Przepowiadanie przyszłości było możliwe jedynie na przełomie jesieni i zimy, postrzeganym jako czas niezwykły, bo wtedy funkcjonujące wśród ludzi duchy mogły odkryć tajemnice dnia jutrzejszego. W nawiązaniu tego specyficznego kontaktu pomagały przedmioty, rośliny, a zwłaszcza zwierzęta: kot, gąsior, chrząkające świnie, kraczące wrony, psy, koguty (kładziono w izbie kulki z tłuszczu lub rozsypywano ziarno – ta, spod której nóg pierwszej smakołyk został zjedzony, miała najwcześniej zostać mężatką), dające symboliczne znaki, których sposób interpretacji należał do człowieka.
W tradycyjnym kalendarzu jest kilka takich przedświątecznych wieczorów, które uważa się za najlepszy czas na wróżby – a chodzi oczywiście o: katarzynki (24 listopada) i andrzejki (29 listopada). Dni te miały za patronów świętych męczenników Kościoła: Św. Katarzyna z Aleksandrii była uważana za opiekunkę kawalerów, z kolei związek Św. Andrzeja (apostoła) nie jest do końca jasny, choć przypisywało mu się czuwanie nad cnotliwymi i pobożnymi pannami na wydaniu – być może większe znaczenie ma tutaj data przełomu, bowiem dzień Św. Andrzeja kończy rok kościelny i obrzędowy, rozpoczynając adwent.
Niegdyś przyszłość przepowiadano ze znaków na niebie, ze snów, z rozmaitych przedmiotów: łyżka, miotła, igła, polana, węgielek. Sam katalog wróżb chłopięcych nie był zbyt różnorodny, toteż nie stały się one tak popularne, jak te panieńskie. Przykładowo: kawaler, kładąc się spać, umieszczał pod poduszką karteczki z imionami dziewcząt, nocą śnił o ukochanej, a rano losował jej imię, mógł również wstawić do wody odciętą gałązkę wiśni bądź czereśni, jeśli zakwitła w Boże Narodzenie oznaczało to błyskawiczny ślub. U kobiet bardzo duże znaczenie miały: woda i ogień, bo chociażby puszczano na wodę igły albo świece, i jeżeli się spotkały było to jednoznaczne z tym, iż para zostanie zespolona. Ponadto palono kłębki papieru oraz kądzieli, a z ich cieni i ze sposobu spalania wnioskowano o sposobności scalenia z upragnionym chłopcem. Dziewczyny także wydobywały karteczki z męskimi imionami spod poduszki (po całym dniu poszczenia i gorących modlitw), a w celu uchronienia się przed koszmarami połykały wcześniej 3 ząbki czosnku. Słynne było też wybieranie przedmiotów spod talerza: pierścionek lub wstążka z czepca mężatki znamionowały ślubny kobierzec, różaniec czy książeczka do nabożeństwa – klasztor, mirt – drużbowanie, lalka ze szmatek – nieślubne dziecko, listek bądź kwiatek – staropanieństwo, ziemia – śmierć. W niektórych regionach świece umieszczano w łupinach orzechów, przyczepiając do nich karteczki z imionami dziewcząt oraz chłopców; te, które podpłynęły do siebie wróżyły rychły ślub. Znany dzisiaj zwyczaj odszyfrowywania kształtów powstałych z wosku, ewentualnie z ołowiu, wylewanego na skrzyżowane gałązki chrustu (ułatwiały ich wyciąganie) był wyłączną domeną kobiet.
Niestety katarzynki jako dzień wróżb dla mężczyzn odeszły w zapomnienie, stąd obecnie andrzejki są zabawą zarówno dla dziewcząt, jak i dla chłopców. Z tej okazji organizuje się w klubach, domach, szkołach imprezy, w trakcie których odbywają się liczne konkursy, zaś wróżenie pełni tutaj funkcję wesołej zabawy, I TYLKO ZABAWY. Dlatego też kompletnie nie pojmuję ostatniej afery, a mowa o tej lubelskiej, gdzie w jednej ze szkół zabroniono dyskoteki andrzejkowej, bo: zabobony, szerzenie zła, nieprzyzwoitość, katastrofa, sprzeczność z nauką Kościoła. Nie wierzę, że w ogóle da się tak na to spojrzeć, gdyż ustawianie butów w rządku, przebijanie szpilką papierowego serduszka z imionami, przełamywanie ciasteczek, pisanie niewidzialnym atramentem czy układanie liter ze skórki od jabłek nie jest lekceważeniem religii, lecz formą wspólnej rozrywki i tak trzeba to pojmować. Nie dajmy się zwariować, doszukując się w kubeczkach, świeczce, kolorach odprawiania czarów, zwłaszcza z perspektywy 9-letnich dzieci, które nie traktują tego rytualnie, ideologicznie, bo to przekracza ich postrzeganie – one myślą frajdą, grami a nie łamaniem odgórnie ustalonych praw. Nikt tutaj nie aranżował ceremoniałów i młodym do głów nie wbijał, że poważnie i światopoglądowo mają to traktować. Jeśli człowiek się uprze to i w przystrajaniu choinki magię zauważy, więc najlepiej niech postawi sobie w Wigilię storczyka. Lepiej zerknąć we własne karty, swoje przemyślenia, duszę, przeszłość, to, czy życzy się innym źle, jak się postępuje i w miarę szybko zacząć się poprawiać, bo odgórnie to liczą się czyny kierowane sercem, nie zaś podstawówkowa impreza z woskiem w tle.
My tam nie wróżymy, bo za starzy na to jesteśmy, zresztą cierpliwym życie samo przyniesie to, na co wyrażą zgodę, a jak to będzie wyglądało zależy już tylko od połączonych – dobrowolnie;) Przy płomieniu świec drinka monte (wódka o smaku orzecha laskowego + waniliowe mleko skondensowane) wypiliśmy, posiadając klucz wspólny do dwóch serc bijących jednym rytmem;)