Mój organizm obraził się na pogodę, która osłabiła i tak już kiepską odporność; zbyt zimno, za wietrznie, niepotrzebnie pada. Ofelia leży na wyciągnięcie ręki i melancholijnie wzdycha, bo jej także nie odpowiada to, co dzieje się na zewnątrz:
Za to prążkowany tygrysek nie ma nic przeciwko niesprzyjającym warunkom atmosferycznym, gdyż one go zwyczajnie nie dotyczą; jest koc, poduszka, kołderka, ciepły kaloryfer, pełna miska – kto by tam myślał o spacerach, jak można spać! Jednak… te apetyczne wróbelki nie dają mu od pewnego czasu spokoju, więc miarowo porusza głową, w rytm ich lotu, rozpaczliwie pomiałkując:
Oczy kasztanowe, oczy szmaragdowe – wpatrzone we mnie bez ustanku, jakby pytały: „Wyjaśnisz nam świat?” Nie wiem, nie wiem, czy jest sens go rozumieć Kochane Zwierzaki.
A dzisiaj kolej na ciasteczkową propozycję dla tych, którzy podobnie jak ja, nie spożywają białej mąki.
Wypieki z mąki żytniej mają wyczuwalny lekko orzechowy posmak i tak też jest tutaj. Ciasteczka są średniej wielkości, co pozwala cieszyć się nimi trochę dłużej. A ich fantastyczna chrupkość zdumiewa, bo… tak pyszne, tak kruche w naprawdę krótkim czasie, bez cukierniczych przeszkód;) Z kolei malinowe nadzienie może być reminiscencją letnich chwil -podobnie jak w książce Marcela Prousta „W poszukiwaniu straconego czasu” („W stronę Swanna”), tyle że tam Marcel macza magdalenki w herbacie z kwiatu lipy i one przywołują obraz ciotki Leonii:
(…) matka widząc, że mi jest zimno, namówiła mnie, abym się napił wbrew zwyczajowi trochę herbaty. Odmówiłem zrazu; potem, nie wiem czemu, namyśliłem się. Posłała po owe krótkie i pulchne ciasteczka zwane magdalenkami, które wyglądają jak odlane w prążkowanej skorupie muszli. I niebawem (…) machinalnie podniosłem do ust łyżeczkę herbaty, w której rozmoczyłem kawałek magdalenki. Ale w tej samej chwili, kiedy łyk pomieszany z okruchami ciasta dotknął mego podniebienia, zadrżałem, czując, że się we mnie dzieje coś niezwykłego. Owładnęła mną rozkoszna słodycz (…). Sprawiła, że w jednej chwili koleje życia stały mi się obojętne, klęski jako błahe, krótkość złudna (…). Cofam się myślą do chwili, w której wypiłem pierwszą łyżeczkę herbaty (…). I nagle wspomnienie zjawiło mi się. Ten smak to była magdalenka cioci Leonii. W niedzielę rano w Combray (ponieważ tego dnia nie wychodziłem przed godziną mszy), kiedy szedłem do pokoju cioci Leonii powiedzieć jej dzień dobry, dawała mi kawałek ciasta, zmoczywszy je w herbacie lub w naparze kwiatu lipowego.
* fragment tekstu pochodzi ze strony internetowej: https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/w-strone-swanna.html
Przepis na żytnie ciasteczka z malinowym nadzieniem (mi wyszło 70 sztuk – już złożonych) (Przepis pochodzi z Moich Wypieków od Pani Doroty)
Składniki:
- 640 g mąki pełnoziarnistej żytniej (lub żytniej jasnej)
- 4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 280 g cukru (może być biały lub brązowy)
- 400 g zimnego masła
- 4 jajka
Dodatkowo:
- dżem malinowy
Sposób przygotowania:
Ze wszystkich składników zagnieść ciasto. Następnie uformować niewielkie kuleczki (coś pomiędzy większym orzechem laskowym a małym włoskim – ja miałam ich aż 140), ułożyć je na papierze do pieczenia, lekko spłaszczyć widelcem, który pozostawi wzorek.
Piec ok. 15 minut, w temperaturze 190°C (lub chwilkę dłużej, ważne, by uzyskały złoty kolor).
Po wyjęciu ciasteczka sklejać razem – przekładając je dżemem od strony bez wzorku.