Zapach wiosny, profuzja kwiatów i mokry pies

Z uśmiechem spoglądam na blady błękit nieba, gdzieniegdzie pociągnięty złotą farbą. Śmietankowe chmury rozlewają się po porcelanowej powierzchni, tworząc większe skupiska, bo sowizdrzalski wiatr nagłym podmuchem zadziera ich puszyste sukienki. Pyzate słońce gorącym mieczem przecina ten błogi od monotonii obrazek, by rozpocząć spektakl cieni: areną jest chodnik, aktorem każdy, kto znajdzie się na scenie świata. Zwęglone naturą kosy wygrzebują pomarańczowymi dzióbkami wszelakie mięczaki, a osiadłe gdzieś w kominie cukróweczki umilają mi swoim słodkim śmiechem poranki spędzone z kubkiem spienionej kawy. Zawilce, stokrotki, mniszki pospolite, forsycje, kwiaty śliwy, jabłoni oraz głogu wabią balsamicznym nektarem włochate trzmiele i pasiaste pszczoły, z upojeniem zanurzające swoje liczne odnóża w żółciutkim pyłku. Wiosna. Palące rzodkiewki i chrupiący groszek. Frezja, tuberoza, mrowie tulipanów. Chłodna mięta. Lekko orzechowy posmak rukoli. Kwaśny szczaw. Delikatna goryczka cykorii. Kojąca melisa. Czerwień rabarbaru. Poranny deszcz. Rześkie powietrze. Tęcza. Soczysta trawa. Bazie. Skowronki. Jaskółki. Fiolet sasanki. Klekot bociana. Lemoniada. Spacery. Pikniki. Wycieczki rowerowe. Sukienki. Dłuższy dzień. Piękno. Barwy. Radość. Pobudka przyrody. Ty. Ja. I Nasz skąpany w rzece pies…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Życie i oznaczony tagami , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *