I wyszeptane pośród odgłosów ciszy…

Satynowy gorset, odsłaniający ramiona, wije się czarnymi tasiemkami w rytm spokojnego oddechu nie naprzykrzającego sobą wiatru, który, gdy chce, to potrafi naprawdę złośliwie (podobnie jak ludzie, ale jemu można wybaczyć; w ramach zrozumienia, nie wyjątku – podli ludzie nie wymagają zrozumienia, nie zasługują). Bezszelestny krok stopy spowitej w koronkową pończoszkę podąża przed, skrycie umysłem spoglądając w zilustrowaną wspomnieniami księgę przeszłości, nakazującej wyciągać wnioski, nie powtarzając tego, co złe, zaś temu, co niedoskonałe przeprowadzić uporczywie drobną kosmetykę, szarmanckie i dobre powtarzać (nie, że tak przystoi, ale powinno się z samego chcenia serca). Zgaszona żółć lekko gorących promieni wypełnia międzylistne powierzchnie, nie pozwalając na bezwartościową próżnię przyrody, bowiem na tę nieprzyzwoicie człowieczą nie ma wpływu. Perłowa masa balowych sukni, pod spodem odzianych w śmietankowe halki chmur, przyozdabia nieśmiałe niebo stonowanymi piórkami. Kolczyki z czereśni chyboczą się na niewinnych uszach, u bardziej winnych wonnością otulając dekolty. Niemo nakręcone wiatraki przecinają powietrze o niespotykanej barwie surowego płótna. Czas stoi w miejscu, jeśli potrafisz go kurtuazyjnie zatrzymać, choć na chwilę, bez przymusu – przymus jest wrogiem dokładności i spokoju ducha. Prowansalska lawenda urzeka przestrzeń fioletowym aromatem (czy wiesz człowieku jak pachnie fiolet? jeśli nie to nadrób to niewwąchanie, zanurzając nos w aromatycznych koralikach tych wdzięcznie kojących kwiatów). Pudrowa róża ze słomkową kokardą spoczywa w ametystowym wazonie zakończonym falbanką. Puszysta łapka dotyka puszystą łapkę – symbol autentycznej przyjaźni, nieudawanej. Do srebrnych kielichów rozlewamy ciszę, która rozpościera się w Naszej przestrzeni złożonej z mozaiki niezliczonych momentów, szeptając słowa, które wypowiedziane w jej otoczeniu mają największe znaczenie.

Cisza jest kobietą; niewidzialnie zasiada na płatkach ziołowej lukrecji, subtelnie chichocząc z bezsensownego pędu tego świata – utrzymanego w hałaśliwym chaosie.

nie mów nic –
tutaj słów nie potrzeba
niech się cisza rozśpiewa
z ziemi bliżej do nieba

nie mów nic –
bo za dużo jest krzyku
słów dokoła bez liku
Twoich dłoni dotykam

nie mów nic –
nie odmawiaj tej prośbie
serce bije za głośno
trzeba ciszy w miłości

nie mów nic –
powtórzyłam jak echo
odpowiedzi nie czekam
nie odfruniesz daleko

nie mów nic –
choć najtrudniej jest milczeć
posłuchajmy tej ciszy
nie chcę kłamstwa usłyszeć…

(Jadwiga Zgliszewska, „Nie mów nic”)

(źródło: https://www.youtube.com/watch?v=u9Dg-g7t2l4)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Życie i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *