Dzisiaj słońce łokciem odepchnęło ciemne chmury i ogarnęło swym kryształowym blaskiem sklepowe markizy, nierówne balkony, chodnikowe dziury, nadwiędnięte kwiaty, butelki po oranżadzie ustawione na brzegu śmietnika, zmęczone twarze i ludzkie wady, które ponoć są jeszcze bardziej widoczne po spożyciu przesadnej ilości alkoholu (choć mi się wydaje, że jeśli nie ma czego się czego wstydzić, to i alkohol nie zaszkodzi, gdyż nie odtajni, a jeśli szkaradne istnieje, bo człowiek zgodę wyraża, to wyleje się prędzej czy później).
A, że na zewnątrz pięknie błyszczy, ten błysk nagrzewa powietrze, ukazując nie tylko rysy, ale też osobliwości natury oraz cechy szlachetne, jak choćby uśmiech jednego do drugiego, wesoło merdający ogon, dostojne łodygi rabarbaru, rozmarzone spojrzenie czy wdzięczny ruch lekkiej sukienki, to postanowiłam podzielić się przepisem na trunek niesamowicie wykwintny, gęsty, kremowy, barwą niewinny, bowiem śnieżnobiały, ze zrównoważonym, lecz dominującym smakiem kokosa, łagodną nutką alkoholu; na tę chwilę we dwoje, na toast za Nas, przypieczętowany otarciem o brzeg szklanych kieliszków z czarną nóżką, by było jak jest, z miłością, szacunkiem, dostrzeganiem drobiazgów, nic więcej, mniej zła, na świecie ogólnym, ale tu już mamy mniejszy wpływ niż w tym własnym.
Przepis na domowy likier kokosowy a’la Malibu (1,5 litra) (Przepis pochodzi z bloga: http://justmydelicious.com/)
Składniki:
- 200 ml wódki
- 400 g mleczka kokosowego
- 400 g mleka skondensowanego słodzonego
- 200 g wiórków kokosowych
Sposób przygotowania:
Do litrowego słoika wsypać wiórki, po czym zalać je wódką oraz mleczkiem kokosowym – zamieszać, zakręcić i odstawić do lodówki na 7 dni. Codziennie wstrząsać słoikiem, aby masa się rozruszała. Po upływie 7 dni wiórki odcedzić przez drobne sitko lub gazę. Powstałą ciecz zmiksować ze stopniowo dolewanym mlekiem skondensowanym słodzonym. Przelać do butelki – schłodzić.