„Mówią, że czas leczy wszystkie rany. Jednak po każdej ranie pozostaje blizna, ślad i przypomnienie bólu” – „Najcenniejszy dar” autorstwa Richarda Paula Evansa

Ktoś mi mi mówi: „też to przeżyłem”

ale problem w tym

że ja

przeżyć

nie potrafię.

 

Czekam na mgłę.

Niech zasłoni wszystko.

 

Przeczytałam jeszcze jedną świąteczną książkę, a chodzi o „Najcenniejszy dar” autorstwa Richarda Paula Evansa, którą pisarz ponoć stworzył w oparciu o własne przeżycia.

 

Richard Evans wraz z żoną Keri oraz 4-letnią córką Jenny po kilku latach pobytu w Kalifornii powracają w rodzinne strony i zamieszkują w cieniu ośnieżonych gór Wasatch, w Salt Lake City, gdzie za namową znajomego zakładają wypożyczalnię uroczystych strojów dla mężczyzn. Interes prosperuje dość dobrze, ale nie na tyle, by było ich stać na zakup większego domu, ponieważ ten, który zajmują obecnie jest naprawdę maleńki. Dlatego gdy natrafiają w gazecie na ogłoszenie Pani Parkin:

Starsza pani z dużym domem w Avenues zatrudni małżeństwo do przygotowywania posiłków, lekkich prac domowych oraz utrzymywania porządku na zewnątrz. Gwarancja niezależnego mieszkania w miejscu pracy. Wakacje. Mile widziane dzieci/niemowlęta.

, postanawiają na nie odpowiedzieć.

Dom okazuje się naprawdę imponującą wiktoriańską budowlą z czerwonej cegły, bogato zdobioną drewnianymi elementami w kolorze kremowo-malinowym i zwieńczoną ciemnozielonymi gnotami. Znajdujące się po zachodniej stronie domu okno wykuszowe podpierało balkon na pierwszym piętrze. Balkon, podobnie jak weranda na parterze, rozciągał się wzdłuż frontu domu, a osłaniający go daszek wspierały ogromne, ozdobnie toczone dźwigary. Pod okapem biegł złocony fryz. Drewno było świeżo odmalowane i dobrze zakonserwowane. W centralnej części dachu, pośród strzelistych iglic z kutego żelaza wznosił się masywny ceglany komin. Fundamenty domu otaczała misterna krata, ukryta tu i ówdzie za równo przyciętymi zimozielonymi krzewami. Pośrodku kamiennego podjazdu stała fontanna z czarnego marmuru wypełniona zamarzniętą wodą (…) Drzwi były pięknie rzeźbione, z szybkami z wytrawionego szkła o zawiłym kwiatowym wzorze, a za tymi drzwiami równie wyśmienite, pachnące mieszaniną nafty i cynamonu, wnętrze: marmurowe posadzki, wzorzyste kafelki, rzędy kinkietów, ościeżnice z wiśniowego drewna, haftowane obrusy, etażerki, porcelanowe figurki, posrebrzane serwisy, kryształowe żyrandole czy fantastyczne rzeźbione kominki, które perfekcyjnie wprost pasują do kunsztownej właścicielki, czyli MaryAnne. Kobieta od 14 lat jest wdową – jej mąż David był biznesmenem i kolekcjonerem: podróżował po całym świecie, a z każdej podróży przywoził coś niesamowitego. W wolnym czasie zgłębiał wiedzę o meblach oraz antykach, a na kilka lat przed śmiercią zaczął kolekcjonować Biblie – i ten dom jest dla niej samej za duży, dlatego też potrzebuje kogoś do pomocy, w zamian oferując mieszkanie na piętrze we wschodnim skrzydle. Po wstępnej rozmowie ustalają, że idealnym rozwiązaniem będzie 45-dniowy okres próbny, na którego koniec stwierdzą, czy ten układ jest dla nich korzystny. Rodzina wprowadza się do staruszki i bardzo szybko nawiązuje się między nimi przyjacielska nić.

Wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, interes prosperuje coraz sprawniej, więc i Richarda nie ma coraz dłużej, dziewczyny uwielbiają przesiadywać ze staruszką, a ona sama pyta kiedyś mężczyznę: jakimi zmysłami najbardziej odczuwa święta i co było pierwszym darem przy Bożym Narodzeniu?

Na nieprzemyślaną odpowiedź reaguje dość nerwowo, co zaskakuje, niemniej jednak mocniej zaskakuje go powtarzający się sen o kamiennym aniołku i płynąca z bożonarodzeniowej skrzynki melodia. Skrzynka ta jest wykonana z drewna orzecha włoskiego, misternie rzeźbiona i wypolerowana (…) Ma dwa duże mosiężne zawiasy w kształcie liści ostrokrzewu. Opasają ją dwa skórzane rzemienie spinane na bokach srebrnymi sprzączkami, znajduje się na strychu i jest wypełniona listami.

Do kogo są skierowane listy? I gdzie MaryAnne wymyka się z domu?

Tych odpowiedzi łatwo się domyślić, ale to tylko w trakcie poznawania owej historii, kartka po kartce.

 

„Najcenniejszy dar”  to bardzo krótka książka, ponieważ liczy zaledwie 115 stron (Wydawnictwo Znak Literanova), które dodatkowo są zadrukowane dość dużą czcionką; ja przeczytałam ją w godzinę. Rozpoczyna ona cykl „Christmas Box”, ale nie mam zamiaru zabierać się za kolejne pozycje, czyli „Zegarek z różowego złota” oraz „List”, a to dlatego, że chociaż traktuje o wartościach uniwersalnych i kluczowych, to robi to zbyt banalnie i zbyt prostodusznie, co w żaden sposób nie porusza ani strun mojego zachwytu, ani wzruszenia, a tego właśnie oczekuję od bożonarodzeniowych historii. To taka przewidywalna (mimo tajemnicy), ciut przelukrowana opowiastka, której można z przyjemnością wysłuchać jako anegdoty opowiedzianej w trakcie uroczystości wigilijnych, co zapewne będzie dobrym początkiem do dalszych rozmów na temat religii, wiary czy tego, co jest w życiu naprawdę ważne, na co niepotrzebnie tracimy czas oraz energię i jak właściwie powinny wyglądać ludzkie relacje.

Mądra, ciepła, ze szczyptą świątecznej magii i pięknym przesłaniem, jednak niestety nie dla mnie.

Jedynym, co mi się tutaj podoba jest drobiazgowy opis domu.

Nigdy nie wiadomo, w co się człowiek może wpakować.

Stare domy mają swoje zapachy, nie zawsze przyjemne.

Niektórzy ludzie urodzili się po to, by pracować dla innych. Nie w bezmyślny czy służalczy sposób, ale po prostu pracują lepiej w narzuconym reżimie codziennych zadań i funkcji zawodowych. Inni są obdarzeni zmysłem przedsiębiorczości, lubią podejmować ryzyko i sami decydować o swoim losie.

Najwyraźniej wyparcie jest niezbędnym mechanizmem obronnym potrzebnym człowiekowi do radzenia sobie z cierpieniem.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Literatura, Literatura i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *