I ja byłam na obleganym „Klerze” w reż. Wojciecha Smarzowskiego

Na „Klerze” w reż. Wojciecha Smarzowskiego byłam już jakiś czas temu (zresztą chyba jak każdy), choć dostać bilet akurat na ten film jest nie lada wyzwaniem, bo na to idą nawet ci, którzy nie byli w kinie od 40 lat.

źródło ilustracji:  https://www.filmweb.pl/film/Kler-2018-810402

Jednak po obejrzeniu tego obrazu chciało mi się zwyczajnie rzygać, stąd nie miałam ochoty o tym pisać, ale po zobaczeniu wczorajszego reportażu w „Uwadze” po prostu muszę, bo zbiera mnie na wymioty jeszcze bardziej – sprawa dotyczyła księdza, który molestował chłopaka (czyli jak się okazuje sytuacja wcale nie taka rzadka), ale tym, co mnie najbardziej uderzyło (poza wiadomym przestępstwem, plugastwem i zadaną krzywdą) była butna postawa wielmożnego, który doskonale zdawał sobie sprawę, że ta rodzina po pierwsze jest trochę zaciemniona, żyje w poczuciu dominacji kościoła, płoszy się na wieść o skandalu i podejrzewam, że jest jakoś uzależniona od księdza pod względem finansowym (to moje domysły; bo nie zareagować wzburzeniem i agresją na coś takiego, nie zbulwersować szalenie mogą wyłącznie ci, którzy albo boją się coś stracić albo są jakimiś fanatykami): jego pewny krok, gdy tam podążał, niewzruszony ton, w którym się wypowiadał świadczył o tym, że wie, że tam nikt nie zareaguje, bo gdyby miał świadomość, że ojciec obije mu mordę, a rodzina zrobi wszystko, by wpakować zboczeńca do więzienia, nie wędrowałby w tak śmiały sposób.

I zupełnie nie interesuje mnie czy ofiara była bierna, zalękniona, ograniczona umysłowo (tutaj podłość razy dwa), czy nawet wyrażała chęć (a uginanie się będąc kapłanem i tak jest niedopuszczalne), bo nikt nie ma prawa krzywdzić, a osoba duchowna nie jest tutaj człowiekiem słabym, człowiekiem grzesznym, człowiekiem ulegającym pokusom, lecz pedofilem, dewiantem, zwyczajnym przestępcą, który musi przed wymiarem sprawiedliwości odpowiedzieć dokładnie tak samo jak inni, a nie… zostać przeniesionym do odległej parafii. Taki ksiądz nie jest księdzem i być nim nie może, bo jak tworzyć wiarę na tego typu łajdactwach, jak prosić o łaski, o lepiej, no jak?

„Kler” to ukazany bez przykrywki syf, jaki panuje w kościele i to jest właśnie nie lada sensacją, na którą społeczność tak tłumnie podąża, jako że został poruszony temat tych, którzy nierzadko mają się za świętych i nietykalnych i tak bezwzględnie lubią oceniać oraz potępiać. Wszak o tym faktycznie powinno się krzyczeć, a nie tylko mamrotać i zamiatać pod dywan, bowiem  taka postawa daje przyzwolenie, bo to się utrwala, bo nie ma konsekwencji ani nawet strachu przed ich wyciągnięciem; i dzięki Ci Papieżu Franciszku, że Ty wreszcie miałeś odwagę powiedzieć na głos, że pozwoliłeś się sobie wzburzyć i jawnie oraz ze skutkiem zareagować na cały ten brud, na tę fałszywą moralność, na licencję na zło, na udawaną wiarę, bo to właśnie dzięki Tobie dokonują się mocne przemiany. Tylko Ty grzmisz na te krzywdy zadawane dzieciom przez oblechów zakładających sutanny, podajesz nazwiska i masz heroiczność (bo świadomość, że na tym nic się nie zbuduje)  tudzież konsekwentność, by odsunąć ich od stanu duchownego, Ty mówisz, że sakramentami się nie handluje, że tu nie można ustalać cennika, bo one nie są na sprzedaż w istocie (Jeżeli przyjdą młodzi ludzie i poproszą o udzielenie ślubu, a ksiądz wyciąga cennik, to jest to barbarzyństwo. Tego nie można nazwać duszpasterstwem. Mamy obowiązek przyjmować ludzi jako chrześcijanie. Jeśli byśmy się tego zaparli, to zapieramy się samego Chrystusa i Ewangelii – to wypowiedź skierowana w trakcie Światowych Dni Młodzieży do Polskich Biskupów, która, jak nie trudno zauważyć, została kompletnie zignorowana),  Ty wołasz o zdradzie Chrystusa, która dokonuje się w Jego świątyni, wołasz o oszustwach, oszczerstwach, egoizmie, zerowej tolerancji, materializmie, nadużyciu władzy i sumienia, zuchwalstwie, klerykalizmie, który tworzy rozłam i pomaga w popełnianiu złych rzeczy, o zadawaniu trwałych ran, bólu, wstydzie i niemocy ofiar, to Ty uznałeś, że trzeba ujawnić wszystkie formy zepsucia duchowego, bo te „potworności popełniane w kościele” od lat są lekceważone i wyciszane, a wtedy nie ma szans na nawrócenie, bo trzeba wyrazić skruchę i stanowczość, by to wszystko zwalczyć, i jeszcze potrafisz prosić o przebaczenie i pokutę za to obrzydliwe, karygodne, znikczemniałe, co wyprawiają ludzie, którzy mają za zadanie wszczepiać i rozpowszechniać pomoc oraz wiarę.

Konieczne jest, abyśmy jako Kościół mogli rozpoznać i z bólem oraz wstydem potępić te potworności popełnione przez osoby konsekrowane, duchownych, a także przez tych wszystkich, którzy mieli misję czuwania. Świadomość grzechu pomaga nam uznać błędy, przestępstwa i rany zadane w przeszłości i pozwala nam otworzyć się i zaangażować obecnie bardziej w proces ponownego nawrócenia (…)

Niech Duch Święty da nam łaskę nawrócenia i namaszczenia wewnętrznego, abyśmy w obliczu tego przestępstwa nadużyć mogli wyrazić naszą skruchę i naszą stanowczość, by odważnie z nimi walczyć.

(Papież Franciszek, Watykan, 20 sierpnia 2018 rok)

Po jednej stronie „Kleru” stoją ludzie ślepo zapatrzeni, nie potrafiący otworzyć się na prawdę, tej prawdy nie dopuszczający do własnych wyobrażeń, w tym oczywiście księża, którzy pohukują o jednowymiarowości filmu, o uproszczeniach, oskarżeniach, deformacjach, wyolbrzymieniach, schematach, kłamstwach i niesprawiedliwości. Po drugiej stronie są ci zbuntowani, ci, którzy nienawidzą absolutnie i doszukują się samych szkaradzieństw, czyli biorą jak leci tylko to, co najgorsze i w efekcie uogólniają. A tutaj trzeba wypośrodkować, bo chodzi o zgodność z rzeczywistością.

Jeśli jakaś produkcja podejmuje temat celowego uśmiercania pacjentów na stołach operacyjnych przez lekarzy współpracujących z zagraniczną mafią, która skupuje od nich organy do przeszczepów, to ta produkcja dotyczy właśnie takiego kręgu lekarzy, a nie wszystkich lekarzy. Jeśli mówi się o policjantach tyranach, co to represjonują swoje rodziny albo tych, którzy gdzieś w ciemnicy zakamarków prowincjonalnej komendy katują i gwałcą podejrzanych do momentu ich zakatrupienia, to też nie oznacza, że robią tak wszyscy, ale że to się zdarza.

Podobnie jest z „Klerem”, który w osobach Księdza Tadeusza Trybusa (Robert Więckiewicz), Księdza Andrzeja Kukuły (Arkadiusz Jakubik), Księdza Leszka Lisowskiego (Jacek Braciak) oraz Arcybiskupa Mordowicza (Janusz Gajos) odtajnia, że wśród księży, w kościołach panuje pijaństwo, wulgarność, pieniactwo, układy, szantaże, korupcje, wygodnictwo, pedofilia, gromadzenie majątków, karierowiczostwo, oszustwa, romanse, korzystanie z usług prostytutek, posiadanie dzieci, zatajanie występków, nieumiejętność przyznania do winy, nie przywiązywanie wagi do sakramentów, bezduszność, nakładanie masek, cynizm, hipokryzja, moralny upadek, po prostu akceptacja zła i wybór tego zła – i nie chodzi o to, że robią tak wszyscy, ale o to, że są tacy, co robią, o to, że w Bożej Świątyni pojawia się akceptowane zło, którego być nie powinno.

Bo świeckiemu nie wolno, ale księdzu tym bardziej nie wolno, bo on się decyduje, by służyć w imię Boga: nie jest więc Bogiem, lecz Sługą Bożym. Bycie księdzem to misja, a nie wykonywanie zawodu; to nie praca od 6.00 do 15.00, ale poświęcanie przez resztę życia (nie że rozbudować parafię, dołożyć piętro na plebani, kupić superfajną furę, wyjechać na dwutygodniowy wypoczynek na Malediwy, odbębnić 2 msze, które odbębnić trzeba i raz w tygodniu iść do chorych rozdać komunię i namaścić, ale wyjść do ludzi potrzebujących, upadających, wzmacniać ich duchowo, wspierać słowem i gestem, wspomagać, tłumaczyć, być po prostu, służyć w imię Pana nieustannie, nie odpuszczać i nie opuszczać zwłaszcza tych, co mają najgorzej, co są szczególnie cierpiący i zagubieni, bo taką drogę samoistnie wybrali – drogę ciągłego zaangażowania).

I nie, księża nie mają prawa do takich podłości pieszczotliwie określanych „słabościami”; bo jeśli są zbyt słabi, to niech nie biorą na siebie takiej odpowiedzialności, a jeśli już wezmą i dopiero wtedy okaże się, że wolą poddać się złu, to niech godnie zrezygnują i nie zanieczyszczają tego obszaru. Niech pozwolą działać tym, którzy potrafią, bo chcą, bo w innym wypadku nigdy nie będzie dobrze.

Ksiądz posuwający się do różnego rodzaju plugastw, to nie człowiek ułomny, niedoskonały, mający słabą wolę, tylko kapłan, który naumyślnie wybiera zło: bo wie, że to jest złe, a jednak smakuje, więc sięga po więcej. To zwyczajny przestępca, który zasługuje na karę, ale tym większy od innych, że nie świecki, tylko duchowny.

Rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych. Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił.(Łk 1,51-53)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Film. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *