Pieguski (ciasteczka z kawałkami czekolady)

Moje uszy, gdzieś między szczekaniem Ofelii, pomiaukiwaniami Szekspira, w asyście osiedlowych psów oraz kotów, na tle rozwścieczonych samochodów, umęczonych autobusów i wojowniczego ludu wyłapały pobieżną informację, płynącą zza szklanego ekranu, z ust eleganckiego prezentera pogody, że święta w tym roku mają być BEZŚNIEŻNE.

Jak to? Święta Bożego Narodzenia bez śniegu? Bez puchowej pierzynki? Kryształowych gwiazdeczek? Brzęczących sopli lodu? Bez tego szczypiącego w policzki i uszy mrozu? Taka okazja a dookoła nie będzie biało? Otóż nie będzie, ma nie być, tak przewidują.

I oby im się te domniemania sprawdziły, bo przyznam, że ta informacja absolutnie mnie nie rozczarowała, nawet ucieszyła. Jestem zmarzluchem, potwornym, więc wyściubienie nosa z domu, na taki ziąb jest dla mnie indywidualnym koszmarem. Nie istnieje ubraniowa siła, która byłaby w stanie zatrzymać choć odrobinę ciepła. Ironia tkanin i producentów. Najlepiej siedzieć w domu, z termoforem, gorącą herbatą, w puchatym sweterku i ciepłych kapciach. Jak byłam młodsza, to mogłam spacerować, upajając się urokami zimowego krajobrazu, bez końca (zresztą podobnie było latem; zaduch, że ledwo można było złapać oddech, kompletnie mnie nie ruszał, a teraz? DRAMATycznie poszukuję zacienionego stolika i szklanki mrożonej kawy, by obniżyć temperaturę organizmu). Co się ze mną dzieje? Jak szłam dzisiaj na miasto, opatulona od góry do dołu, to widziałam zgraję dzieciaków, które zasuwały do Teatru im. Adama Mickiewicza, zapewne z okazji Mikołaja, na spektakl „Kopciuszek”; szale falowały w dłoniach, czapki z głów Mili Państwo, rękawiczki poupychane w kieszeniach porozpinanych kurtek! Ahoj przygodo! Witaj cudowny świecie! Łyk mroźnego powietrza na poprawę nastroju. Mimo, że ich euforia była doprawdy skwarna – mną zatrzęsło. To chyba te lata, których nie ubywa a przybywa. Robię się mniej odporna, a może bardziej zwracam na to uwagę? Bo wtedy moją głowę zaprzątały zupełnie inne problemy, a nie jakaś tam pogoda. W każdym razie: ZIMO odpuść.

Odkąd pamiętam, to śnieg nieustannie towarzyszył grudniowym uroczystościom i… może  zamrażał ludzkie serca, a wraz z nimi postanowienia? Może to jego wina? Chociaż po części? Zobaczymy, egzamin z emocjonalnej febry. Jak to z nami jest.

Dzisiaj propozycja dla miłośników czekolady, ja osobiście za nią nie przepadam, wolę orzechy i wiórki kokosowe, ale ci, którzy mnie otaczają wprost ją uwielbiają, więc są – chrupiące pieguski, z karmelowym posmakiem, bogate właśnie w te czekoladowe drobinki. Ciasto nie zawiera jajek, fajnie się z nim współpracuje (nie klei się, nie kruszy). Ciasteczka powstają dość szybko i na pewno są o niebo lepsze od tych sproszkowanych, ze sklepowych półek.

Przepis na pieguski (z podanych proporcji wyszło mi 20 sztuk) (Przepis pochodzi z Moich Wypieków od Pani Doroty)

Składniki:

    • 170 g mąki pszennej
    • 100 g masła (w temperaturze pokojowej)
    • 100 g masy kajmakowej (krówkowej, dulce de leche) z puszki (u mnie o smaku orzechowym)
    • 4 łyżki cukru
    • 1 łyżeczka aromatu waniliowego
    • 100 g posiekanej czekolady (użyłam mieszanki orzechowej, mlecznej, białej)

Sposób przygotowania:

Masło, masę krówkową oraz cukier zmiksować na gładką masę. Następnie dodać do niej mąkę i aromat, po czym zagnieść ciasto. Na koniec wsypać posiekaną czekoladę – wymieszać.

Z ciasta formować kulki, wielkości niedużego orzecha włoskiego, lekko je spłaszczyć i układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

Piec ok. 13 minut, w temperaturze 190°C.

1

2

4

Ten wpis został opublikowany w kategorii Batonikowo - pralinowe wypieki, Bez kategorii, Ciasteczka, Przepisy i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *