Ludzie ludziom… 7 najokrutniejszych eksperymentów XX wieku

Tak się ostatnio na tym blogu słodko przez wypieki zrobiło, że aż muszę owy poziom słodyczy nawet nie tyle wyrównać czy sprowadzić do rozsądnych ilości, co bezsprzecznie zdeptać i unicestwić, by w przyszłości móc nierozsądnie ponownie go podwyższyć.

Temat zgnojenia, upodlenia, sponiewierania, oblania pomyjami, świństwami, krwiożerczościami nasunął mi się szybko i niespodziewanie, zainicjowany przez płynący z kioskowego wnętrza okrzyk: „przyszła pani gazetka!’, jaki usłyszałam, wracając wczoraj z warzywniaka, gdzie nabyłam super kwaśne jabłka i super rumiane gruszki (ich lica przepięknie pokrywają bladoczerwone rumieńce, jakby same zawstydziły się własnym smakiem bądź urokiem).

Tak prędko na ile pozwalają mi obcasy przygnałam, zapłaciłam, porwałam, zapakowałam do torby i puściłam brukowaną, zarośniętą mirabelkowymi drzewami ścieżką, by dotarwszy do niezbyt dużego, ale przytulnego mieszkanka, w asyście dwóch długouszastych psich dam, poznać „NIESAMOWITE FAKTY – TEORIE – SPISKI – HIPOTEZY”, jakie odkrywa przede mną dwumiesięcznik „Świat tajemnic” (serio czytam; zwłaszcza lubię te zielarskie artykuły).

Tam też wśród całej prawdy o Janosiku i zagadce śmierci Rasputina, otrząsałam się z obrzydzenia, studiując 7 najokrutniejszych eksperymentów, jakim poddano na zlecenie rządów bądź koncernów farmaceutycznych co niemiara niewinnych ludzi (choć w zasadzie nie trzeba sięgać aż tam, by dostrzec ludzki brutalizm; przykładami można sypać jak z rękawa – wystarczy się rozejrzeć, otworzyć serce, nadstawić ucho, potem skulić ze wstydu, że jest się człowiekiem).

Skala mojej wytrzymałości nerwowej została po stokroć przekroczona, przekonanie, że ludzie gorsi od zwierząt, bo wszystko, co złe, ohydne, pełne nienawiści, wyrachowania, bestialstwa pochodzi właśnie od człowieka, przypieczętowane na wieki, a poniżej dzielę się tym, co tam znalazłam:

1. Lobotomia – czyli zabieg polegający na mechanicznym oddzieleniu czołowych płatów mózgowych od innych struktur mózgu (dosadniej: wcześniej wiercono otwór w czaszce, ale później zostało to uproszczone do wbicia szpikulca lub pokaźnych rozmiarów dłuta najpierw w pierwszy, potem w drugi oczodół nieprzytomnej osoby, następnie chwycenie obu narzędzi i gmeranie nimi w mózgu), mający na celu leczyć depresję, schizofrenię, psychozy, napady agresji i halucynacje. Jego faktycznym efektem było jednak nieodwracalne zniszczenie mózgu, które jeśli od razu nie uśmierciło pacjenta, to sprowadziło go albo do roli biernego „warzywa”, albo do poziomu skazanego na dożywotnią opiekę kilkuletniego dziecka. Często w ten sposób pozbywano się tych odbiegających stylem życia od ustalonych norm społecznych: prostytutki, recydywistów, homoseksualistów, w Japonii nawet dzieci sprawiające problemy wychowawcze. Jego twórcą był portugalski neurolog Antonio Egas Moniz (ZRESZTĄ DOSTAŁ ZA TO ODKRYCIE NAGRODĘ NOBLA), zaś zapalonym kontynuatorem Walter Freeman. Ten straszny proceder zakończyło dopiero pojawienie się leków psychotropowych.

2. Zabójcze eksperymenty niemieckich lekarzy – miały służyć dobru III Rzeszy. Wiele z nich zlecał gigantyczny koncern IG Farbenindustrie, po wojnie podzielony na mniejsze firmy, z których do dziś działają: Agfa, BASF i Bayer.  Na więźniach testowano leki oraz badano ich reakcje na substancje chemiczne, np. benzynę wstrzykiwaną prosto w serce. Ofiary eksperymentów, jeśli same nie umarły, były zabijane w celu sporządzenia preparatów lub prowadzenia dalszych „badań”, chociażby przeszczepiania ich narządów kolejnym nieszczęśnikom.

Szczególnym barbarzyństwem odznaczyli się:

  • Josef Mengele – przedmiotem jego badań były cechy rasowe, dziedziczność i ciąże mnogie, stąd do swoich doświadczeń wybierał przede wszystkim bliźnięta oraz osoby dotknięte rozmaitymi anomaliami. Nie interesowało go leczenie chorych, których od razu posyłał do gazu. W pamięci świadków (zmuszał artystów uwięzionych w obozie do malowania tych makabrycznych obrazów, bowiem nie dowierzał technice w kwestii dokładnego oddania kolorów w fotografii) zachowały się sekcje przeprowadzane na żywych ludziach, zszywanie ze sobą dwojga dzieci, transfuzje krwi między bliźniętami, wkrapianie do oczu wszelakich środków chemicznych, zakażanie ran, wstrzykiwanie zarazków tyfusu.
  • Sigmund Rachser – w ramach „badań nad hipotermią” wychładzał ludzi na śmierć.
  • Karl Gebhard i Fritz Fischer – aby udowodnić, że leczenie sulfonamidami jest nieskuteczne, łamali więźniom koniczyny i zakażali rany gangreną.
  • Carl Clauberg i Horst Schumann – przymusowo sterylizowali więźniów, ewentualnie, w przypadku kobiet, wstrzykiwali do narządów rodnych żrące substancje lub naświetlali je długotrwale promieniami Roentgena.

Większość tych zbrodniarzy umknęła sprawiedliwości.

3. Jednostka 731 – „laboratorium” zbudowane na terenie okupowanej Mandżurii, gdzie dla potrzeb carskiej armii, chcącej podbić całą Azję, mordowano tysiące ludzi (więźniów określanych „maruta”, czyli kłoda, dostarczała policja): zakopywano żywcem w ziemi, poddawano działaniu wysokiego ciśnienia w specjalnych komorach, palono miotaczami ognia, głodzono, zarażano różnymi chorobami, truto toksynami, zamrażano kończyny, wstrzykiwano do nerek koński mocz, amputowano nogi lub ręce i przyszywano je na odwrót, bez znieczulenia wycinano narządy bądź ich części, żeby sprawdzić jak długo mogą bez nich przetrwać – krótko: nikt żywy nie miał prawa opuścić placówki. Kolejnym strategicznym celem była wielkoskalowa produkcja broni biologicznej: zarazki liczono na kilogramy, a miesięcznie wytwarzano ich setki – skuteczność wyhodowanych bakterii Japończycy testowali na chińskich miejscowościach, zrzucając na nie woreczki wypełnione ziarnem i pchłami zakażonymi dżumą oraz cholerą.

Tajne jednostki zlikwidowano wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej, wszakże po kapitulacji Japonii Amerykanie, którzy nie mogli sobie pozwolić na przeprowadzanie podobnych doświadczeń, w zamian za pełną dokumentację wyników zaproponowali immunitet dla „naukowców” prowadzących te sadystyczne eksperymenty.

4. Radioaktywni ludzie – od 1940 do 1974 roku amerykańskie agencje rządowe hojnie finansowały doświadczenia, których zamierzeniem było zbadanie wpływu promieniowania radioaktywnego na ludzki organizm. W tym celu, niczego nieświadomym pacjentom (przeważnie poddawano im ubogich, chorych, czarnoskórych lub rdzennych mieszkańców Ameryki, którzy nie posiadali wiedzy, siły przebicia ani pieniędzy na wynajęcie prawnika), w szpitalach, podawano radioaktywne pierwiastki (jako zastrzyk, skażoną wodę lub pokarm): na Uniwersytecie Iowa noworodkom i ciężarnym kobieto aplikowano radioaktywny jod, do tego w 1949 roku dużą ilość izotopów jodu uwolnił do atmosfery kompleks reaktorów Hanford,  do nerek wstrzykiwano uran – tym pierwiastkiem traktowano także pogrążonych w śpiączce pacjentów z chorobami nowotworowymi mózgu, a wydobywających go górników nie informowano o możliwych zagrożeniach, w stanowej szkole dla dzieci opóźnionych w rozwoju uczniów karmiono owsianką, zawierającą radioaktywne izotopy żelaza i wapnia. Co więcej, chcąc zbadać wpływ wybuchu na organizm człowieka wykonywano próbne eksplozje termojądrowe, do tego testowano broń atomową na własnych żołnierzach; tak było podczas operacji Teapot w 1955 roku, kiedy to na poligonie, w obecności wojska, zdetonowano 14 ładunków jądrowych.

W ten sposób Stany Zjednoczone szykowały się do konfrontacji ze Związkiem Radzieckim i do ewentualnej wojny nuklearnej.

5. „Zła krew” w Tuskegee –  Tuskegee w Alabamie w latach 30. XX wieku było źle sytuowanym miasteczkiem, w większości zamieszkanym przez Afroamerykanów. Z racji braku wiedzy oraz leków na potęgę szerzył się tam syfilis, który, jak uważano, był inną chorobą u białych, a inną u czarnoskórych. Dla zbadania tej śmiercionośnej dolegliwości Publiczna Służba Zdrowia postanowiła poświęcić 600 mieszkańców, wybranych spośród ubożuchnych farmerów (399 cierpiało na kiłę, pozostali stanowili grupę kontrolną). Badanych nie poinformowano o rzeczywistym stanie ich zdrowia, powiedziano jedynie, iż mają „złą krew”. W zamian za udział w doświadczeniu mieli zagwarantowany darmowy pochówek, a za życia wynagrodzenie w wysokości 1 dolara rocznie, pamiątkowy certyfikat i bezpłatne posiłki w dniach, kiedy ich badano. Eksperyment jednak trochę się przeciągnął, bo zaczął się w 1932 roku, miał trwać 6-9 miesięcy, a ostatecznie zakończył się w 1972 roku, po publikacji artykułu w „New York Timesie”. W tym czasie syfilitycy zarażali swoje rodziny, rodziły się obciążone dzieci, część ludzi zmarła albo w wyniku choroby, albo jej powikłań. Nikomu nie podano leków, mimo że penicylina była już w powszechnym użyciu od 1947 roku.

Na obserwacji nieleczonych i cierpiących ludzi skorzystał epidemiolog Raymond Vonderlehr, dyrektor wydziału chorób wenerycznych Publicznej Służby Zdrowia oraz jego współpracownicy, którzy zrobili zawrotną karierę naukową, publikując w branżowych czasopismach kilkanaście artykułów na ten temat.

6. Więzienny eksperyment Philipa Zimbardo – w 1971 roku na Uniwersytecie Stanforda w Stanach Zjednoczonych postanowiono zbadać jak więzienne otoczenie wpływa na zachowanie zdrowej psychicznie jednostki. W tym celu spośród cieszących się dobrą kondycją psychofizyczną oraz nienaganną przeszłością studentów utworzono grupę ochotniczą: 9 z nich przydzielono role strażników, a 9 – więźniów. W uczelnianych piwnicach stworzono pozbawione okien i zegarów sztuczne więzienie. Strażnicy nosili uniformy w kolorze khaki, ciemne okulary i pałki, a więźniom kazano włożyć długie koszule, na głowy wsadzono damskie pończochy, z kolei do nóg przymocowano łańcuchy. Naukowcy nie poinstruowali żadnej z grup jak ma się dokładnie zachowywać, jednak studenci śpiewająco weszli w role: strażnicy stawali się coraz brutalniejsi, podczas gdy więźniowie bardziej ulegli i zastraszeni. Ci pierwsi wykazywali nadzwyczajną inwencję w wymyślaniu coraz to nowych form poniżania osadzonych: rozbierali ich do naga, odmawiali snu oraz pożywienia, kazali godzinami robić pompki, myć gołymi rękami muszle klozetowe, w końcu symulować akty homoseksualne.

Eksperyment został przerwany po 6 dniach, choć planowano go na 2 tygodnie, ponieważ badaczy przeraziła rosnąca agresja strażników i przypadki załamań psychicznych wśród więźniów.

Okazało się, że ludzie bardzo szybko przyjmują powierzone im obowiązki, tracąc wyrozumiałość, współczucie oraz odpowiedzialność za swoje czyny.

7. Radzieckie krzyżówki – plany naukowców z ZSRR były bardzo ambitne. Władze młodego państwa, chcąc zaznaczyć jego pozycję, hojnie wspierały pomysły swoich badaczy, wśród których byli:

  • Ilia Iwanow – ponieważ miał na swoim koncie obiecujące eksperymenty z krzyżowaniem myszy i szczura tudzież krowy i bizona postanowił połączyć człowieka z szympansem. Wyruszył więc do Afryki, gdzie próbował zapładniać małpy ludzkim nasieniem, za co zresztą został stamtąd wydalony. Aczkolwiek udało mu się przywieźć gromadę samców, które miały zapłodnić ochotniczki z Komsomołu.

Eksperyment, mimo szczerych chęci i ogromnych starań, niestety się nie powiódł.

  • Aleksander Bogdanow – uważał, iż antidotum na zużycie ciała ludzkiego jest transfuzja nowej krwi, w związku z tym w Moskwie utworzył Państwowy Naukowy Instytut Przetaczania Krwi, gdzie poddawał swoim eksperymentom przede wszystkim siebie. W efekcie, po podaniu sobie krwi chorego studenta, zmarł na gruźlicę i malarię.
  • Grigorij Majranowski – pod koniec lat 30. przejął kierownictwo tajnego, podlegającego NKWD Laboratorium X, gdzie zajmowano się produkcją i testowaniem wszelkiego rodzaju trucizn oraz poszukiwano „serum prawdy”, które mogłoby zastąpić powszechnie stosowane, ale nie zawsze skuteczne tortury. Przebrani w fartuchy lekarskie oprawcy podawali przeważnie więźniom politycznym najprzeróżniejsze toksyny: strychninę, arszenik, akonitynę, cyjanek potasu, kurarę, tal, gaz musztardowy, po których ci umierali w potwornych męczarniach.

Szczerze powiedziawszy nawet nie chce mi się pisać podsumowania, bo musiałabym w bardzo prymitywnym języku, który aż się prosi tutaj o użycie, to wyrazić (w takich chwilach nie mam ochoty na egzaltację i ckliwość, bo wylewa się ze mnie odraza do ludzkiego gatunku), w związku z tym posłużę się znanym wierszem Edwarda Stachury, jednocześnie uświadamiającym jak jest i umoralniającym, nakłaniającym do bycia sobą, dobrym sobą:

Człowiek człowiekowi wilkiem 
Człowiek człowiekowi strykiem 
Lecz ty się nie daj zgnębić 
Lecz ty się nie daj spętlić 

Człowiek człowiekowi szpadą 
Człowiek człowiekowi zdradą 
Lecz ty się nie daj zgładzić 
Lecz ty się nie daj zdradzić 

Człowiek człowiekowi pumą 
Człowiek człowiekowi dżumą 
Lecz ty się nie daj pumie 
Lecz ty się nie daj dżumie 

Człowiek człowiekowi łomem 
Człowiek człowiekowi gromem 
Lecz ty się nie daj zgłuszyć 
Lecz ty się nie daj skruszyć 

Człowiek człowiekowi wilkiem 
Lecz ty się nie daj zwilczyć 
Człowiek człowiekowi bliźnim 
Z bliźnim się możesz zabliźnić

("Człowiek człowiekowi", Edward Stachura)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Życie i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *