„Choć czasem Bestii pojawia się twarz, serce ci powie jak widzieć ją masz” – „Piękna i Bestia”, w reż. Billa Condona

Piękno bywa przewrotne. Piękno bywa zgubne. I pomocne. I niejednoznaczne. Ułudne. Także zdradliwe. Każdy chciałby być piękny, mieć pięknego u boku, zwiedzać piękne miejsca i otaczać się pięknymi przedmiotami. Ponoć pięknym łatwiej, a na pewno bardziej komfortowo. Tylko cóż to właściwie oznacza być pięknym? Jaki jest obraz? Skala? Konfiguracja? Jakie są wytyczne? Czy coś takiego w ogóle istnieje? Moim zdaniem kompletnie nie, stąd gdy trafiam na artykuł typu: naukowcy określili ideał piękna chce mi się śmiać (może nie w głos, ale pod nosem), bo pośród takiej wielości jednostek, ich upodobań tudzież osobniczych historii nie sposób naszkicować czegoś ogólnego; to, co dla jednych jest nieziemskie, dla drugich albo pospolite, albo odstręczające – tutaj nie ma zasady, środka ani uniwersum tak, jak w przypadku schludności bądź taktu. Wiadomo, że człowiek lubi jak mu się podoba, bo przyjemnie, bo cieszy, bo łechta, nęci, napawa dumą, ale właśnie w tym rzecz, że Jemu, Mnie, Tobie, a nie Im czy Wam, bo każdy ma własny ideał piękna, własne postrzeganie, często nawet zaskakująco rozbieżne ze swoimi oczekiwaniami oraz wyobrażeniami, bowiem uwarunkowane życiem, losem, zdarzeniem, emocją, konkretną chwilą, a nie jakimś nawymyślanym odwzorowaniem. Wszak może najpierw patrzy oko, ale decyzja należy do serca, bo wbrew pozorom ono dostrzega znacznie więcej, a przede wszystkim to, czego nie widać. I tak ma być.

Ja natomiast widzę, że to oko błękitne takie piękne, ten niesfornie poskręcany lok, to czułe ramię i troskliwe gesty, długie i krótkie rozmowy przeprowadzone łagodnym tonem, specyficzny dowcip czy słowo zrozumiałe wyłącznie przez Nas.

Niebo zalane atramentem; rozległa ciemnica poprzetykana latarniami. Jedziemy. Światło sztuczne wskazuje drogę. Skręt w lewo, w prawo, prosto, w lewo i jeszcze kilka minut. Parking usiany pojazdami, jednakże bez obrazy, bo Państwo My również na czterech kółkach, więc pretensja byłaby tu wielce nieelegancka oraz bezpodstawna. Krążymy. W końcu wysiadam, zostawiając jego krążącego, by na swych czarnych obcasach postukać po WCZEŚNIEJ ZAREZERWOWANE bilety, które niby trzeba odebrać pół godziny przed seansem (pic na wodę), a seans już za trzy minuty. Schodami ruchomymi troszeczkę, potem dwie wysokości tymi tradycyjnymi. Jestem. W tle praży się popcorn i pękają bąbelki od coca-coli. Ustawiam się w kolejce, bo takowa jeszcze istnieje. Czekam. Cierpliwie (toć to cnota warta szlifowania). Bez obracania głowy odczuwam, że za ramieniem, w niewielkim oddaleniu, stoi Mój Mi On (i oczywiście się nie mylę; zawsze bezbłędnie wyczuję). Odbieram papierek. Rząd 10. Miejsce 16 i 17. Na bramce naddzierają. Wchodzimy, a tam więcej ludności w naszym przedziale wiekowym niż tych wzrostem ledwo sięgających pasa; czyli jednak jesteśmy sentymentalni, czyli kochamy baśnie i chcemy do nich wracać 😉

Bo ten film to nic innego jak „Piękna i Bestia”, tyle że tym razem w reż. Billa Condoda, czyli historia zamieszkującej malowniczą francuską prowincję Belli (Emma Watson), córki zegarmistrza Maurycego (Kevin Kline), która wbrew powszechnej opinii, że kobieta winna prać, gotować i niańczyć gromadkę dzieci, ze śpiewem na ustach, stale pogrążona w myślach, przemierza brukowane uliczki, ściskając pod pachą wielokrotnie przeczytane książki, wypożyczone od księdza (Ray Fearon) (bo tylko u niego jest kilka egzemplarzy), pozwalające na uwrażliwienie oraz przeniesienie w odległe krainy, co daje jej piętno tutejszej, ale jak się później okazuje, niezwykle odważnej dziwaczki, na co dzień odrzucającej prymitywne zaloty narcystycznego Gastona (Luke Evans). Bo pewnego dnia, w trakcie drogi powrotnej z targu, jej ojciec myli drogę i trafia do przerażającego zamku, gdzie zrywa z dziedzińca obiecaną białą różę, za co zostaje wtrącony do lochu przez szkaradną Bestię (Dan Stevens). Do skromnej chatki przybywa tylko koń, który pędem niesie dziewczynę do mrocznego grodziska; tam, podstępem, dzielna córka bierze karę na siebie, przysięgając, że wkrótce ucieknie. Bella dość szybko dostrzega, że w posępnych komnatach przebywają również ożywione, jakby zaczarowane przedmioty: jest Pani Imbryk (Emma Thompson) z filiżankiem Chipem (Nathan Mack), świecznik Płomyk (Ewan McGregor), zegar Trybik (Ian McKellen), Madame Garderobe (Audra McDonald), miotełka Puf-Puf (Gugu Mbmatha-Raw) czy klawikord Maestro Cadenza (Stanley Tucci), usilnie starające się ją zeswatać z początkowo niezbyt sympatycznym panem twierdzy. Bowiem jak się później okazuje, wszyscy zostali objęci klątwą, rzuconą  w trakcie wystawnego balu przez Czarodziejkę (Hattie Morahan), której szyderczo odmówili pomocy; i kiedy spadnie ostatni płatek umieszczonej pod szklanym kloszem czerwonej róży, a Bestia szczerze nie pokocha do tego czasu kobiety, która bezinteresownie to uczucie odwzajemni, pozostaną w takiej przemienionej postaci na wieki. I ten wręcz represyjny środek, zapewne po latach przemyśleń, nauczył Bestię pokory, bo momentami zaczyna odkrywać własną czułostkowość, która urzeka osamotnioną i nierozumianą przez świat Bellę.

„Piękna i Bestia”, a więc ulubiona baśń mojego dzieciństwa o tym, że serce nie sługa, że najważniejsze jest niewidoczne dla oczu – dobrze widzi się tylko sercem, że ta twarz nie taka ważna, gdy mamy do czynienia z prawdziwą miłością, że zło zostaje ukarane, a dobro nagrodzone, że nie warto być egoistą ani przemądrzalcem, że nie można rezygnować z siebie, by wpasować w społeczne stereotypy, to wspaniała adaptacja disnejowskiej animacji, w której kompletnie nie razi mnie ani ułagodzony, niezbyt realny wizerunek Bestii (bo w zasadzie jak Bestia może być realna – no chyba, że mowa o bestii w ludzkiej skórze – a przecież w efekcie ma się wydelikatnić), ani rozwlekanie niektórych sekwencji – zwłaszcza śpiewanych, wszak bez tych cudownych utworów to już nie byłaby ta sama opowieść (w TYM wpisie wspominam sobie inne lubiane bajki i urzekające moją duszę utwory).

Dla mnie odtwarzanie takich klasyków ma sens, gdyż, dając możliwość poznania nowym pokoleniom, stają się nieśmiertelne.

Ja jestem zachwycona.

źródło ilustracji: http://1.fwcdn.pl/po/67/88/736788/7779074.6.jpg

źródło ilustracji: http://i.iplsc.com/-/0006GIQFD3CF5GV1-C122.jpg

źródło ilustracji: http://paradoks.net.pl/image_files/text/31040/bella%20gaston.jpg

źródło ilustracji: http://www.kinotomi.pl/img/movies/71/big_20170124_201838_885595707.jpg

źródło ilustracji: http://bi.gazeta.pl/im/73/01/14/z20978291IH,-Piekna-i-Bestia–2017Q.jpg

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Film i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *