„Od przeszłości nie da się uciec, przyszłości nie da się pochwycić, istnieje tylko tu i teraz” – „Cicha 5”, czyli zbiór bożonarodzeniowych opowiadań

Nie wiem czy to te pokryte szronem błękitne krajobrazy, migoczące lampki, choinki obwieszone szklanymi gwiazdami, czy gorące kakao z piankami albo imbirowa kawa do towarzystwa lukrowanego piernika, ale… kiedy znajduję się w grudniu mam potrzebę przeczytania choćby jednej książki w bożonarodzeniowym klimacie. Naprawdę. Budzi się to we mnie, rozsiądzie i uporczywie czeka, aż sięgnę, bo już wiem i całkiem serio piszę, że zdusić mogę tylko czytając, bowiem wzdycha i przestać nie chce, jeśli odważyłabym się jednak nie przeczytać. Nie ma innej rady. Muszę nakarmić literacki głód świąt, co jest absurdalnie-przerażające, ponieważ w życiu realnym za tego typu świętami nie przepadam. Nie potrzebuję. W zasadzie mogłyby nie istnieć i to nie zmieniłoby zupełnie nic. Nie kryje się za tym rzecz jasna żadna trauma, żadne braki w dzieciństwie czy jakie bądź niespełnienia – to po prostu nie moja estetyka (estetykę zimy uwielbiam, świąt… niekoniecznie) i nie moje odczuwanie, a jak będę pragnęła się z kimś spotkać, to nie potrzebuję do tego barszczu z uszkami, lecz chęci. A jednak moja literacka dusza chce doświadczyć Bożego Narodzenia literacko. Więc doświadcza. Ale nim doświadczy, to sporo się muszę naszukać, by przeczytać coś, co nie jest wyłącznie świątecznym kiczem dla samego pisania o świętach, ale czymś, co jakkolwiek mnie poruszy i wtuli w tę przytulną, ciut zaczarowaną, bombkową atmosferę.

 

W tym roku sięgnęłam po cudowną, zaprószoną wieczornym śniegiem okładkę, z uliczką wysadzaną kamienicami, bo rzecz dzieje się właśnie tam, w 7 mieszkaniach, przy ulicy „Cichej 5”.

 

1. „Gałązka Jabłoni” – Katarzyna Bonda

Mieszkanie numer 5.

Trudniący się fotografią Stanisław wspomina przykry rozwód z ukochaną żoną Agnieszką, po którym rzucił się w wir pracy, romansów, sportu oraz samotnych podróży. W międzyczasie staje się uczestnikiem rozgrywek matrymonialnych pomiędzy rozgniewaną modelką Mariką, a laborantką Dagną.

 

Lepiej jednak wiedzieć, czy warto przegrupować siły i iść na przód, czy nadszedł czas ucieczki, co niektórzy zwą taktycznym odwrotem. Ucieczka zaś jest dobra jedynie wtedy, gdy prowadzi cię do przodu. 

Kiedy się jest starym zgredem, człowiek lepiej pamięta to, co było dobre, a nie to, co było złe. I dobrze. W pewnym wieku zostają tylko wspomnienia. Zawsze są dobre. Bo nic innego się nie liczy.

Poeta musi być rodzajem marzyciela – wariata w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

 

2. „Przypadki senatorowej K.” – Małgorzata Kalicińska

Mieszkanie numer 3.

Wielce poważany senator Aleksander Karenin związał się z dużo młodszą Anną i chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że kobieta go nie kocha, to jednak on czuje się z nią w jakiś sposób szczęśliwy. Sytuacja zmienia się, gdy Anna wdaje się w romans z popularnym aktorem serialowym Aleksem Wrońskim.

 

Nie ma w świecie większej furii niż kobieta, którą facet zostawił dla młodszej.

Ludziska wbrew pozorom kochają donosy, taka już nasza wredna natura.

No bo jak narzekać na idealne życie?! No, sama powiedz, jak?

 

3. „Powrót na Cichą” – Katarzyna Michalak

Mieszkanie numer 2.

Wdowiec Rajmund Głodowski jest dyrektorem finansowym wielkiego międzynarodowego koncernu. Po śmierci żony tak bardzo oddał się pracy, że nie potrafił stworzyć mocnych więzi ze swoimi córkami: Manią, Matyldą i Moniką, co niestety po latach owocuje głębokim osamotnieniem, jednak on w końcu postanawia coś z tym zrobić.

 

Zwycięzca zawsze jest sam.

Bo tylko śmierć odbiera najbliższych raz na zawsze, nieodwracalnie i definitywnie.

 

4. „Wigilijna rzeźba” – Krystyna Mirek

Mieszkanie numer 6.

Rzeźbiarz Jakub utrudnia życie pozostałym lokatorom, ponieważ nocami tworzy swoje dzieła, co jest w istocie sposobem na zagłuszenie myśli o żonie Jagodzie, która, skarżąc się na to, że jest niebieskim ptakiem, odeszła, dodatkowo utrudniając kontakt z dziećmi. Ale tuż przed Wigilią w jego drzwiach staje mały Daniel.

 

Wigilia to nie jest dobry dzień dla samotnych osób z poharataną przeszłością. Trzeba szukać sposobów, by zapomnieć o rzeczywistości.

Święta wywołują w ludziach uśpione emocje, niestety nie tylko te dobre.

 

5. „Niebieski język” – Natasza Socha

Mieszkanie numer 4.

78-letnia Agnieszka to babcia przebojowa. A w zasadzie to stała się przebojowa po śmierci konserwatywnego męża. Kocha plastikowe ozdoby, psika się malinowymi perfumami, nosi srebrne sandałki i różowe sukienki z tiulu, stawia irokeza, na paznokcie przykleja cyrkonie, kokosanki chrupie przy stoliku w kształcie muszli, a jej największym przyjacielem jest wykonujący formikaria homoseksualny wnuk Kola, który do łazienki zakupił dywanik z mchu i ogromne podświetlane na multum kolorów akwarium, do ręki wciska niebieskiego loda o smaku gumy balonowej, a gdy babcia zapada na raka… zakłada jej Facebooka.

 

Każdy życiowy dramat wymaga czasu. Dajmy go sobie. Zanurzmy się w bólu i pozwólmy na cierpienie. Im bardziej będziemy odsuwali od siebie proces żalu, tym dłużej będzie on trwał.

W przeświadczeniu ludzi młodych stary człowiek powinien sam usuwać się na margines. Nie rozpychać, nie gadać za dużo, od czasu do czasu upiec ciasteczka i ładnie wyglądać pod choinką, oczywiście wyłącznie w ramach zapozowania do rodzinnego zdjęcia. Nie zabierać miejsca w środkach komunikacji miejskiej, ani tym bardziej w przychodniach. Nie mieć własnego zdania, hobby, pasji, ani w ogóle żadnych zainteresowań. Jeśli ma nadmiar pieniędzy, powinien je rozdać, bo przecież ich nie potrzebuje. Jeśli ma klejnoty rodzinne, to też powinien je rozdać, bo stara baba obwieszona złotem wygląda okropnie. Jeśli chce coś powiedzieć, to lepiej niech milczy. A jeśli zachoruje, to na własną odpowiedzialność, bo jak można innym utrudniać życie.

Ludziom stojącym z boku wydaje się, że pozytywne myślenie pojawia się jak na zawołanie. Wystarczy zrobić trzy pajacyki, głupią minę do lustra, a już człowiek widzi świat w tęczowych barwach, niczym idiotyczny kucyk z bajki dla dzieci. Otóż tak właśnie nie jest.

Hejterzy mają tylko gorze dni. Ich głównym zadaniem jest śledzenie w Internecie innych i pozostawianie wrednych komentarzy. To najczęściej sfrustrowani, nieciekawi ludzie z językami wykręconymi nienawiścią (…) Schowani pod masami nicków plują jadem na wszystko i wszystkich. Ich życie nabiera barw, kiedy komuś odczepią się sztuczne włosy, a z majtek wyskoczy podpaska, i to w miejscu publicznym (…) Ci ludzie to zbuki. Z zewnątrz wyglądają normalnie, wewnątrz cuchną niczym skunksy.

Kiedy człowiek czuje się zmęczony psychicznie, ma w sobie więcej odwagi. Przestaje go obchodzić, co pomyślą inni, i – paradoksalnie – bardziej skupia się na swoich pragnieniach i potrzebach.

 

6. „Serce” – Małgorzata Warda

Mieszkanie numer 7.

Pola Kamińska straciła męża Janka. Zginął w wypadku motocyklowym. Kobieta nie potrafi wyjść z żałoby, mimo że chce normalności dla swojej córeczki Emilki. I właśnie ta Emilka któregoś dnia przyprowadza do mieszkania Staszka, w którym bije serce taty.

 

Małe dziewczynki kochają tajemnice i sekretne miejsca.

 

7. „List do Mikołaja” – Magdalena Witkiewicz

Mieszkanie numer 1.

70-letnia Maryla Jędrzejewska uchodzi za zgryźliwą staruszkę, która mieszka z kotem i całymi dniami wysiaduje w oknie. Tyle, że nikt nie wie, że Maryla… jest prawdziwym Świętym Mikołajem.

 

Mikołaj istnieje, proszę pani. Jest w takich ludziach jak pani… Dziękuję.

Czasami los kładzie nam pod nogi kłody. Nie powinniśmy ich toczyć przed sobą, bo może być bardzo ciężko. Powinniśmy nauczyć się je przeskakiwać. A to już bardzo trudne.

Dobro zawsze wraca. Czasem nieco inaczej, czasem od innych ludzi, ale wraca.

 

„Cicha 5” to zbiór 7 opowiadań świątecznych autorstwa polskich pisarek, które liczą w sumie 378 stron (Wydawnictwo Filia), więc każde z nich jest dosyć długie, ale to dobrze, bo można trochę lepiej poznać historię poszczególnych lokatorów. Tym, co najbardziej mnie zaskoczyło jest panujący tutaj nastrój smutku. Tak. Te opowieści są smutne, bo losy postaci są smutne, co rzadko się zdarza w tego typu książkach, które raczej sypią uśmiechami i reniferami, a nie chorobami, samotnością czy rozwodami. I naturalnie, jak to w przypadku takich zbiorów bywa (poza tym, że zostaje zaburzony realizm, co jednak można wytłumaczyć świąteczną magią i tym, że niemożliwe staje się możliwe), opowiadania są nierówne: są lepsze i są gorsze – moim faworytem jest ostatnie, czyli „List do świętego mikołaja” autorstwa Magdaleny Witkiewicz, bowiem rozczuliłam się z podziwu, ale podoba mi się również „Serce” Małgorzaty Wardy, które boli i wzrusza do ostateczności. Jednakże nie lubię tego, że choć bohaterowie są mieszkańcami tej samej kamienicy, to nie pojawiają się nawzajem w swoich opowiadaniach, bo przez to jest bardziej obco niż ciepło, no a Boże Narodzenie zobowiązuje do ciepła w literaturze. Aczkolwiek tym, czego nie znoszę jest korekta, bo ilość powtórzeń oraz literówek zatrważa. Mimo to polecam, ponieważ właśnie ta książka nakłania do refleksji, że święta to nie zapchany potrawami stół, wszystkim znane piosenki i brokatowe dekoracje, ale miłość, bliskość, szacunek i harmonia.

W klimacie bożonarodzeniowym zachęcam również do przeczytania:

1. „Piernikowych makabresek”, czyli świątecznych opowiadań kryminalno-sensacyjnych Joanne Fluke, Laury Levine oraz Leslie Meier 

2. „W śnieżną noc”, czyli świątecznych opowiadań o miłości Maureen Johnson, Johna Greena i Lauren Myracle

3. Zbioru opowiadań „9 Wigilii”

4. Książki „Świąteczny sweter” autorstwa Glenna Becka

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Literatura, Literatura i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *