Na jawie i we śnie: bestialsko-namiętny koszmar na mrocznej wyspie – „Pod ciemnymi gwiazdami” w reż. Michaela Pearce’a.

Odurzam się szumem lasu oraz niesionym przez powietrze zapachem rzeki i świeżej ziemi. Wyłączam się. Odcinam. Żyję tylko zmysłami. Przyroda jest narkotykiem i będę pożerać go, wciągać niewymiernymi wprost, śmiertelnymi dla prozaiczności ilościami.

Przyjmuję działki blasku księżyca, rozkrzyczanej burzy, ośnieżonego pola, skalistego wybrzeża, lodowatego strumienia, ostrej trzciny, parzącej pokrzywy oraz przyjemnego dmuchawca, działki błotnistego aromatu mchu, goryczy piołunu i fioletowej słodkości maciejki, działki świergotów, chrzęstów, poszeptów, trzepotów i trzasków, działki lepkiej żywicy, brzoskwiniowych brzasków, gwałtownych ulew i pieszczących mżawek, pękających pąków, mgieł nocnych, struktur gładkich i chropowatych, kształtów obłych i kanciastych, tego, co przyciemnione i tego, co mieni się kolorami więcej niż tęczy, tego, co sypkie i tego, co zastygłe, kleiste i suche, błyszczące i matowe – wszystko co znane i nie w przyrodzie, wszystko co trwałe i ulotne.

Lubię to, co ponure i nieokiełznane.

Pragnę dać się pochłonąć, nie zważając na ogólnodostępne.

Trwać z nią i w niej.

Przyroda bywa pełna grozy, niebezpieczna, ale ta groza nigdy nie jest wyrachowana – gorzej jest z człowiekiem, który świadomie na bestialstwo przystaje.

Nie w każdym skrywa się potwór, bo takiego potwora trzeba sobie wyhodować, trzeba go karmić decyzjami – pozwolić mu się rozwinąć, rozsiąść i dręczyć.

Nie lubię ludzi podłych, fałszywych i agresywnych, pretensjonalnych, nieempatycznych i awanturników, egoistów i wścibskich, takich o dyktatorskich zapędach, którzy to chcieliby dyrygować innymi, a jeśli już coś nie idzie po ich chorej myśli, przesyceni zemstą trzęsą się z wściekłości, bo ich nie jest najważniejsze, bo nie mogą porządzić – tak bardzo słabi oni histerycznie wrzeszczą z bezradności, bo nikt ich nie słucha; celowo rezygnuję, bo mam złe myśli, bo nie mam ochoty otaczać się takimi – życie jest zbyt kruche i zbyt krótkie, by taplać się w truciźnie.

Takie bestie solidnie szpikowane tym, co wewnętrzne i tym, co zewnętrzne dojrzewają sobie ukradkiem w bohaterach złowieszczego, ale jakże pociągającego filmu, na który w zeszły weekend wybraliśmy się do kina, a chodzi o „Pod ciemnymi gwiazdami” w reż. Michaela Pearce’a.

Na surowej, brytyjskiej wyspie Jersey mieszka rudowłosa Moll (Jessie Buckley), która na co dzień pracuje jako przewodniczka wycieczek dla emerytów, opowiadając im o lokalnych atrakcjach, do tego opiekuje się zmagającym z Alzheimerem ojcem i śpiewa w kościelnym chórze. Moll wywodzi się z zamożnej, tradycjonalistycznej rodziny, gdzie prym wiedzie apodyktyczna matka Hilary (Geraldine James). Dziewczyna żyje w cieniu uwielbianej, bo dostosowującej do zamkniętej społeczności siostry, sprawiając wrażenie osoby cichej, wycofanej oraz skromnej, jednak w głębi ducha bardzo dobrze wie, że jest wykluczona, że ludzie mają ją za wariatkę, pamiętając napastniczy incydent z nożyczkami z okresu nastoletniego. Stałe napięcie, znużenie, oskarżycielskie i wszystkowiedzące spojrzenia oraz ciążące w atmosferze zakłamanie zostaje wzbogacone o wzniesienie na piedestał siostruni na jej własnych urodzinach – wtedy coś pęka; pęka powłoka wymuszonego spokoju i poukładania, co pozwala wymknąć się do nocnego klubu, upić prawie do nieprzytomności i bawić w towarzystwie nieznanego chłopaka, który nad ranem staje się zbyt natrętny. Los chce, by tego natręta przegonił zbuntowany, nie cieszący dobrą opinią, zajmujący kłusownictwem, trochę niechlujny blondyn ze strzelbą, czyli Pascal (Johnny Flynn). Mężczyzna ma w sobie intrygujące nieokrzesanie, umiejętność przeciwstawiania normom, ma w sobie tajemnicę i namiętność, a do tego zapach, który tak strasznie uwodzi Moll – między kochankami rodzi się gwałtowne, podszyte pożądaniem i fascynacją uczucie, nakazujące nie liczyć się z niczym ani z nikim, wyzbywające jakiejkolwiek ostrożności, nawet wtedy, gdy zaczyna się seria zabójstw, a ofiarami są wyłącznie młode kobiety. Sielankę przerywa obarczenie winą karanego już kiedyś Pascala w co początkowo dziewczyna zupełnie nie chce wierzyć, miotając w miłosnych sidłach wierności, przezorności, zmysłowości, szału, oporu, pogardy i zemsty, co tylko podsycają dręczące ją senne koszmary, szeptanki, sugestie, domysły, okoliczności, wystające z piachu dłonie, zabite zające, ciemne bory i niepokojące melodie.

Kto morduje?

Na to pytanie widz odpowie sobie wielokrotnie, przeskakując z podejrzeniami raz na jednego a raz na drugiego bohatera – nic tutaj nie jest oczywiste.

„Pod ciemnymi gwiazdami” to jednocześnie thriller, romans, dramat i baśń. To niepokojąca, smętna opowieść o przystającym na zło człowieku pośród huku granatowych fal i zaostrzonych skał, pośród pocałunków, oskarżeń, ufności i nienawiści.

Ja jestem zachwycona.

źródło ilustracji: https://www.filmweb.pl/film/Pod+ciemnymi+gwiazdami-2017-803230

źródło ilustracji: http://film.dziennik.pl/trailery/artykuly/578024,pod-ciemnymi-gwiazdami-beast-trailer.html

źródło ilustracji: https://cojestgrane.pl/polska/dolnoslaskie/wroclaw/wydarzenie/3ytz/pod-ciemnymi-gwiazdami/jest

źródło ilustracji: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,152731,23820201,jessie-buckley-z-filmu-pod-ciemnymi-gwiazdami-bestia-jest.html?disableRedirects=true

źródło ilustracji: https://moviesroom.pl/recenzje/recenzje-premier/pod-ciemnymi-gwiazdami-recenzja-mrocznego-brytyjskiego-romansu/

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Film. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *