„Każdy artysta, wielki artysta, jest psychopatą – i nie w ujemnym znaczeniu tego słowa” (Rafał Wojaczek)

Kilka dni temu wspomniałam,że poruszę temat poetów przeklętych, których nie tylko twórczość, ale i idea życia zaintrygowały mnie, gdy sięgnęłam po książkę „Kaskaderzy literatury”, pod red. Edwarda Kolbusa. Postaram się w tym wpisie zaprezentować najważniejsze informacje.

Poeci przeklęci byli określani kaskaderami literatury. A kaskaderem literatury jest ten, który w imieniu rówieśników wykonuje eksperymenty w życiu i sztuce, ryzykując wiele. Każde pokolenie posiadało swoich kaskaderów. W epoce współczesności byli to właśnie ci, którzy znaleźli się w niebezpiecznym obszarze poètes et peintres maudits, a więc w strefie, do której kultura europejska od wieków spychała swoich kozłów ofiarnych, najpierw wyklętych, a potem sakralizowanych. Za poetów przeklętych zostali między innymi uznani:

Andrzej Bursa

bursa andrzej portret_6311862

(źródło ilustracji: http://culture.pl/sites/default/files/images/imported/literatura/_portrety/bursa%20andrzej%20portret/bursa%20andrzej%20portret_6311862.jpg)

Pisał przeciw poetyce zbiorowej „pryszczatych” i „martwej perspektywie młodości własnej generacji”.

Marek Hłasko

marekHlasko1

(źródło ilustracji: http://www.bytom.com.pl/img/lp/marekHlasko1.jpg)

Buntował się przeciwko terrorowi, uciskowi, niesprawiedliwości, złudzeniom, ograniczeniom narzucanym przez system.

Halina Poświatowska

1._halina_poswiatowska_1.

(źródło ilustracji: http://www.twojewiadomosci.com.pl/sites/default/files/artykul/11/1._halina_poswiatowska_1..jpg)

Zanegowała degradację ciała i wznowiła jego kult.

Edward Stachura

Edward_Stachura_3

(źródło ilustracji: http://biografia24.pl/biografie/wp-content/uploads/2013/05/Edward_Stachura_3.jpg)

Całej letniej literaturze przeciwstawiał ekstazę.

Ryszard Milczewski-Bruno

rmilczewski1

(źródło ilustracji: http://www.kwartalnik-pobocza.pl/rys/rmilczewski1.jpg)

Buntował się w imię prowincji, przeciw ładnej, gładkiej mowie, która była kłamstwem.

Rafał Wojaczek

rafal_wojaczek_584

(źródło ilustracji: http://pipul.pl/profiles/rafal_wojaczek_584.jpg)

Zgłosił sprzeciw wobec masowości, tłumom, wymuszonej trupiej literaturze.

Każdy z wymienionych powyżej poetów jest odrębną indywidualnością, osobowością, która miała odwagę być sobą, wzmagać to, co inne, co własne. Bowiem poeta przeklęty sprzeciwiał się nie tylko tradycji, ale i własnej generacji, najbliższym sojusznikom z grup i środowisk – wcielali oni i przedłużali indywidualizm rodem z Witkacego. Bunt był skierowany przeciwko wszelkim skostnieniom językowym, obyczajowym, metafizycznym – w miejsce odrzuconych, nawet potępionych wartości estetycznych oraz artystycznych wprowadzali nowe, a podstawą ich użycia było najlepsze rozpoznanie siebie; swojego ciała i swej duchowości. Z tego postrzegania zapanowała uroda na narcyzm; przeglądanie się w świecie, drugim człowieku, w każdej rzeczy, co było źródłem poznania, sekretną rozkoszą, ale i sposobem wydobywania i formowania żywiołu twórczego.

Poeci przeklęci cenili szczerość, aż do sadystycznego i masochistycznego okrucieństwa, ale również spontaniczność międzyludzkiego komunikowania – te cechy miały w sobie coś szczególnego, mianowicie intensywność przeżycia, bo wyłącznie mocny, oszałamiający, potwornie rozpędzony byt dawał prawo do bycia poetą – i to przy założeniu, że pisze się całym sobą, że nie istnieje absolutnie żadna bariera pomiędzy sztuką i egzystencją, gdyż są to dwie strony tej samej jednostkowości (można tu dostrzec odżycie prastarego mitu słowa wcielonego, słowa-czynu, słowa stwórczego, a artysta jest traktowany na modłę romantyczną, jako ten, który buntuje się przeciw tyrańskim mocom ziemskim, jako ten, który dobro i zło przeżywa do końca).

Poeci przeklęci wiecznie podróżowali, ponieważ dla nich liczyło się tylko to, czego mogli dotknąć osobiście – nie czekali, by świat przybył do nich, lecz sami kierowali się ku niemu i ku ludziom. Były to podróże zarówno wewnętrzne (miłość, Arkadia, wtajemniczenie, niespodzianka), jak i zewnętrzne. Nie sposób nie wspomnieć, że stanowczo ubóstwiali peryferia, bo tam czuli się znakomicie; w ubogiej dekoracji są mentorami, przewodzą, wszyscy kłaniają się im. Z kolei omijali centra kultury, w których to oni musieli składać pokłony, musieli być pokorni. Jeśli już znaleźli się w mieście, to kierowali się do taniej knajpy, kiosku z piwem, które zwykle są oddalone od natłoku ludzi. Wszędzie gdzie byli – byli na postoju, nawet dom pełnił rolę stacji. Dom zresztą zaniedbywali – pojawiali się tam, by leczyć rany, ale zbyt długi pobyt dawał im wrażenie przebywania w więzieniu. Tak naprawdę nie wiadomo, kiedy podróż była pogonią a kiedy ucieczką – do torby podróżnej pakowali znajomości i krajobrazy. Musieli się poruszać, bo tylko wtedy czuli, że żyją. Charakterystyczne było jeżdżenie bez biletu, dla zademonstrowania, że nie jest to peregrynacja bogatego mieszczucha, ale wewnętrzna potrzeba closcharda. Często podróżowali bez klarownego celu, a do rangi przygody urastało zboczenie z trasy – „wysferzenie”. Taka bezinteresowna wędrówka zdawała się być dziełem wyobraźni i sztuki peregrynacyjnej.

Poeci przeklęci przejęli żarliwość neofitów, zasadę i elementy ich etyki, byli „solistami kultury” (termin Tadeusza Kotarbińsiego), przejęli bunt przeciw dobrym manierom, zachłanne pragnienie pełni i wolności. Do żadnych fal ani ugrupowań nie przyłączali się w sposób bezpośredni – ich braterstwo realizowało się w wędrownych grupach, w zespołach samorealizacji oraz wyzwolenia.

Drugą, po obsesji wolności, była obsesja młodzieńczości uznawanej za zawód i za ideę. Wznowiono mit młodości, która miała uroki oraz przywileje, a co najistotniejsze pozwalała na heroizm. Uważali, że tylko będąc młodym warto żyć, bo świat dorosłych to wieczna konkurencja – składa się z jednostek anonimowych, zniewolonych, poddanych degradującej obróbce psychicznej – to masa nieświadoma własnej istności, poddana totalnej alienacji, pożerająca się, rozmodlona do przedmiotu i pieniądza, niezdolna do przeżywania rzeczy wyższych – to tłum godny pogardy. Nie można w imię tej nieprzejrzystości zrezygnować z atmosfery zabawy, gry, nieodpowiedzialnych czynów, bezinteresownych podróży, wolnego życia i żywiołowego przeżywania chwili. Ale ta ideologia wiecznej młodości stała się pułapką „przeklętych”, bo powodowała głód życia, nieustanne nienasycenie. Trwanie w takich niestabilnych warunkach gubi, prowadzi też do stanu demencji. Dlatego pojawiało się u nich rozmodlenie do ciała, do idei rzeczy, do każdego ulotnego wrażenia zmysłowego, do seksu, do krajobrazu – żadne „wielkie żarcie chwili” nie zaspokajało bytu głodu. Rozmodlenie było tak olbrzymie, że przenosiło się na formy wypowiedzi poetyckiej (chodzi o litanijny sposób wierszowania). Poetyckie obcowanie rozciągało się między uwielbieniem a wkraczaniem w świat nieczystości – pojawiały się więc wyrzuty sumienia. Aktywność miała formy ekstatyczne i magiczne, a wieczne święto oraz karnawałowy styl życia prowadzą w końcu do wyczerpania zasobów fizycznych i psychicznych. Lecz kiedy w tym amoku, szale zabawy pojawiały się trudności, to następował proces ucieczki do świata, do kobiet (ale kobieta to też matka, opiekunka, symbol spokojnego dzieciństwa). Skłonność do piosenki nierzadko przypominała wzorce herodów, turoniów zapędzonych w swoim rytuale – sezon się kończył, pojawiał się mur życia, zmęczenie, toteż zostawał do wykonania jedynie jakiś tragiczny gest (zwykle była to samobójcza śmierć).

Filozofia twórczości poetów przeklętych sięgała do wzorców tożsamości, słów, życia Baudelaire’a, Rimbauda, Jesienina. Poezja to życie – poezja to ja. Skrzętnie ukrywano trud pisarski, bo twórczość przecież miała być spontaniczna – czyniono wszystko, by utrzymać się w stanie poezji, nawet za cenę szaleństwa.

Do miary wartości najwyższej podnieśli subiektywność – protest przeciwko technicznym metodom opisu człowieka w nauce i literaturze masowej. Czynili z siebie czułe medium uchwytywania rzeczywistości – zmysły były najczulszym instrumentem, bo wtedy intuicja ulegała uprawdopodobnieniu.

Z systemu: rozum – wolność – odpowiedzialność wybierali wolność, zaś trzecia wartość ulegała rozmyciu, dlatego łatwo było o egomanię, nawet megalomanię. Odżył mit Ikara, ale jego skrzydła zastąpiły sny o Arkadii, alkohol, narkotyki.

Poeci przeklęci uczyli jak kształtować chaos w formy życia i poezji, czyli jak zespalać się z bytem – stworzyli legendy życia i dzieła. I nie ma w tym niebezpieczeństw dla kultury, ale są dla poetów, dla ich jednostkowego bytu – bo u jednych siłą sprawczą była natura, u drugich ich własna wola, wina, czy zachłanne pragnienie pełnego, nieskrępowanego życia.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Literatura i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *