Wiosenne powietrze muska utrapioną Losem twarz, obiecując kiedyślepsze, niestety nie podając konkretnej daty, którą można by wpisać do brulionu, zakreślić na czerwono i nad strzałką zanotować: OD TERAZ LEPIEJ. Dłuższy dzień triumfuje nad nocą, przyciągającą swoim ciepłem spragnionych miłosnych spacerów i dyskretnych pocałunków. Świat mieni się od skropionych słońcem barw, leśne gęstwiny, dające ukojenie wycieńczonym jego nadmiarem, skrywają smakowite kąski dla miejscowych szeptuch, o poranku wyłaniających się z pieczar, w poszukiwaniu cudownego zielska, będącego lekarstwem na wszystko. Przezroczyste od finezji motyle pudrują odnóża kwiatowym pyłkiem, podczas gdy wychudzone zimą pszczoły najadają się do syta złocistym nektarem, w celu wzmocnienia, do wykonywania katorżniczej pracy, w imię szklanego słoika miodu doprawionego lipą, pomarańczą, wrzosem, lawendą, czasem nawet wanilią, imbirem bądź czarną porzeczką. Strumyki posklejane z kryształów wody delikatnie obmywają kremowe lilie, na ich liściach spoczywa nakrapiana żaba, nadymając się z oburzenia nad nieplanowaną pobudką uczynioną przez wesołego skowronka. Na straganach pysznią się wiklinowe kosze, wypełnione szczypiorem, rzodkiewką i pomidorami, tuż obok skrzynie pełne fioletowych śliwek oraz chrupiących jabłek, co nie przeszkadza szparagom czy też rukoli, wędrować do toreb złaknionych świeżych sałatek ludzi. Na twarzach tych ludzi pojawia się nikły uśmiech, uśmiech spowodowany wiosną, którą i ja się zachwycam, ale i dostrzegam wady, jak wszędzie – tak dla równowagi: by nie umrzeć ani z rozpaczy, ani ze szczęścia.
Wiosenne uroki:
- cała paleta zieleni: od jaskrawych traw, poprzez butelkowe liście, seledynowo-pistacjowe krzewy, patynowy odcień rzecznej tafli, i malachitowe korony drzew
- sekretnie rozkoszne dźwięki: szmer, świergot, brzęk, szept, klekot, pękanie kwiatowych pączków, szum
- słodki zapach bzu, hiacyntów, konwalii, tulipanów, żonkili, kaliny, kwiatów jabłoni
- rześki, ciepły, lekki, a przez to bardzo przyjemny wicherek
- wymalowana słoneczno-deszczowym pędzlem tęcza
- rośliny zielne, zioła: pokrzywa, mniszek lekarski, jasnota purpurowa, fiołek wonny, mięta, brzoza, tarnina
- nowalijki oraz sezonowe owoce: szczypiorek, rzeżucha, sałata, rzodkiewka, pierwsze truskawki, ogórek, nać pietruszki, szparagi, rabarbar, cykoria, śliwki, gruszki, szczaw
- zjawiskowe motyle
- ptaki; ich śpiew, wdzięk (kukułka, skowronek, bocian, jaskółka, żuraw)
- a przede wszystkim dziko, rozkwitające wokół: w lasach, parkach, na przyblokowych trawnikach kwiaty lub te upiększające wielkie grody i skromniejsze ilością, ale nie urokiem domowe ogródki, sady, działki, parapety, doniczki, wazony
Wiosenne zmory:
- zmienność pogody, brak przewidywalności, harmonii: w jeden dzień ukrop, uniemożliwiający swobodne oddychanie, zaś w drugi, przeszywający chłodem wiatr, zachęcający do nałożenia rękawiczek
- zbyt częste ulewy, w najmniej oczekiwanym momencie, skłaniające do asekuracyjnego taszczenia parasola
- duchota przeddeszczowego powietrza oraz towarzysząca mu szarość
- kałużowe labirynty, zmuszające do opracowania taktyki bezpiecznego przemieszczania
- ubłocone łapki psa, które po każdym spacerze należy solidnie umyć, by odzyskały swą nieskazitelną biel
- początek sezonu na zaduch w pojazdach komunikacji miejskiej, okraszonej swądem potu, i widokiem lepiących się do zmęczonych, okazjonalnym gorącem, ciał koszulek
- chodniki przyozdobione pełzającymi dżdżownicami i obślizgłymi ślimakami
- praktycznie same kolorowe ubrania, zastępujące moją ukochaną czerń, zalewające dosłownie wszystkie pobliskie sklepy
- pszczoły i komary nieśmiało pobrzękujące nad rozkwitającymi kwiatami i tajemnymi jeziorami
- przesilenie wiosenne, utrudniające koncentrację, zmniejszające odporność, dające poczucie wiecznego niewyspania, osłabienia, rozdrażnienia