Nidy nie paliłam się do pieczenia babek, bo wydawały mi się takie suche, pospolite, babcine właśnie, a tu proszę, po piaskowej i cytrynowej to już trzecia z kolei, a wszystko dlatego, że tak bardzo smakują moim bliskim 😉
I okazuje się, że tu też istotna jest technika, bo wszystkie składniki muszą być w jednakowej, pokojowej (nigdy zimne) temperaturze, masło należy bardzo dokładnie zmiksować, by stało się puszyste, kremowe, jasnożółte, a po dodaniu pozostałych produktów trzeba mieszać krótko, tylko do połączenia – to gwarantuje uniknięcie zakalca oraz ciężkości, a wypiek wyskoczy z piekarnika wyrośnięty, wilgotny, lekki, wprost rozpływający się w ustach 😉
A jak dobrze poszperałam w przepisach, to raptem sobie uświadomiłam, że jest cała masa babkowych wariacji, więc do dzieła.
Dzisiaj wjeżdża na stół trójkolorowa: kakaowo-kawowo-waniliowa – po prostu genialna 😉
Przepis na trójkolorową babkę: kawowo-kakaowo-waniliową (keksówka – o wymiarach 27×12 cm) (Przepis pochodzi z bloga: http://ilovebake.pl/)
Składniki:
Ciasto:
- 350 g mąki pszennej (tortowej)
- 3/4 szklanki cukru
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- 250 g masła (miękkiego)
- 4 jajka
- 75 ml mleka
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- 2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej (lub 3 cappuccino)
- 3 łyżeczki gorzkiego kakao
Sposób przygotowania:
Masło ubić przez chwilę, następnie wsypać cukier oraz cukier waniliowy i miksować do momentu aż stanie się naprawdę puszyste. Po tym czasie, cały czas mieszając, wbijać po jednym jajku i w trzech partiach, naprzemiennie, wsypywać mąkę przesianą z proszkiem i szczyptą soli oraz wlewać mleko.
Tak przygotowane ciasto podzielić na trzy części: do pierwszej wsypać gorzkie kakao, do drugiej kawę, a trzecią pozostawić bez zmian.
Spód keksówki wyłożyć papierem do pieczenia, a na nim umieścić warstwę kakaową, dalej kawową i waniliową. Środek ciasta naciąć wzdłuż nożem.
Piec około 1h (może być trochę dłużej), w temperaturze 180 °C (do suchego patyczka).
Wyjąć. Wystudzić. Z wierzchu delikatnie obsypać cukrem pudrem.
następna baba… nie zmieszczą się w drzwiach po kolejnej :)))
Jest więc kolejna; teraz czujnie obserwuję czy się zmieszczą, czy też nie 😉