CZYNY, NIE SŁOWA, feminzim, arachnologia, ecriture feminine i „Sufrażystka” w reż. Sarah Gavron

Feminizm należy do zjawisk złożonych i wieloaspektowych, a jego początków należy szukać już w XVIII wieku, kiedy to był ruchem o charakterze socjopolitycznym, nastawionym na walkę z przejawami nierówności kobiet wobec mężczyzn, w przestrzeni społecznej, kulturowej, a także wobec prawa. Feminizm socjopolityczny został podzielony na trzy etapy określane „falami”: I – uzyskanie równych praw dla kobiet oraz mężczyzn, II – sformułowanie specyfiki różnic płciowych, III – skoncentrowanie się na mnogości grup kobiecych (przedstawicielek różnych ras, społeczności, kultur) i związaną z tym wielość odmiennych problemów. W latach sześćdziesiątych XX wieku wyodrębnia się interdyscyplinarny kierunek (łączy w sobie przede wszystkim dyscypliny humanistyczne, jak: socjologia, psychologia, filozofia, wiedza o kulturze, historia sztuki, muzykologia, teatrologia, filmoznawstwo, wiedza o literaturze), czyli feminizm akademicki (uprawiany w amerykańskich, angielskich i francuskich kręgach uniwersyteckich), będący nurtem intelektualnym, tworzącym myślową podbudowę dla tego pierwszego, zajmujący się interpretacją rozmaitych zjawisk dotyczących sytuacji kobiet, który powołuje do życia:

1. Badania kobiece (feminologia, Woman’s Studies) nastawione na gromadzenie wszelkiej wiedzy dotyczącej sytuacji kobiet w historii, kulturze, życiu społecznym, politycznym, analizę kobiecych dziejów, doświadczeń, a także na określenie specyfiki kobiecości oraz przemiany jej pojmowania.

2. Krytykę feministyczną, a więc rozumienie, analizę, odbiór dzieła literackiego, języka oraz instytucji badań literackich lub teorii literatury z punktu widzenia doświadczenia kobiecego, która początkowo przybrała postać rewizjonistyczną, nastawioną na obnażanie mechanizmów represji wobec kobiet, na odtajnianie oraz krytykowanie przejawów męskiej dominacji w dyskursie teoretyczno- i krytycznoliterackim, również na ganienie kanonu literackiego ustanawianego z męskiej perspektywy, obok której powstała ginokrytyka, rezygnująca z rewizjonizmu na rzecz pozytywnego, nawet afirmatywnego badania osobliwych właściwości kobiecego pisarstwa, analizowania kobiecej tradycji literackiej i kobiecych doświadczeń, na gruncie której rozwinęły się koncepcje:

a) arachnologii Nancy K. Miller  – „strategia pajęczycy”, odwołująca się do mitu o Arachne, przeciwieństwo Barthes’owskiej hyfologii, teoria kobiecego procesu twórczego, w którym kobieta zaznacza wyraziste ślady swojego autorstwa

b) ecriture feminine Hélène Cixous – propagowanie kobiecego stylu pisania, wyróżniającego się prawdziwością, dynamicznością, wywrotnością, burzycielstwem, wieloznacznością, nielinearnością, rozchwianiem struktur zdaniowych, zmysłowością, erotyzmem, zindywidualizowaniem, emocjonalnością w zderzeniu ze spójnym, uporządkowanym, racjonalnym pisarstwem mężczyzn, gdyż jak twierdziła sama założycielka:

Chodzi o to, żeby kobieta wreszcie siebie napisała: musi zacząć pisać o kobiecie i wprowadzić kobiety w świat pisma, z którego zostały wyparte z taką samą gwałtownością jak z odczuwania swoich ciał: z tych samych powodów, tym samym prawem i w tym samym, śmiercionośnym celu. Kobieta musi sama, własnym wysiłkiem, wstąpić w tekst, jak w świat i w historię.

3. Krytykę genedrową (Gender Criticism), której zadaniem jest reinterpretacja literatury pod kątem występowania w dziełach literackich nacechowania płciowego (żeńskiego i męskiego), obecnego na przykład w narracji, konstrukcji „ja” mówiącego, postaci.

Nawiasem:

Gender – termin przejęty z języka angielskiego, który pierwotnie oznaczał „rodzaj gramatyczny”, zaś współcześnie poszerzył swój zakres semantyczny i jest pojmowany jako „płeć społeczno-kulturowa”, czyli zbiór atrybutów, wzorów zachowań, wyobrażeń i oczekiwań społecznych charakterystycznych dla danej płci.

Istnieje więc rozróżnienie między „płcią biologiczną” (sex), która jest zespołem cech anatomiczno-fizjologicznych pozwalających odróżnić kobietę od mężczyzny, a „płcią społeczno-kulturową” (gender), a więc ukształtowanymi przez społeczeństwo zachowaniami, świadczącymi o kobiecości lub męskości.

Queer – to słowo pochodzenia germańskiego, które zadomowiło się w języku angielskim i oznaczało tyle co „dziwak”, „dziwaczny”, „podejrzany”, z kolei dzisiaj jest używane w odniesieniu do wszystkich „innych”, zwłaszcza tych, którzy doświadczają represji społecznej i kulturowej ze względu na ich nieprzystawanie do narzuconych wzorców: stanowczo ustanowionych ról płciowych bądź tożsamości seksualnych uznawanych za normatywne.

Feminizm socjopolityczny (jedna z koncepcji wymienia tu nawet trzy odłamy: radykalnych separatystek, liberalnych gradualistek, feministek lewicujących) oraz akademicki to podział ze względu na sposób zaangażowania, natomiast można je różnicować dalej ze względu na jego stopień i formę: radykalny (a tutaj perspektywę libertariańską oraz kulturową), liberalny (chociażby stanowisko monoandroginiczne i poliandroginiczne). Niektórzy badacze wyodrębniają go również z uwagi na zróżnicowanie etniczne, rasowe, seksualne, również jako osobne zjawiska, na przykład feminizm kobiet kolorowych, kobiet Trzeciego Świata czy feminizm lesbijski – na ogół bardziej radykalny od innych odmian.

Jednak mnie w dzisiejszym wpisie szczególnie interesuje pierwsza fala feminizmu socjopolitycznego, ponieważ to określenie stosuje się do okresu mobilizacji amerykańskich i angielskich sufrażystek na przełomie XIX i XX wieku (mniej więcej w latach 1890 – 1920). Impulsem do powstania tego ruchu stały się nagłe zmiany w sferze gospodarczo-ekonomicznej, w efekcie których polepszenie się warunków bytowych, paradoksalnie, pogorszyło sytuację kobiet, zaś rozwój kapitalizmu i proces industrializacji całkowicie odsunął je od życia publicznego. W związku z tym w wypowiedziach pierwszych feministek (w Anglii, w XVII wieku) dominuje problem zawężania społecznej przestrzeni funkcjonowania kobiet – tu Mary Wollstronecraft doszukiwała się sposobności zrównania szans edukacyjnych – w kształceniu dającym pełne możliwości spożytkowania osobliwych umiejętności umysłowych oraz moralnych, piętnując model wychowania narzucony przez Jeana Jacques’a Rousseau, odznaczający się preferowaniem męskiego punktu widzenia. Natomiast dziewiętnastowieczna myśl feministyczna była skierowana w stronę zrównania praw obywatelskich dla obu płci oraz ich identycznego współudziału w sferze gospodarczo-ekonomicznej. Jednym z najważniejszych osiągnięć stała się Deklaracja Uczuć (na wzór Deklaracji Niepodległości), uchwalona w 1848 roku, w Seneca Falls, w stanie Nowy Jork; zostały w niej podjęte sprawy nieodzowności wprowadzenia reform życia rodzinnego (praw własności, rozwodów, małżeństwa) i nadania kobietom prawa do publicznego wypowiadania się. Niezwykle istotna jest również rezolucja Kobiecego Ruchu Sufrażystek na czele z Susan B. Anthony, która chociażby nakładała obowiązek zapewnienia sobie „świętego prawa do wyzwolenia się”. Właśnie Anthony, ale też Elizabeth C. Stanton i Lucy Stone założyły stowarzyszenia działające na rzecz zrównania praw obywatelskich kobiet i mężczyzn. Natężenie tych działań przypadło na ową „pierwszą falę”, skutkiem której stało się między innymi przyjęcie, w 1920 roku, 19. poprawki o równości płci do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Podsumowując: pierwsza fala feminizmu upłynęła pod hasłem zniwelowania dysproporcji prawnych, społecznych, politycznych kobiet i mężczyzn, a ich nadrzędnym zadaniem było zwrócenie uwagi na różnokształtne formy prawnego i obyczajowego dyskryminowania kobiet w historii.

A koncentruję się akurat na tym ruchu, ponieważ w ramach zaskakująco-wspaniałego prezentu, w niezależnie kobiecym towarzystwie, byłam ostatnio w kinie, na filmie „Sufrażystka” w reż. Sarah Gavron. Na dworze ciemno, wiatr buńczucznie w szyby uderza, nie zgadzając się na damskie wyzwolenie, my siedzimy relacjonując ziemski padół, co echem po pustej sali się roznosi, bo seans praktycznie prywatny się zapowiada, panowie ekran rozkładają, jeszcze chwila i… zaczyna się historia kobiet walecznych, kobiet silnych jak nikt innych, kobiet odważnych, występujących przeciwko niesprawiedliwości, płynącej z serc i umysłów podłej męskiej rasy, pojmującej jedynie prawo pięści, skandalu, krzyku; do nich nie dało się spokojem, argumentem, racjonalnie, bo oni mniemanie wybujałe posiadali, pragnienie hańby na matkach, żonach, córkach, rządów nieuzasadnionych, siebie na czele, zabawy w Najwyższego, więc one musiały ich językiem, gdyż pokojowo rozwiązać konfliktu się nie dało: szybę wytłuc, budynek wysadzić, strajk głodowy ogłosić – byle z pompą, byle na szeroką skalę, by coś ruszyło, by uwidocznić zgryzotę. Jednak płeć hartowna tak łatwo się nie dała, w skupiska się stłaczała, spiskowała, jak je uciszyć, żeby w dalszym ciągu uniżać: nachodzili, robili zdjęcia, węszyli, mamili, w końcu bili potworne, do więzienia wtrącali, przymusowo karmili nosem przez sondę (bo przecież jak się którejś coś stanie to w oczach świat będą ofiarami). W centrum stoi 24-letnia Maud Watts (Carey Mulligan), sierota, która od dziecka jest wyzyskiwana w pralni (tam się zresztą urodziła, prawdopodobnie w wyniku gwałtu). Niby wewnętrznie protestuje, ale jakoś nie ma siły, motywacji, pewnie heroiczności, by się odezwać, zresztą po co robić problemy mężowi, dziecku. Sytuacja ulega zmianie, gdy poznaje nieustraszoną Violet Miller (Anne-Marie Duff), która wrzeszczy: CZYNY, NIE SŁOWA, organizuje wiece, podpala, pisze artykuły, wdaje się w bójki, czym uświadamia młodej kobiecie, że do jej roli nie należy bezpodstawna pokora. Maud wstępuje do stowarzyszenia, przez co zostaje wyrzucona z domu, traci syna, jednak absurdalnie to ją wzmacnia, to otwiera oczy, że ta ideologia musi się zmienić. Maud poznaje cudowne kobiety: energiczną, niezwykle optymistyczną lekarkę Edith Ellyn (Helena Bonham Carter), którą wspiera nikt inny jak osobisty mąż (tak właśnie, mężczyzna dla uściślenia), Emmeline Pankhurst (Meryl Streep) nadzwyczaj zaangażowaną w bitwę na rzecz praw kobiet oraz Emily Wilding Davison (Natalie Press) – symbol poświęcenia, oddania tego, co najważniejsza, bo własnego życia; rzuciła się pod konia króla Jerzego V, w czasie gonitwy Derby w Epsom, z transparentem w dłoni – i o tym napisały już wszystkie gazety, tego nie dało się zatuszować. Te kobiety łamią tabu, łamią konwenanse, propagują swoje poglądy, prowokują, są zdeterminowane, by coś tutaj znaczyć, by mieć prawo nie inne od tego męskiego, bo niby z jakiej racji mają być gorsze i jeszcze na tę gorszość się zgadzać? Kobieca niezłomność zwyciężyła: w 1918 roku nadano im częściowe prawa wyborcze, a 10 lat później te prawa zostały całkowicie zrównane.

Dla mnie film genialny, choć już natykam się na recenzje, że wieje nudą, spłycone, temat słabo rozwinięty, mdła gra aktorska, szkoda, że historia w oparciu o jedną osobę pokazana. A ja właśnie uważam, że człowieka bardziej rusza jednostkowość a nie statystyka, bo to pierwsze pozwala się wczuć w indywidualną sytuację, zaś to drugie pozostaje liczbą. W trakcie seansu aż się we mnie gotowało, bo to się w głowie nie mieści, że trzeba było tak walczyć o to, co każdemu się należy, bo o tym na co dzień się nie mówi, poważnie miałam ochotę wejść w ekran i przywalić któremuś zacnemu, przekonanemu o własnej lepszości, i zapewne gdybym żyła w tamtych czasach to ciągle siedziałabym w więzieniu: a guzik – nie jesteście lepsi, do tego słabsi, bo tylko tacy mają potrzebę wywyższania.

Kobiety – płeć silniejsza niż komukolwiek mogłoby się wydawać.

źródło ilustracji: http://1.fwcdn.pl/po/50/03/695003/7706818.3.jpg

źródło ilustracji: http://magazynkontakt.pl/wp-content/uploads/2015/11/sufra%C5%BCystka.jpg

źródło ilustracji: http://kinopodbaranami.pl/images_lib/doc_6282_1953.jpg

źródło ilustracji: http://static.polityka.pl/_resource/res/path/ea/8c/ea8c4a72-70b0-4b56-aaa5-3b660dc35af3

źródło ilustracji: http://m.rialto.katowice.pl/wp-content/plugins/mojplugin/uploads/sufrazystka_3.jpg?1823479017

źródło ilustracji: http://4.bp.blogspot.com/-IKFJGJFPQYk/VkG1NINI0ZI/AAAAAAAAAqE/sKtCJB3rqig/s1600/sufra%25C5%25BCystka%2B4.jpg

źródło ilustracji: http://1.fwcdn.pl/ph/50/03/695003/594212_1.3.jpg

* wspomagałam się książką Burzyńska Anna, Markowski Michał Paweł, „Teorie literatury XX wieku”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2009.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Film i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *