Stuk-puk-stuk-stuk-puk niczym uderzenie najcięższego kowadła w kruchy flakonik rozsadza zalęknione lub winne piersi, rozsypując odczucie niesprawiedliwości, wzrastającego gniewu czy też mimowolnie rodzących się wyrzutów sumienia, o istnieniu których nie miało się pojęcia (chyba, że człowiek nicią zła, drobnym ściegiem, przyszył duszę do ciała, swoim nieustępliwym postępowaniem, poczuciem wyższości ponad wszystko i wszystkich, ułudnie udowadniając samemu sobie własną samowystarczalność, bezpodstawną lepszość, aż do momentu nadejścia prawdziwiej, szczególnie dotkliwej tragedii, choć… czasem ten ścieg jest tak ciasny, iż brakuje miejsca na ubolewanie, a później może zabraknąć na nie czasu – i z zatwardziałymi zwykle tak bywa). Lęk skumulowany w zaciśniętych do białości pięściach, grymasie ust krzyczących niemo, rozszerzonych źrenicach, wypatrujących oprawcy. Kropelki potu płyną po zmęczonej wewnętrznymi powrotami skórze. Ten dramat będzie trwał wiecznie: pozostanie stale wspominanym koszmarem – przez ofiarę lub oprawcę; albo oboje albo tylko jednego z nich – w zależności od poziomu wrażliwości, lecz… niektórzy nie mają jej wcale.
Występek, zbrodnia, poświęcenie albo i nie, milczenie, kara bądź jej brak – schemat indywidualnej krzywdy. Są różne odmiany bólu: przeszłości, ciała, umysłu, ducha, niesprawiedliwości, obojętności, samotności, przykrego słowa, upokorzenia, zdrady, ten chwilowy i ten trwający latami, którego ciężar pogarsza jakość życia, blokuje, nastawia wrogo lub potulnie, nie pozwala na zmiany, onieśmiela, jest źródłem niedostatecznego zaufania i potęgującej się nienawiści. Ból uszlachetnia, dodaje siły, skłania do upadku, drwi z człowieka, przeformułowuje priorytety. Uszlachetnia, ale obserwującego – cierpiącemu może dać jedynie do myślenia (gdy naprawdę boli, to nie ma miejsca na anielenie, raczej na bunt, wynikający z niezrozumienia – można łagodnieć, ale z braku fizycznej tężyzny). Dodaje siły tym, będącym w pobliżu, by mogli dźwigać za siebie i za skrzywdzonego, by racjonalnie tłumaczyli, uśmiechali się, gdy trzeba to uczynić dla przelotnej ulgi. Skłania do upadku tych, co ciągle wracają pamięcią, nie potrafią się pogodzić, nie wyrażają zgody na to, co było, co jest, w efekcie losu albo nastawienia będzie. Drwi z każdego z osobna. Przeformułowuje priorytety wyciągających wnioski, mających serce otwarte na metamorfozy, empatycznych.
Do rozważań o bólu nakłania mnie nie tylko życie, ale również film, na którym całkiem niedawno byłam w kinie, a chodzi o „Niewinne” w reż. Anne Fontaine, opowiadający dramatyczną historię zakonnic zgwałconych przez radzieckich żołnierzy, kiedy to Armia Czerwona jeszcze przebywała w Polsce. Kobiety, które przyrzekały czystość zostały jej brutalnie pozbawione; ktoś na siłę wepchnął w nie niechciane życie, które absurdalnie tak bardzo cenią. Owa informacja nie może wyjść na jaw, gdyż taki dyshonor doprowadzi do ich wypędzenia, aczkolwiek niedopuszczenie nikogo z zewnątrz sprawia, iż znajdują się one w ogromnym niebezpieczeństwie zdrowotnym, stąd pierwsza wyłamuje się siostra Teresa (Eliza Rycembel), udając się do Czerwonego Krzyża, skąd sprowadza młodziutką francuską lekarkę, Mathilde Beaulieu (Lou de Laâge), która mimo odrzucenia wiary, mimo narażenia nadrzędnym (ma nakaz leczenia wyłącznie Francuzów) postanawia wspierać ziemskie męczennice; a gdy potrzeba fachowej asysty udaje się do równie powątpiewającego, ale zakochanego w niej żydowskiego lekarza Samuela (Vincent Macaigne). Mathilde zaprzyjaźnia się z siostrą Marią (Agata Buzek), prezentującą duchową otwartość na pewne transformacje zakorzenionych praw niekoniecznie odnajdujących się w teraźniejszości. Bo niby klasztor powinien być obszarem nienaruszonej harmonii, a jednak wdarł się tutaj chaos, okrywający go niesławą, toteż zdaniem niektórych należy to przeraźliwe wydarzenie owić tajemnicą, co robi na pierwszy rzut oka surowa, oschła Matka przełożona (Agata Kulesza), która kłamiąc, że oddaje noworodki do rodzin zastępczych, w istocie zostawia je pod krzyżem, licząc na to, iż ktoś udzieli im pomocy. A gdy prawda wychodzi na jaw, kwituje to wypowiedzią: chciałam oszczędzić wam wstydu i hańby. Zgubiłam siebie by was ocalić, i to diametralnie przekształca bohaterkę, czyniąc z niej osobę twardą (zważywszy na to, iż sama również jest w ciąży), ale jednocześnie wrażliwą, ponadprzeciętnie wczuwającą, dzielną, bo przeciwstawiającą się wcześniejszym ślubowaniom, przysięgom, by ocalić dobre imię zgromadzenia. Niestety „niewinne” w całej tej sytuacji dzieci zostają pozostawione bez opieki i tu rodzą się pytania: czy sztywne zakonne reguły są ważniejsze od ludzkiego życia? kto tworzy te standardy: system czy my sami, i która postawa bardziej ogranicza? co usprawiedliwia ich nagięcie? a kiedy są obowiązki, to gdzie miejsce na prawa? I najważniejsze: czy można krytykować rezygnację z ideałów, jeśli nie dało się inaczej postąpić?
„Niewinne” to film bardziej doczesny niż metafizyczny, bowiem, mimo głębokiej religijności zakonnic ukazuje ludzką odsłonę ich cierpienia: jest samobójstwo z tęsknoty za zabranym dzieckiem, odetchnięcie na wieść, że zdrowe, łzy szczęścia, bo przyszło na świat oraz łzy żałości jak do tego doszło, pojawia się instynkt macierzyński, krzyk, strach, wierność zasadom i paradoksalne łamanie tych zasad. Akcja rozgrywa się w grudniu, w efekcie krajobraz jest zasypany śniegiem; kamera ukazuje wspaniałe zderzenie chłodnych pomieszczeń budynku z urokiem nieokiełznanej natury, bo właśnie w tym filmie fabuła zostaje przeniesiona poza mury klasztoru, co sprawia, że staje się naprawdę atrakcyjny wizualnie. Nie ma tu ckliwości, przesady, niedorzeczności, wartościowania, lecz swego rodzaju duchowa głębia, że wiary mimo doświadczeń, zagubienia, bezsilności nie powinno się stracić.
źródło ilustracji: http://devel.telemagazyn.ppstatic.pl/22/49/ad0d62531a05f9564bec2d8deb3f.1000.jpg
źródło ilustracji: http://gfx.dlastudenta.pl/photos/praktykanci/Michal/Niewinne.jpg
źródło ilustracji: http://www.tofifest.pl/img_news/363S630.jpg
źródło ilustracji: http://culture.pl/sites/default/files/styles/galeria_style/public/images/culture.pl/20150123_anna_wloch_aeroplan_film_0023-1.jpg?itok=c3L1B4BB
źródło ilustracji: http://bi.gazeta.pl/im/10/b9/12/z19635728Q,-Niewinne—rez–Anne-Fontaine.jpg