Nie mam dzisiaj ochoty na pisanie ekstra długiego tekstu na temat ludzkiej podłości, bo wystarczy trochę, zaledwie trochę, lecz świadomie i z cząstką empatii otworzyć oczy i uszy na poszczególne jednostki (przecież nie każdy chce być zwykłą szelmą; chciałam napisać świnią, ale nie będę obrażała świń – bo jest nią ten, który po prostu wyraża na to zgodę, sam daje sobie prawo, o Władca Beznadziejny, Władca Nikt), by zatopić się w bagnach prostactwa, bezduszności i zadufania (zadufanie co krok idzie w parze z chamstwem, bo taki osobnik ma wizję prywatnej lepszości – naturalnie błędną; ewentualnie mści się na innych za własne niepowodzenia bądź prymitywnie się w równie prymitywne sposoby dowartościowuje).
Niestety do okrucieństwa mają ciągotki nie tylko dorośli, ale też bezczelne smarkate (i nie zawsze jest to zależne od wychowania), którym do wyalienowania, obśmiania i uczynienia z życia kolegi piekła wystarczy to, że jest piegowaty i rudy, bo jak się wielokrotnie okazuje: wygląd zewnętrzny ponad serce, rozum i charakter.
W takiej trudnej oraz nieprzyjemnej sytuacji znalazł się właśnie bohater komediodramatu „Cudowny chłopak” w reż. Stephena Chbosky’ego (na podstawie książki autorstwa R.J. Palacio), który dane mi było obejrzeć w zeszłą niedzielę, a jest nim mieszkający na Manhattanie 10-letni August (Auggie) Pullman (Jacob Tremblay), zmagający, w wyniku mutacji dwóch wadliwych genów (oboje rodzice są nosicielami), z chorobą o nazwie dyzostoza żuchwowo-twarzowa, która sprawia, że jego twarz, mimo licznych, bo 27 operacji, jest bardzo zdeformowana – co stanowi problem nie tylko dla niego, ale i dla społeczeństwa.
Akcja filmu obejmuje 1 rok z życia jego i jego rodziny, jednak jest to rok wyjątkowy, bowiem po raz pierwszy przekracza próg szkoły podstawowej – idzie do 5 klasy (wcześniej to nie było możliwe po pierwsze przez wzgląd na rekonwalescencje po zabiegach, a po drugie z troski, z obawy, że nie będzie akceptowany), czyli wdziera się na pożarcie do świata dzikiego oraz podłego, w którym nikt nie ma zamiaru obchodzić się z nim jak z jajkiem (do czego został dotychczas przyzwyczajony, bo Auggie jest niczym słońce, wokół którego krążą pozostałe planety, ale jest to w zasadzie wytłumaczalne).
Chłopiec jest naprawdę sympatycznym, wrażliwym, bystrym, dowcipnym dzieciakiem, który uwielbia „Gwiezdne wojny”, gry komputerowe, a do tego powala na kolana wiedzą z zakresu fizyki, ale początkowo to nie wystarcza, to nie ma znaczenia, bowiem liczą się skośne oczy, mała żuchwa, szczątkowe uszy, masa blizn i tym podobne – liczy się to, co widać na pierwszy rzut oka, gdy zdejmie swój ukochany hełm kosmonauty.
Niemniej jednak dzięki bujnej wyobraźni i ogromnemu wsparciu troskliwej mamy (Julia Roberts), żartobliwego taty (Owen Wilson) (jakkolwiek nie byłby ucieszny, to scena jak płacze za zmarłym psem Daisy doszczętnie roztkliwia) oraz nad wyraz wyrozumiałej i opiekuńczej siostry Vii (Izabela Vidovic) stawia dzielnie temu wszystkiemu czoła (choćby to miało być jedynie zewnętrzne, to daje radę), lecz z czasem, gdy pierwszy odważny postanawia się na niego otworzyć i spojrzeć inaczej niż powierzchownie, jest niczym wstępny potrącony klocek domina, który pociąga za sobą pozostałych, być może mniej mężnych, ale jeszcze nie wypranych z dobroci.
„Cudowny chłopak” to film pozytywny i pokrzepiający, dający nadzieję, że ludzie nie są tak do końca beznadziejni i całkowicie nie brodzą w morzu nikczemności. I chociaż jak dla mnie jest tu jednak trochę za dużo tej słodkiej bajkowości, to ja to chwyciłam; chwyciłam na tę chwilę, w której oglądałam, bo chciałam uwierzyć, że jednak się da, tylko trzeba ociupinę dobrej woli i wysiłku, zrozumienia, życzliwości i heroizmu, by być sobą, ale tym lepszym sobą.
Podobała mi się również konstrukcja filmu, bo został nakręcony z perspektywy kilku osób – nie zaskoczę chyba stwierdzeniem, że w głównej mierze urzekła mnie opowieść siostry, która wspaniale radziła sobie w byciu podporą, ale i tłem chorego brata, w milczeniu zmagając się z własnymi, młodzieńczymi problemami.
To z pewnością produkcja skłaniająca do refleksji, pełna humoru i nie da się ukryć wzruszających scen, bo niech to piorun trzaśnie, ale wzruszyłam się, wzruszyłam się wielokrotnie.
źródło ilustracji: http://ars.pl/wp-content/uploads/2017/12/Cudowny-chlopak_plakat.jpg
źródło ilustracji: https://www.canal-plus.pl/ccnewsimg/mf/2017/153102_c.jpg
źródło ilustracji: https://media.multikino.pl/thumbnails/50/rc/NDA3OEUw/eyJ0aHVtYm5haWwiOnsic2l6ZSI6WyIxMTA0IiwiMTAwMDAiXSwibW9kZSI6Imluc2V0In19/uploads/images/films_and_events/cudowny-chlopak-main_7731465f97.jpg
źródło ilustracji: http://forumcinemaslv.blob.core.windows.net/1012/Event_8661/gallery/wonder%20(1).jpg
źródło ilustracji: http://wizerunekkobiety.pl/content/uploads/2017/12/Cudowny-ch%C5%82opak-wzruszaj%C4%85cy-film-familijny-dla-dzieci-wyciskacz-%C5%82ez-z-Julia-Roberts-Opis-filmu-Recenzja.jpg
A potem w „Costa Coffe” była kawa (kokosowa na mleku kokosowym oraz sojowym, obsypana prażonym kokosem) i herbata (zielona z grapefruitem, imbirem, tymiankiem i konfiturą żurawinową) 😉