Kochanowskie „Dni Ziemniaka” w rytmie death metalu – recenzja filmu „Gotowi na wszystko: Exterminator” w reż. Michała Rogalskiego

Czasem bywa tak, że ludzie dojrzewają, a marzenia nie; zostają tajnie ukryte w jakiejś mózgowo-sercowej skrytce, gdzie mózg to pamięć, zaś serce emocje i tkwią sobie tak w postaci nienaruszonej, sentymentalnie, trochę wstydliwie wspominane. Bo zwykły śmiertelnik w chwilach życiowego kryzysu czy jakiegoś szczególnego roztkliwienia podszytego niespełnieniem lubi sobie ukradkiem zdmuchnąć kurz i powrócić, myśląc co by było gdyby się wtedy stało, jak wyglądałaby teraźniejszość, na ile byłaby lepsza, a może wcale nie; i męczy się z tą niewiedzą i nienasyceniem upiornie, jednocześnie odczuwając retrospektywny powiew młodzieńczej świeżości. I raczej w tym wszystkim, w tej rzeczywistości mozolnie uporządkowanej, na swój sposób bezpiecznej, lecz nic nie obiecującej, nie bierze pod uwagę, że rzecz jeszcze wydarzyć się może, choć trzeba wziąć pod uwagę, że to już inny czas, inne potrzeby, inny bagaż i trochę inny człowiek.

Tak się dzieje w najnowszej komedii Michała Rogalskiego „Gotowi na wszystko: Exterminator”, która to ostatnio na wielkie ekrany wskoczyła (podstawą scenariusza jest powieść „Kochanowo i okolice” autorstwa Przemysława Jurka, która doczekała się również adaptacji teatralnej) i co zaskakujące: BAWI, naprawdę bawi; bo jak wiadomo trafić w tych czasach na dobrą, optymistyczną, utrzymującą nieżenujący poziom, śmieszną komedię doprawdy trudno.

Film traktuje o męskiej grupce 5 przyjaciół, którzy po 10 latach spotykają się na pogrzebie jednego z nich – Cypka (Sebastian Stankiewicz), który zginął w magazynie pod kołami wózka widłowego w Holandii. W trakcie stypy odzywają się między nimi dawne niesnaski, więc zaraz po uroczystości postanawiają rozejść się w swoje strony i w dalszym ciągu nie kontynuować starej znajomości. Jednak sytuacja ulega zmianie, kiedy nowa Pani Burmistrz (Dominika Kluźniak), żądna uznania dla niedużej, słynącej wyłącznie z „Dnia Ziemniaka” miejscowości, wzywa do siebie zatopionego w przeszłości, prowadzącego z zafascynowanym akwarystyką ojcem (Włodzimierz Matuszak) sklep komputerowy Marcysia (Paweł Domagała) i proponuje mu 80 tys. unijnej dotacji, przeznaczonej na regionalny rozwój kultury. A zwraca się akurat do niego, bo grzebiąc w przestworzach  Internetu, doszukała się wzmianki o tym, że panowie w młodości byli u szczytu kariery – tworzyli dobrze zapowiadający, grający death metal zespół „Exterminator”, aczkolwiek jakiś niewytłumaczalny strach przed sławą doprowadził do jego upadku, bo kiedy mieli zaśpiewać swoje kultowe „Time to Kill” na  znaczącym koncercie, to ze strachu spili się i ostatecznie nie byli w stanie – to zdarzenie poróżniło ich na długie lata. Zatem kiedy nagle pojawia się taka szansa, taki dar od Losu, to może warto byłoby zażegnać dawny konflikt i odrodzić się z popiołów? Marcyś, kompletnie w tej ekscytacji zapominając o swojej partnerce Magdzie (Agnieszka Więdłocha), postanawia odnowić kontakt z obecnie przykładnym małżonkiem i ojcem 2 dzieci, na co dzień pracującym w fabryce, dawnym basistą Jaromirem (Krzysztof Czeczot), ślęczącym w banku gitarzystą Lizzy’m (Piotr Żurawski) oraz dobrowolnie przebywającym w psychiatryku perkusistą Makarem (Piotr Rogucki), który ciągnie za sobą koleżankę ze szpitala Julcię (Aleksandra Hamkało) (nawiasem: co za irytująca postać). Koledzy początkowo się wahają, ale elektryzująca wizja zrealizowania wspólnego marzenia po tylu latach sprawia, że podpisują umowę, wcześniej jej nie czytając – i wtedy zaczyna się prawdziwa jazda, bo okazuje się, że to nie do końca tak, iż mogą sobie grać własne ostre utwory, lecz na festynach zabawiać publiczność, a publiczność lubi wesoło i melodyjnie, a nie przygnębiająco i agresywnie. W efekcie dżentelmeni otrzymują od zjadliwego Wiceburmistrza Ewarysta Wirskiego (Eryk Lubos) listę dozwolonych utworów, które MUSZĄ zagrać zgodnie z tym, co zawarte na papierku, bo jeśli nie, to nie unikną nieprzyjemnych konsekwencji. W ten oto sposób zamiast ciężkiego i wytęsknionego wyśpiewują (bywa, że z udziałem lokalnego chóru starszych pań o słodkiej nazwie „Wisienki”) repertuar Piaska, Papa Dance czy Kombi; wydaje mi się, że taki wewnętrzny dół osiągają z chwilą wykonywania „Kolorowych Jarmarków” Janusza Laskowskiego, bo robią to wręcz psychodelicznie – i wtedy może pomóc jedynie leśny trunek: „Duch Puszczy”.

Jak daleko się posuną, jak bardzo schylą głowy i jak w ogóle kończy się ta historia, w której pan od kiełbasek skrada w pewnym momencie całe show trzeba już przekonać się samodzielnie 😉

„Gotowi na wszystko: Exterminator” to naprawdę porządna i naprawdę zabawna komedia wyposażona w genialny humor, która mimo 2 godzin trwania kompletnie się nie dłuży (nie wiem w ogóle skąd te pomysły, że ciągnie się i przez to nudzi, bo całościowo przekomicznych sytuacji nie są w stanie popsuć jakieś przelotne smęty miłosne).

To taka historia o sentymentalnych powrotach, niegasnącej nadziei, o nadawaniu kształtu marzeniom i tym, że nigdy nie jest za późno na ich realizację, zapewniającą poczucie spełnienia, o tym, że marzyć zawsze warto, wszak to daje szczęście, a przecież z marzeń nigdy się nie wyrasta, bowiem sam świat jest ponury, a marzenia cudownie go ubarwiają – trzeba więc podarować sobie nową szansę na ich urzeczywistnienie.

Niestety jest też druga strona medalu, gdyż wyobrażenia o marzeniach a ich zderzenie z problematyczną doczesnością oraz droga do nich mogą rozczarować, gdyż można dla celu zatracić siebie, pójść na zbyt duże ustępstwa, po prostu w tym wszystkim pogubić; trzeba się więc zastanowić na ile człowiek jest w stanie przesunąć margines indywidualnych wizji i ambicji, jak ma wyglądać ten kompromis.

To również opowieść o rozliczeniu z przeszłością, zawiłych relacjach oraz próbie ich odbudowy, umiejętności rozmowy, mozołach wybaczenia sobie i innym, o pokorze, różnych definicjach szczęścia, o strachu przed świadomie dorosłym życiem i związaną z nim monotonią, nawet o tym jak cienka jest granica między normalnością a szaleństwem i że czasem łatwiej, spokojniej i bardziej atrakcyjnie być szalonym.

No i o poczuciu godności osobistej małych miejscowości też jest ten film, i o tym jak faktycznie wyglądają unijne dotacje.

Polecam.

źródło ilustracji: http://1.fwcdn.pl/po/79/51/787951/7815294.6.jpg

źródło ilustracji: http://gfx.antyradio.pl/var/antyradio/storage/images/film/news/piotr-rogucki-metalowym-perkusista-w-komedii-exterminator-faceci-pragna-mocniej-15495/1086690-1-pol-PL/Piotr-Rogucki-metalowym-perkusista-w-komedii-Exterminator.-Faceci-pragna-mocniej_article.jpg

źródło ilustracji: http://www.csm.tarnow.pl/uploads/event/gallery/112/img_e0498392cbf2ade1757a71acb980a27a.jpeg?v1.4

źródło ilustracji: http://ars.pl/wp-content/uploads/2017/12/Gotowi-na-wszystko_3.jpg

źródło ilustracji: https://i.ytimg.com/vi/N-WrvupXtz8/maxresdefault.jpg

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Film i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *