5 (+7!) książek w bożonarodzeniowym klimacie

Snuję się mirażowymi uliczkami.

Zagłębiona. Zapadnięta. Zatracona.

Nad moją głową bożonarodzeniowe iluminacje.

Lśnią brokatem i ciepłymi barwami.

Ale ja wolę te chłodne, dające wrażenie przygnębiającego ukojenia albo kojącego przygnębienia.

Bo lepiej oddają stan mojej Duszy.

Mrozu nieustającego.

Zacienienia.

Mroku.

Obłędu.

Milczenia.

Psychodelicznej, ale przebogatej wyobraźni, w której mi najlepiej.

Nie owinę się piórkowym łańcuchem.

Nie obwieszę szklanymi bombkami.

Nie nałożę gwiazdy.

Wszystko wydaje mi się namalowaną pocztówką.

Nadzwyczaj strojną, mimo to bez wyrazu.

Jestem obok.

Chociaż niezmiennie czuję zapach pierniczków, srebrnego świerku oraz mandarynek i naprawdę lubię każdy z nich.

Lubię też migotliwość i sypkość śniegu, ale nie odważę się skosztować, bo myślę, że zamiast słodyczy cukru pudru poczuję smak soli.

Podziwiam papierowe i drewniane ozdoby.

Unikam zgiełku, teatralności i fałszywej uprzejmości, ale mam sentyment do starej reklamy Coca-Coli.

Święta odczuwam zmysłowo, lecz głodna jestem wewnętrznie, dlatego najadam się wyłącznie literacko.

Pożeram.

I tylko tam odczuwam to urokliwe spełnienie.

 

 

1.”Cudowne Boże Narodzenie i inne świąteczne opowieści”, Louisa May Alcott, 197 stron (Wydawnictwo ZYSK I S-KA).

Bardzo ciepła, rozczulająca, przepełniona nadzieją książka, która składa się z 7 świątecznych opowiadań, napisanych w takim staroświeckim, sielankowym, moralizatorskim, ale ciut naiwnym klimacie, ale chyba właśnie tego szuka się w tym szczególnym okresie?

 

I. Cudowne Boże Narodzenie (z powieści „Małe Kobietki”)

Jo, Meg, Beth oraz Amy wybierają się wspólnie ze swoją mamą do ubogich Hummelów, by oddać im swoje bożonarodzeniowe śniadanie; w odpowiedzi na ten cudowny gest otrzymują od troszkę zdziwaczałego, bardzo zamożnego sąsiada Laurence’a kolację, którą dzielą się  z dziewczętami przybyłymi na odgrywany przez nie spektakl.

II. Wybór Kate

15-letniej pięknej i majętnej Kate umiera tata, a ponieważ mama zmarła, gdy ta była jeszcze dzieckiem, to zostaje sierotą. Zgodnie z życzeniem rodziciela dziewczyna ma zamieszkać u każdego z wujków, zanim podejmie decyzję, gdzie będzie jej dom. Wszystkie rodziny pragną, aby została u nich, ale każda ma ku temu inny powód: pierwsza ze względu na pieniądze, druga, ponieważ jej pradziadek był lordem, trzecia ma nadzieję wydać ją za syna bliskiego przyjaciela, a czwarta kocha ją po prostu dla niej samej. Jest jeszcze babcia Anna, o której dziewczyna dowiaduje się zupełnie przypadkiem.

III. Cicha mała Kobietka

13-letnia Patty odkąd sięga pamięcią mieszka w sierocińcu i nic nie wskazuje na to, by kiedykolwiek coś się w tej kwestii miało zmienić, ponieważ mimo częstego polecania, swojej schludności, kompetentności i łagodności jest blada, niska, chuda oraz nieśmiała, więc nie nadaje się ani na słodkiego maluszka, ani na dużą i silną służącą. Jednak po spotkaniu ubranej na czarno Jane Murray, zostaje przygarnięta przez jej bratową Marię, gdzie początkowo niestety nie otrzymuje nawet okrucha miłości…

IV. Boże Narodzenie Tilly

Tilly mieszka tylko z mamą w biedniutkiej chatce i na co dzień nie starcza im choćby na drewno czy jedzenie, więc nie ma co marzyć o jakimkolwiek prezencie jak czynią to szkolne koleżanki Kate oraz Bessy. Aczkolwiek ta sytuacja ulega zmianie po  zatroszczeniu się o zziębniętego drozda i podsłuchaniu opowieści o tym, że innych należy traktować tak, jak samemu chciałoby się być traktowanym, a nie, że nie warto pomagać tym, którzy nie mogą nam pomóc.

V. Co może uczynić miłość

Dolly oraz Grace żyją po śmierci taty razem z mamą (pani Blake całe dnie pracuje w sklepie, by zarobić na chleb) i młodszym rodzeństwem w skrajnej nędzy, zatem pomagają, jak tylko mogą: siostry wyszywają flanelowe koszule, ale z tego i tak starcza im zaledwie na zakup ułamanej gałęzi, którą przystrajają 3 cukierkami, 2 piszczącymi psami, czerwoną krową i brzydkim ptakiem z jednym piórkiem w ogonie – tę poprzedzającą Święta Bożego Narodzenia cichą, smutną rozmowę przypadkiem słyszy panna Kent, która postanawia obdarować rodzinę białym fartuchem, sercem z krwawnika na błękitnej wstążce i rożkami wypełnionymi łakociami, co dostrzega inny sąsiad, pan Chrome i dorzuca 2 pomarańcze, 2 kiście winogron i srebrne półdolarówki, potem za ich przykładem idzie pani Smith, dając samodzielnie upieczone ciastka z rodzynkami oraz tarty, a wszyscy razem prezentują im dodatkowo cudną choinkę.

VI. Opowieść Rosy

Belinda Wand wybiera się do stajni z jabłkami, ciastem oraz bożonarodzeniowymi życzeniami, by usłyszeć niesamowitą, pełną rozmaitych przeżyć historię starej, gniadej klaczy Rosy, która niegdyś została wykupiona z niewoli i właśnie tutaj znalazła miłość oraz otuchę.

VII. Imbryk pani Podgers

40-letnia pani Podgers to dobroduszna, elegancka wdowa (straciła nie tylko męża, ale i synka), która jest przywiązana do masywnego, lśniącego imbryka ozdobionego kształtnym, siedzącym na pokrywce cherubinkiem, gdyż otrzymał go jej mąż od społeczności, której pomagał – jednak zawsze zaskakuje ją nerwowa reakcja starego przyjaciela, sklepikarza Jerusalema Turnera, gdy o tym wspomina. Jaką tajemnicę skrywa ten szlachetny mężczyzna?

 

Radość jednak rzadko zabija.

Czasami, gdy najmniej się tego spodziewamy, mały krzyż okazuje się cudowną koroną, pozornie nieważne wydarzenie decyduje o całym życiu, a nieznajomy staje się przyjacielem.

To zadziwiające, jak szczodrzy i zaradni są ludzie, gdy już zmobilizuje się ich do spełnienia jakiegoś obowiązku, dobrego czynu czy też zaradzenia niegodziwości.

Boże narodzenie to właściwy czas na wszystkie przyjemne cuda.

Naprawdę można by pomyśleć, że bogaci ludzie mogliby od czasu do czasu przypomnieć sobie o biednych. Takie małe dowody zainteresowania sprawiłyby, że czulibyśmy, że ktoś o nas pamięta.

Uprzejme czyny często wracają do dobroczyńców w jeszcze piękniejszym niż pierwotny kształcie.

Przyjemność czynienia dobrze – to jedna z najsłodszych rzeczy w życiu i mogą się nią cieszyć zarówno biedni, jak i bogaci.

Gdy ludzie już raz zaczną wyświadczać uprzejmości, jest to tak łatwe i przyjemne, że jest im bardzo trudno przestać i czasami czyni ich to tak pięknymi, że odkrywają, iż bardzo się wzajemnie kochają.

Połowa prawdziwego piękna, cnoty i liryczności ląduje w skromnych duszach, ukrytych w nieatrakcyjnych ciałach.

Bo prawdziwa miłość obdarzona jest nieśmiertelną młodością.

 

2.”O psie, który uratował święta”, W. Bruce Cameron, 269 stron (Wydawnictwo Kobiece).

Rodzina Gosów, jak każda inna, nie jest pozbawiona bolączek: pogrążony w żałobie dziadek Sander całymi dniami siedzi w fotelu, w towarzystwie 9-letniego wilczura Winsteada (sprzedał dom, by zwrócić koszty za leczenie ukochanej Barbary, które i tak się nie powiodło, stąd został zmuszony przeprowadzić się do syna), tata Hunter ma wrażenie, że zamieszkał w pracy, gdzie żywi się wyłącznie kawą, a i tak z jego nowatorskiego konceptu przemeblowania przestrzeni, co ma zwiększyć produktywność w dziale rozwoju oprogramowania i przełożyć na lepsze wyniki finansowe firmy, nikt nie jest zadowolony, więc wisi nad nim widmo zwolnienia, 13-letnia córka Ello uważa, że 8 klasa jest czymś najgorszym, co mogło jej się przydarzyć, więc stale odczuwa przerażenie, gniew i niepokój, do tego została odrzucona i upokorzona przez koleżanki (w tym przez najlepszą przyjaciółkę Brittne) z zupełnie bezsensownego i niezależnego od siebie powodu, wkurza ją nieobecny ojciec, wkurza ją milczący dziadek, smutna z powodu stagnacji i osamotnienia mama Julianna, niesforni 3-letni bracia bliźniacy Garret oraz Ewan, wkurza ją też natrętny chudzielec Mitch, przez którego rozważa rezygnację z tańca na lodzie, ale gdy na mamę spada nagle ciężka choroba okazuje się, że nic nie jest tak ważna jak zdrowie i rodzina, zatem pozostali domownicy, którzy powiększają się o uroczego szczeniaka Ruby, muszą stanąć na wysokości zadania. I stają. Z pomocą fantastycznego i bardzo przystojnego Seana O’Briena i 3 wielbicielek dziadka z „Wdowiego Parku”: Allison, Claire i Lucille.

 

Przytulna (choć nie pozbawiona trosk, bo tych jest tutaj naprawdę wiele), świąteczna, jednak bardziej zimowa opowieść (święta stanowią raczej tło dla problemów i relacji rodzinnych), w której każdy bohater pokazuje historię z własnej perspektywy, co jest zdecydowanym plusem; psi bohaterowie też tutaj występują, ale wcale nie odgrywają naczelnej roli, na co wskazuje tytuł.

Ciekawa fabuła, przyjemny styl pisania, zwrócenie uwagi na istotne i trudne sprawy, super wątki humorystyczne – bardzo miła obyczajówka 😉

Lekka, ale nakłaniająca do refleksji.

Wartościowa.

 

Ludzie, którzy mówią do siebie, to szaleńcy, prawda?

Rodzice muszą się pogodzić z wieloma zmianami w życiu dorastających dzieci.

Zaprzeczenie jest sposobem na podtrzymanie pogody ducha.

Zmiany są nieuchronne: można z nimi walczyć i ponieść porażkę albo je zaakceptować.

Ważne w życiu jest to, jak reagujemy na niespodziewane trudności.

 

3.”Zagadka w bieli”, J.Jefferson Farjeon, 317 stron (Wydawnictwo ZYSK I S-KA).

Tuż przed Wigilią ogromna zaspa zatrzymuje pociąg, który o 11.37 wyruszył z dworca Euston. Przypadkowo stłoczeni pasażerowie przedziału trzeciej klasy, czyli irytujący nudziarz Hopkins, którego motto brzmi: brać rzeczy takimi, jakie są – dobre, złe czy nieistotne, nieśmiały urzędnik Robert Thomson, atrakcyjna blond chórzystka Jessie Noyes i przebojowe rodzeństwo David oraz Lydia postanawiają dotrzeć do innej stacji ulokowanej w pobliskiej wiosce Hemmersby, a w tym celu podążają śladami ekscentrycznego przedstawiciela Królewskiego Towarzystwa Parapsychologicznego Edwarda Maltby’ego, który po ujrzeniu czegoś widocznego tylko sobie gwałtownie wypadł na zewnątrz. Niestety śnieżna zamieć okazuje się nieprzejednana, w związku z tym decydują się poprosić o gościnę mieszkańców stojącego na pustkowiu ponurego domostwa, jednak ani dźwięk dzwonka, ani pukanie do drzwi nie wywołuje żadnej reakcji, więc z desperacji pociągają za klamkę, a drzwi się otwierają. Dom jest wygodnie urządzony i przestronny. W wielkim kominku płonie ogień, a nad nim wisi zastraszający portret w grubo złoconych ramach, przedstawiający wyprostowanego starca z cynicznym błyskiem w oczach i zadziwiająco bujnymi włosami. Woda w czajniku wrze. W salonie na stole czeka zaparzona herbata. Tylko że poza nimi nie ma tu żywej duszy. Jest za to porzucony nóż, młotek, listownik z czarnej skóry i rozerwana koperta. Ktoś szamocze się na strychu, ale znika. Okno jest otwarte. Do tego zjawia się dziwny, nieprzyjemny Smith. Ale on nie przeraża aż tak mocno jak ten dom. Bo co tu się właściwie stało?

 

Niesamowicie klimatyczna oraz tajemna książka z aurą nadnaturalności, która jednak posiada swoje logiczne uzasadnienie.

Taki retro kryminał z elementami thrillera i opowieści detektywistycznej (książka pierwotnie ukazała się w 1937 roku i dopiero po 70 latach ponownie pojawiła się w sprzedaży!).

Coś zupełnie innego: pozbawionego szaleńczego tempa, krwawych opisów, co nie oznacza, że nudnego i mniej zaskakującego.

Intrygująca.

Mimo wyczuwalnej grozy ogromnie żartobliwa.

Wciągające dialogi i proces dedukcji bohaterów, którzy zresztą zostali genialnie wykreowani.

No świetna!

 

Czasem roztargnieni ludzie zapominają o takich rzeczach jak zamykanie drzwi na klucz.

Jeśli żarty są mechanizmem obronnym, to jest nim też odporność na wstrząsy. 

Bardzo gwałtowne emocje często czynią słowa zbędnymi.

Zabawne, jak czasem znajduje się odpowiednie słowa, a czasem zdają się odległe o wiele mil.

Jedno z czym nie ma sensu walczyć – to nieuniknione.

Kiedy ludzie mają kłopoty, jakoś bardziej się ich lubi.

Ludzie mają skłonność do snucia różnych zwariowanych myśli.

Osądzamy świat na podstawie swoich zachowań i uczuć, a zachowania i uczucia innych często są dla nas jedynie teoriami.

Jeśli już się wariuje, to równie dobrze można to robić w przyjemny sposób.

Prawda jest najcenniejszą rzeczą na świecie – i najbardziej niedocenianą.

Z zasady człowiek jest głupi – jest mur pomiędzy tym, co wie, i co potrafi wyrazić.

 

4.”Gwiazdkowy Prosiaczek”, J.K. Rowling, 312 stron (Wydawnictwo Media Rodzina).

Jack od maleńkości ma przy sobie Daj Prosia (DP), czyli najzabawniejszą, najbardziej interesującą i najbardziej sfatygowaną, a co za tym idzie umiłowaną maskotkę, która towarzyszy mu praktycznie we wszystkim, bo prosiaczek jest wyrozumiały, wielkoduszny, pachnie krzepiąco domem, przygodami i perfumami mamy, ma miękkie raciczki idealne do ocierania łez oraz miękki brzuszek do przytulania, gdy pojawia się smutek albo strach. DP wie i rozumie bez wyjaśnień i nawet bez słów, do tego nigdy się nie zmienia, tylko jemu zawsze zależy na Jacku i tylko przed nim chłopiec może być sobą, ze swoimi prawdziwymi emocjami i reakcjami, jak choćby wtedy, gdy rodzice postanawiają się rozwieść, w związku z czym tata wyjeżdża za granicę, a mama zmienia pracę i decyduje o przeprowadzce bliżej dziadków, co wiąże się dla niego ze zmianą szkoły i nawiązaniem nowych przyjaźni. Szczęśliwy traf sprawia, że na lekcji czytania poznaje starszą, popularną, mądrą i sympatyczną gimnastyczkę Holly, dzięki której sam staje się rozpoznawalny i lubiany, jednak kiedy mama wkracza w związek z Brendanem, który okazuje się tatą nastolatki, to ta zaczyna być złośliwa – i właśnie w jednym z takich momentów, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, Holly wyrzuca DP przez okno rozpędzonego samochodu. Dziadek wybiega na trasę, ale niestety nie znajduje prosiaczka, więc Jack wpada w szał oraz czarną rozpacz, i chociaż Holly wieczorem w ramach przeprosin przynosi mu nowego Gwiazdkowego Prosiaczka (GP), to ten jest wyłącznie gładkim, śliskim Zamiennikiem ze sterczącymi uszkami i zbyt błyszczącymi oczami. Nikt nie rozumie, że tamten był jedyny. No może poza GP, który odczuwa, że jest przez chłopca niechciany (i z tego powodu jest i rozzłoszczony i rozżalony), dlatego też postanawia mu pomóc dostać się do Krainy Zgub, gdzie trafiają zawieruszone zabawki, a włada nią potworny Lamus, który aż zaciera ręce, by pożreć Zbędników, czyli tych niechcianych i niekochanych, którzy znajdą się na Pustkowiu Nieopłakiwanych (plątają się tam także Ludzkie Bóle i Złe Nawyki), w czym wiernie pomagają mu Wyłapywacze i ekipa Chwytaków. Aczkolwiek, by tam dotrzeć muszą się pospieszyć, bo dla chłopca pochodzącego z Krainy Żywych jest to możliwe tylko w noc wigilijną (tylko wtedy może tam wejść, ale również wtedy musi stamtąd wrócić). Dostać się tam mogą jedynie poprzez zgubienie, więc gdy w końcu się gubią najpierw przechodzą przez Zawieruszone (tu są Rzeczy, które jeszcze nie zgubiły się na dobre; mogą tu przebywać przez godzinę, żeby człowiek miał szansę je odnaleźć), a potem, będąc Rzeczami Niepożądanymi (czyli takimi, które nie powinny tu przebywać), ustawiają się przed trojgiem drzwi, które prowadzą do trzech różnych miasteczek: za drewnianymi jest Nietrwałe, gdzie dowodzi szeryf Patrzałka (są tu tanie i stare Rzeczy, które łatwo zastąpić), za stalowymi jest Gdzietowcięło, na czele którego stoi Burmistrz Tarka (tu są te, które nabierają wartości w oczach właścicieli, więc zaczynają ich szukać), a za złotymi jest Miasto Wytęsknionych, gdzie rządzi Władza, ale dużo do powiedzenia mają również: Piękno, Szczęście, Optymizm, Pamięć, Nadzieja oraz Pryncypia, ale dodatkowo jest jeszcze Wyspa Ukochanych, na której przebywają Rzeczy Ożywione, czyli te wyjątkowo mocno kochane.

Czy za którymiś z tych drzwi znajduje się DP?

A co stanie się z GP, jeśli tamten powróci na swoje miejsce?

 

Niebywale emocjonalna opowieść nie tylko dla dzieci, ale również dla dorosłych, dla których stanowi coś w rodzaju sentymentalnej podróży.

Poruszająca wiele trudnych i smutnych tematów.

Nad podziw rozbrajająca, uświadamiająca i pokrzepiająca.

Absolutnie fascynująca.

Z tak bogato wykreowaną rzeczywistością, że wyobraźnia dosłownie szaleje.

 

Czekanie czasami popłaca.

Co zgubione, to zgubione, a co znalezione, to znalezione, wszystko jedno kiedy.

Miło mieć przy sobie kogoś, kto rozumie, jak się czujesz. 

Strata to część życia.

Dopóki tli się choćby iskierka nadziei, nic nie jest stracone na zawsze…

 

5.”Śnieżna siostra”, Maja Lunde, 190 stron (Wydawnictwo Literackie).

Julian Wilhelmsen ma 10 lat, a w zasadzie to będzie miał w Wigilię Bożego Narodzenia, czyli wkrótce, bo wtedy obchodzi urodziny, dlatego też ten dzień od zawsze jest dla niego podwójnie wyjątkowy: po pierwsze, bo jest Wigilia, a więc wszystko jest cudownie przystrojone, ciepłe, piękne i lśniące, do tego wszędzie pachnie gałązkami świerkowymi, kakao, cynamonem, kadzidłem, pierniczkami i klementynkami, a cała rodzina śmieje się perlistym śmiechem, a po drugie właśnie z tej przyczyny, że jest to dzień jego urodzin. To znaczy wyjątkowo było jeszcze w zeszłym roku, ale w tym jest smutno, pusto oraz obco, młodsza siostra Augusta zwana niegdyś Dynamitem ucichła, a rodzice już nie są sobą, lecz kopiami siebie, ponieważ latem zmarła jego starsza siostra Juni, pozostawiając bezbrzeżny smutek i brak powodów do radości z powodu czegokolwiek, co ma się wydarzyć. Julian ma najlepszego przyjaciela Johna, jednak po tym, co się stało nie potrafi ani z nim rozmawiać, ani spędzać czasu, a jedynym, co daje mu jakąkolwiek ulgę jest wyczerpujące pływanie. I właśnie w trakcie jednej z wizyt na basenie dostrzega za oknem rudowłosą, piegowatą dziewczynkę o wesołych oczach, ubraną w czerwony płaszczyk, która uśmiecha się do niego szeroko, ukazując szparę między jedynkami. Dziewczynka okazuje się jego rówieśnicą, a na imię ma Hedvig Hansen – jest bardzo pogodna, taktowna, bystra, kreatywna, gadatliwa, co więcej świetnie jeździ na łyżwach, robi pyszne kakao z bitą śmietaną i nie mniej świetne jajka sadzone, a  Villa Kvisten, w której mieszka jest po prostu magiczna. Hedvig swoją obecnością sprawia, że Julianowi na nowo zachciewa się żyć i postanawia rozpalić w rodzinie tę iskrę na nowo.

Tylko kim jest ten starszy pan z siwą brodą o gniewnym spojrzeniu, o którym zwykle wygadana Hedvig nie chce rozmawiać?

I dlaczego fotel bujany z jednej strony wydaje się biały i lśniący, a z drugiej szary, zakurzony i zniszczony?

 

Niewiarygodnie piękna. Przepiękna.

Tak mocno wzruszająca, że trzeba, po prostu trzeba czytać ją w samotności.

Stworzona z niebywałą delikatnością.

Barwna, pełna czaru, detali i bożonarodzeniowej atmosfery.

A ilustracje Lisy Aisato zachwycają do tego stopnia, że brakuje tchu.

Bo dom musi również pachnieć świętami.

Kłamać nie należy, zwłaszcza wtedy, gdy się spotyka kogoś po raz pierwszy.

Na świecie jest mnóstwo rzeczy, z których można się cieszyć.

Śnieg to naprawdę woda; jakie to dziwne, że coś tak ciemnego, mrocznego i nieprzyjaznego może przemienić się w coś tak lekkiego, jasnego i cudownego.

Ale czym właściwie jest świąteczny nastrój? Czy to nie dziwne, że doskonale wiemy,co oznacza »być w świątecznym nastroju«, a jednak trudno nam jest wyrazić to słowami? Świąteczny nastrój sprawia, że serce bije odrobinę szybciej, ale nie tak szybko, żeby zrobiło się strasznie. Kiedy czujemy świąteczny nastrój, mamy ochotę otworzyć ramiona i kogoś przytulić. Śpiewamy, śmiejemy się i mamy kluchę w gardle. Wszystko jednocześnie. Gdyby świąteczny nastrój miał kolor, byłby to na pewno żółty, choć Boże Narodzenie jest czerwone. Bo świąteczny nastrój świeci w głębi serca jak pochodnia.

Po prostu o pewnych sprawach nie da się mówić otwarcie tak od razu.

Jeśli znasz kogoś naprawdę dobrze, nie potrzebujesz widzieć go całego, żeby wiedzieć, jak się czuje.

 

Wszystkie powyżej opisane książki przeczytałam w ostatnim tygodniu, ale na blogu jest jeszcze 7 świątecznych pozycji, które również uważam za godne uwagi, a chodzi o:

1. „Piernikowe makabreski”, Joanne Fluke, Laura Levine oraz Leslie Meier.

2.„W śnieżną noc, Maureen Johnson, John Green i Lauren Myracle.

3. „Cicha 5”, czyli zbiór bożonarodzeniowych opowiadań.

4.Świąteczne opowiadania w zbiorze „9 Wigilii”.

5.„Świąteczny sweter”, Glenn Bleck.

6.„Najcenniejszy dar”, Paul Evans.

7.„Zbrodnia wigilijna”, Georgette Heyer.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Literatura, Literatura. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *