Jesień ma zapach kawy…

Wypiję kwartę jesieni,
Do parku pustego wrócę,
Nad zimną, ciemną ziemię
Pod jasny księżyc się rzucę.

(Julian Tuwim, „Rzecz czarnoleska”)

Nadeszła Jesień – powszechnie mówi się, że PIĘKNA ZŁOTA POLSKA i coś w tym jest (pomijając momenty, kiedy to deszcz zamiast subtelnie przecinać taflę nieba – niemiłosiernie „leje”, rozmiękczając chrupiące wcześniej liście, w efekcie tworząc z nich paskudne „kleksy”, uporczywie przyklejające się do podeszwy).

Lubię tę porę roku – wydaje się być tak dostojna aurą, którą tworzy – maluje świat esencją melancholii… stukot kryształowych kropel, przeszywający wiatr, markotne niebo i wirujące liście zachęcają umysł do rozważań, nierzadko „ponurych”; chyba każdy takie posiada? te chwile nieszczęśliwej zadumy? (choć sekretnie wierzę, iż istnieją ludzie-pryzmaty, rozszczepiający tęczę;) Ja raczej podążam lekko pesymistycznym krokiem, wtedy rozczarowanie wyzbywa się gorzkiego posmaku, nie zaskakuje – i może właśnie dlatego jesień tak wspaniale współgra z moją wiecznie zamyśloną duszą;)

Upajam się jesiennym krajobrazem, spacerując powolutku (jednakże niestety przeszkadza mi, gdy jest zimno, bo ile bym swetrów nie ubrała, to niezbyt pomaga; muszę mieć kocyk na ramionach i puszyste kapcie), ale takie widoki zachwycają;

Park 3 Maja

Choć z reguły jestem domatorką i raczej wolę spędzać czas w pokoju, czytając książki, paląc świeczki, kadzidełka i tonąc w „tych” cudownych oczach;)

Zgodnie z tytułem tego wpisu… jesień roztacza woń kawy… z cynamonem, anyżem, imbirem, golden syrupem… Wprawdzie jakby się tak bardziej zagłębić, to mi każda pora roku pachnie kawą;

Lato mrożoną, frappe z truskawkami, wiśniami, listkami mięty, pestkami granatu, malinami [broń Boże z lodami, wiórkami czekolady czy bitą śmietaną (preferuję spienione mleko) – zbyt szybko się roztapiają i zamiast kawy czuć ich smak]

Zima espresso macchiato, cappuccino, irlandzką, z niteczkami karmelu, z likierami, syropami (kokos, klonowy, tiramisu, toffi, żurawina, piernik, kasztan, wanilia), orzechami, skórką pomarańczową, kardamonem, chilli

Wiosna zbożową (tak, bardzo lubię jej delikatny posmak – zwłaszcza Inkę z magnezem lub błonnikiem), z syropem brzoskwiniowym, czy jakimś tropikalnym owocem – ciekawe jakby smakowała z jadalnymi kwiatami (z tego, co się orientuję, to od jakiegoś czasu kwiatowa dieta się rozpowszechnia), np. jaśmin, kwiat dyni, hibiskus, fiołek, begonia, chryzantema jako forma urozmaiconego dodatku? Hmm… intrygujące;)

Jednak mimo wszystko jestem miłośniczką latte macchiato (może dlatego że jest dość duża;p) – w Niedzielę, w Cafè 29 (częstochowianie z pewnością znają tę kawiarnię;) piłam wspaniałą – z syropem amaretto i prażonymi migdałami (poprosiłam o modyfikację dwóch przepisów, ponieważ nie ma takiej w karcie), więc szczerze polecam.

Wiele też czytałam o zielonej kawie, ale niestety jeszcze nie miałam przyjemności jej spróbować. Ktoś pił? Jakie są wrażenia smakowe?

W ogóle jestem smakoszem kawy, i wydaje mi się, że gdyby nie sprawiała, że picie jej  w nadmiarze przekreśla moje możliwości jakiegokolwiek snu, to z 2 filiżanek/kubków przeszłabym na 2-3litry;p

A kawa, poza genialnym smakiem, ma wiele fenomenalnych właściwości; poprawia nastrój, pomaga przy przemęczeniu, przeziębieniu, ogranicza skłonność do migren, redukuje bóle mięśni, zmniejsza ryzyko wystąpienia kamieni nerkowych, cukrzycy, chroni zęby przed próchnicą – ale niestety, wszystko, co w nadmiarze szkodzi, więc trzeba raczyć się taką ilością, która nie krzywdzi, lecz hipnotyzuje 😉

Wczoraj wybrałam się do Empiku i wyszłam z takimi oto czarującymi kubeczkami, które dodatkowo umilą kawowe chwile:

…bo istotne, co się pije, ale nie mniej ważne w czym;)

No ja jestem nimi wprost zachwycona;)

Czym jeszcze pachnie mi jesień poza nostalgią i kawą? Mokrą od deszczu sierścią mojej kochanej Ofelii;p

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Życie i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *