Powiem szybko, ale z pewnością nie szybciej niż to minęło: BYŁA MAJÓWKA – NIE MA MAJÓWKI (podobnie jak popularne: święta, święta i po świętach, i w ogóle wszystko na co się uparcie cały rok czeka; ewentualnie da się podciągnąć sytuację od pierwszego do pierwszego, tylko tu, po wyregulowaniu obowiązkowego, upłynnia się to, co niestatystycznie na koncie – bo chyba większość wie, że statystyki kłamią, pozostali jeszcze się łudzą lub zaślepiają społeczeństwu oczy). Może za czasów małolata takie rzeczy bardziej mnie ekscytowały, jednak owa ekscytacja w zasadzie wynikała z wolnych od szkoły dni niż jakiejś szczególnej celebracji, bo kalendarz i tradycja nakazuje. Mnie w ogóle mało rzeczy tak wyraźnie, jawnie cieszyło (tak do gwałtownych reakcji), raczej napawałam się skrycie (i zwykle były to drobnostki, momentalnie wzrastające do czegoś wielkiego – połączenie słów, układ koralików w kolczykach, postrzępiony liść, cieniowanie barw na wieczornym niebie, dźwięk przyrody, jakiś gest, dialog, scena z filmu, kształt, wzór na koronce, i tym podobne szczególiki), jak choćby wczoraj: zamaskowanymi w trawie kwiatami – no cóż, urodziłam się już stara, aczkolwiek ze świadomością, że starość to niekoniecznie mądrość – wystarczy się rozejrzeć, dla potwierdzenia.
A poniżej podaję przepis na cebularze: my nie przepadamy za cebulą, ale moi najbliżsi chętnie raczą się jej maślanym połączeniem ze świeżo upieczoną, chrupiącą, drożdżową bułką, bo w życiu niekoniecznie trzeba wyłącznie dla siebie, wszak nie wszystko dla innych, gdyż można się rozczarować.
Przepis na cebularze (12 sztuk) (Przepis pochodzi z Moich Wypieków od Pani Doroty)
Składniki:
Ciasto:
- 500 g mąki pszennej (tortowej)
- 30 g drożdży
- 250 ml mleka
- 60 g masła (roztopionego i przestudzonego)
- 1 duże jajko
- 1 łyżka cukru
- 1 łyżeczka soli
Nadzienie:
- 2-3 duże cebule (ponad 500 g)
- 2 łyżki masła
- sól
- pieprz
Ponadto:
- 1 jajko
- 1 łyżka wody
Sposób przygotowania:
*nadzienie można przygotować dzień wcześniej, choć ja zrobiłam to tuż przed pieczeniem i kompletnie nie ujęło to smaku bułeczkom, ponadto zrezygnowałam z maku, zaś olej zastąpiłam masłem
Wykonać rozczyn: drożdże oraz cukier rozpuścić w mleku podgrzanym do 40°C – odstawić na 1h pod przykryciem do wyrośnięcia.
Po upływie wskazanego czasu wsypać mąkę przesianą z solą, wbić jajko oraz wlać masło – ze wszystkich składników zagnieść sprężyste ciasto, po czym odstawić je na kolejną 1h do wyrośnięcia.
Wyrośnięte ciasto podzielić na 12 kawałków, każdy rozwałkować na około 10 cm placek, na środku położyć łyżkę nadzienia (cebulę pokroić na duże kwadraty, wrzucić do osolonego wrzątku, gotować 3 minuty, odcedzić, jeszcze ciepłe zmieszać z masłem, doprawić solą oraz pieprzem) – odstawić na 1h do wyrośnięcia.
Przed wstawieniem do piekarnika cebularze posmarować jajkiem roztrzepanym z 1 łyżką wody.
Piec około 20-25 minut, w temperaturze 180°C (do złotego koloru)
I trochę obiecanej łąkowej zieleni: