tima. Ma a nie miał, ponieważ Stephen Hawking w dalszym ciągu żyje – mimo że forma jego choroby jest bardzo przewlekła – do tego aktywnie działa w obszarze naukowym oraz występuje publicznie.
„Teoria wszystkiego” to film o niełatwej, wymagającej poświęceń miłości, która i tak została bardzo ułagodzona (ponoć ich rzeczywistość obfitowała w konflikty, naukowiec był bardzo oporny na pomoc, zacięty w swoich przekonaniach), o walce z samym sobą, własnymi słabościami, a raczej inwalidztwem, wynikającym z zatracania funkcji motorycznych. Trochę tutaj razi skrótowe, powierzchowne traktowanie dużej liczby wątków (osobisty przeważa nad naukowym); rozwijające się uczucie, ofiarność, rezygnacja przez Jane z własnego życia, rozpad małżeństwa, działalność naukowa, koncepcje, pasja, pisanie książki, rozwój choroby, obecność dzieci, przyjaciół, pojawiająca się sympatia do Jonathana, wyjazd do Ameryki z opiekunką Elaine, potańcówki, kolacje, studia – taki skrótowy misz-masz biografii bez ukazania jednego konkretnego. Niezwykle dociekliwi mogą odczuwać pewien niedosyt (ale można go zaspokoić sięgając po książki napisane przez jego żonę), jednak ci, którzy potraktuję tę historię bardziej obiektywnie, jako ogólnikowe przekazanie informacji o naukowcu powinni być usatysfakcjonowani. Nie zgodzę się z niektórymi opiniami, jakoby ta produkcja była nudna, chaotyczna, nieemocjonalna, mdła, właściwie o niczym, historia potraktowana z lekceważeniem, niedokładnie, pozbawiona wszelkich kontrowersji, z kiepskimi, wymuszającymi wzruszenie dialogami. Bo „Teoria wszystkiego” na pewno jest impulsem do przeszukania internetu, poczytania artykułów, książek dotyczących Stephena Hawkinga, jednak sama realizacja odznacza się specyficznym, wciągającym widza wdziękiem.
A odnosząc się do życia, i do zadanego w tytule wpisu pytania: poznać wszystko. Warto czy nie warto? Odpowiadam: nie warto. Warto jest poznać trochę wszystkiego (na tyle na ile jest nam to potrzebne, na ile pozwala nasz umysł, zainteresowania, potrzeby), ale nie wszystko, bo to mogłoby się źle skończyć; dla nas, dla innych, dla świata. Umiar – istotne słowo. Bo nie wszystko warto wiedzieć, ale warto we wszystkim zachować umiar.
źródło ilustracji: http://static1.stopklatka.pl/library/0F/F0/131820170.jpg/1.0/131820170.jpg
źródło ilustracji: http://kinoactive.pl/wp-content/uploads/2014/11/Foto174.jpg
źródło ilustracji: http://radioaktywne.pl/wp-content/uploads/2015/02/Teoria-wszystkiego.png
Na zdjęciu Eddie Redmayne i Stephen Hawking
źródło ilustracji: http://grafik.rp.pl/grafika2/1174554,1263509,16.jpg