(anty)walentynki, „walę w tynki”

Akwarelowe promienie nieśmiało przecinają się przez zimowe chmury, tworząc paletę szaro-niebieskich odcieni. Chabrowy prosi do tańca błękit paryski, by za chwilę porzucić go dla uroku lazurowego. Modre kałuże pragną przykryć cyjan, zawistnie zerkający na barwę atramentową. Stal zalotnie mruga do platyny, grafit nie może oprzeć się srebrnej cudowności. Antracyt chętnie zamieniłby się z gołębim, zaś ten marzy o byciu marengo. W oddali wstążkowa łuna erozynowym różem pudruje niebo; szkarłatny i rubin zarysowują kontury, dalej rozpływając się w coś pomiędzy pąsem a poziomką. Wysuszone mrozem drzewa, skrępowane nadmiarem zmarszczek i łuszczącej się kory szumią plotką kryształowego wiatru cechującego się nadpobudliwym temperamentem. Spójrz tylko, płatki śniegu zauroczone podstępem ciepła wirują w słonecznym kierunku, tracąc swą stałą konsystencję. A sikorki? Te kręcą się na kawałku uwieszonej na cienkiej niteczce słoniny, uważnie obserwowane przez zazdrosne gołębie, czyhające na resztki z pańskiego stołu. Powtórz Artysto ten czar natury.

Idę, wchłaniając zmysłami to czego nie sformował człowiek. Mijają mnie pluszowe misie, lizaki z wygrawerowanym lukrem napisem: „kocham cię”, „tęsknię”, „love”, „czuję motylki”, „zabujany po uszy”, termoaktywne zakochane kubeczki albo te z wyznaniami: „”kocham cię kochanie moje”, „uwielbiam cię”, „good morning love of my life”, „kubek bajeranckiego chłopaka” i ten „extra laski”, fotoczekoladki, balony foliowe, poduszki, girlandy, dekoracyjne banery, konfetti, statuetki, breloki łamane na pół – wszystko w kształcie serc, rzecz oczywista. „Pięćdziesiąt twarzy Greya” (reż. Sam Taylor-Johnson) plakatem przypomina o sobie na rogu każdej ulicy – wspaniały pretekst by podkręcić walentynkowy biznes.

Bo czy walentynki są pomysłem na zysk czy faktycznie świętem zakochanych (prawdziwie? ułudnie? na moment? na zawsze?) ? Co w ogóle znaczy: KOCHAĆ? I jak się do tego zabrać? Jak wygląda prawdziwa miłość? Kochamy się 14 lutego, gdyż tak trzeba, czy w każdej sekundzie, a ten dzień stanowi jedynie pieczątkę, jedną z wielu okazji do obdarowania się czułym słowem, kartką, pocałunkiem, bombonierką, kawą? Walentynki nieświadomie fasonują nas, czy my dzięki nim aranżujemy tę chwilę? Komercja, pieniądz dla handlowców – na pewno. A gdzie nasze w tym miejsce?

Ponoć Święty Walenty zginął, bo jego uczucie było zakazane, (został wtrącony do więzienia za błogosławienie młodym legionistom, którzy do 37 roku życia nie mogli wstępować w związki małżeńskie, gdyż stawali się wtedy według cesarza Klaudiusza II Gockiego gorszymi wojownikami. Tam biskup zakochał się w niewidomej dziewczynie – córce strażnika, za co został stracony właśnie 14 lutego), choć chwalebne jest to, że kochał szczerze, przynajmniej taką mam nadzieję. A niestety bywa tak, że fałsz się między ludzi wkrada, smutek, wymuszenie albo ktoś ma w sobie tak wiele miłości, iż musi podzielić ją na wiele osób lub usilną potrzebą wciąż kochać „na nowo” (ale czy to istotnie miłość?). Myślę, że nie o to chodzi, tu  kroczy się we dwoje, i nie pluszowe serce jest najważniejsze, lecz to prawdziwe. Aczkolwiek pluszowe z pewnością jest miłym uzupełnieniem;)

Nigdy nie byłam typem osoby ckliwej, nadmiernie romantycznej, rozczytującej się w harlequinach, upajającej komediami, w których ona i on najpierw się kochają, później nienawidzą, a na końcu ponownie kochają, targanej rozmaitymi namiętnościami, zalaną łzami nieszczęśliwości, wyznającej na głos, powszechnie, natychmiast. Myślę, że miłość i to, jak ona wygląda zależy tylko od nas, bo jest dla nas; można więc gestem, spojrzeniem, można thriller, horror, dramat, w góry i nad morze, herbatę, koktajl, spacer, w blasku księżyca lub świec, różę, stokrotkę, obciach i porażkę, obraz, książkę czy piosenkę, taniec, śmiech, powagę, milczenie, słodycz, radość – byle wspólnie, ze specyficznym wdziękiem, zrozumiałym dla niego i dla mnie.

To piękne i trudne uczucie przeznaczone dla każdego, ale w niejednakowym momencie; w związku z tym okresami świętuje się antywalentynki („walę w tynki”), a później przychodzi czas na walentynki;)

Idę, uśmiechając się delikatnie z myślą o Tobie, bo wiem, że dla nas każdy dzień może być jak 14 luty, wspólnie utkany szczęściem.

Atmosfera jest zależna od relacji, nie relacje od atmosfery.

Miłość, uczucie perfumowane szacunkiem, wsparte na zaufaniu.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Życie i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *